Mgli mnie okropnie

Przeczytałem niedawno, że plazma umiera. Nie byłem świadomy jej bliskiej śmierci.

19.11.2013

Czyta się kilka minut

Okazuje się, że plazma, choć ma fantastyczną „głębię dzięki czerniom”, zejdzie niebawem – ludzie nie chcą jej kupować. To nie koniec złych wiadomości. Niepewny jest i los odbiornika LCD. Tu – fakt – obraz gorszy, za to sprzęt jest tańszy w eksploatacji. I co z tego, skoro sprzedaje się ledwo, ledwo i nie jest przedmiotem westchnień. Nawet rewolucyjny wśród telewizorów system OLED – o wysokim współczynniku kontrastu – nie rozpala już namiętności.

Dlaczego tak? – zachodzę w głowę. Może przez przesyt? Przez to, że nie brak nam niczego, niepotrzebne są już głębie, czernie ani wysoki współczynnik kontrastu? Może dlatego szukamy raczej obrazów płaskich, w kolorach możliwie pastelowych?

Za sytość trzeba płacić. Walutą jest ostrość widzenia. Pewnie dlatego rozbawiło mnie niedawno, gdy w pewnym polskim mieście zatrzymałem się przy ulicy Dolnej Panny Marii.

To, że cała, nie najkrótsza przecież nazwa zmieściła się na tabliczce, jest bezdyskusyjnym dowodem na skok cywilizacyjny kraju. Dobrze pamiętam z czasów PRL boje o trójmiejską ulicę Jaśkowa Dolina, która nie pasowała do standardowego wymiaru metalowych tabliczek dyktowanego przez przemysł ciężki. Trzeba było kombinować. Urzędnicy uznali więc, że jak napisze się „J. Dolina”, to przecież wszyscy połapią się, w czym rzecz.

Ale nie poszło łatwo. Rozeźleni miejscowi zaczęli pisać buntownicze petycje do władz: „Nie chcemy J. Doliny”. „A jak ma być?” – pytała władza. „Skoro nie może być jak należy, to lepiej już mieszkać na Jaśkowej D.”.

A dziś? Można wymyślić sobie dowolnie długą nazwę, a i tak się mieści. I chwała Bogu – bo ewentualne skróty przy okazji Dolnej Panny Marii byłyby dość ryzykowne.

Tymczasem dawno temu, kiedy byłem mniej syty, widziałem znacznie ostrzej. Pamiętam – choć minęły lata – człowieka umierającego z braku wody.

Konał cicho, u stóp majestatycznych gór Virunga, które być może są najpiękniejszym miejscem na świecie. Nad ich szczytami unosi się wulkaniczny dym, a zbocza pokryte są soczystą zielenią. Jest to dobre miejsce do umierania, lecz w umieraniu z braku wody nie ma najmniejszego sensu.

W teorii nieszczęśnika dzieliło od życia ledwie kilkaset metrów. Na drodze prowadzącej do miasta Goma była woda, karetki Czerwonego Krzyża, a nawet kroplówki.

To w teorii, ale tak naprawdę od życia dzieliło go coś znacznie ważniejszego. W otaczającej go grupce ludzi brakowało dwóch sprawiedliwych, którzy ponieśliby go na rękach ku drodze. Dziwne, jak niewiele trzeba, żeby uratować jedno, błagające wielkimi oczami o pomoc, istnienie ludzkie.

Takie rzeczy zdarzają się ciągle. Nasz najedzony świat niemal codziennie szturmują łodzie pełne emigrantów z północnej Afryki. I oni – tak samo jak tamten nieszczęśnik z przedmieść Gomy – umierają z braku wody, jedzenia oraz naszej litości. I ich czasami od życia dzieli ledwie kilkaset metrów.

Chyba zbyt często nie chcemy ich dostrzec. Wolimy przełączyć odbiornik na inny kanał. W świecie pastelowych i płaskich obrazów coraz trudniej znaleźć kilku sprawiedliwych.

I co z tego?

Mój znajomy w młodości lubił przekomarzać się ze starą ciotką.

Ona: – Mgli mnie dziś od rana.

On: – Nie mówi się „mgli”, mówi się „mdli”, cioteczko.

Ona: – Na „mdli” to szkoda mi zębów, kochany.

Od pewnego czasu mam tak samo. Mgli mnie okropnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2013