Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oczywiście, porównanie George'a W. Busha do Stalina było - łagodnie mówiąc - i absolutnie niezasadne, i mało stosowne. Zwłaszcza jeśli użył go Jacek Majchrowski: nie tylko Prezydent Krakowa, ale też wybitny historyk i człowiek uważany za umiarkowanego polityka. Tyle że wcale nie znaczy to, że MSZ RP musi skwapliwie naciskać na Prezydenta Krakowa - było nie było wybranego głosami mieszkańców gospodarza miasta - by nie wziął udziału w powitaniu Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście, hasła, pod jakimi Marek Kurzyniec prowadzi anarchistyczne demonstracje, często nie są najmądrzejsze. Tyle że wcale nie znaczy to, że policja może prewencyjnie - pod pretekstem niezapłaconych grzywien - zatrzymać go parę dni przed wizytą w Krakowie Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Grzywny od Kurzyńca można było wyegzekwować (bądź ukarać go za ich niepłacenie) dużo wcześniej - bo bynajmniej się nie ukrywał. A jeśli policja obawiała się, że czołowy krakowski anarchista może chcieć zakłócić uroczystości, to ma przecież możliwość - i prawo - interwencji, kiedy już Kurzyniec rzeczywiście naruszyłby porządek. Szykanom poddano też grupę warszawskich pacyfistów, którzy przyjechali do Krakowa zamanifestować sprzeciw wobec amerykańskiej interwencji w Iraku. Jak informuje prasa, policja kilkakrotnie zatrzymywała ich autobus (nawet kiedy po demonstracji wyjeżdżali już z Krakowa) pod pozorem sprawdzania stanu technicznego pojazdu i uprawnień kierowcy. To metody nie tylko żenujące, ale - co ważniejsze - ośmieszające prawo. I podobne do tych, jakich użyła radziecka milicja przed niesławną olimpiadą w Moskwie w 1980 r., kiedy to oczyszczono stolicę ZSRR z „niepożądanego elementu”, przymusowo wywożąc bezdomnych, żebraków i prostytutki daleko poza miasto.
W Polsce też ktoś - tym razem w imię gościnności - przesadził.
Krzysztof Burnetko