Luki w pamięci

Sprawa jeńców rosyjskich wziętych do niewoli w wojnie 1920 r., rzekomo torturowanych i mordowanych, stała się dla części Rosjan moralną przeciwwagą dla zbrodni katyńskiej.

03.08.2010

Czyta się kilka minut

Wojna polsko-bolszewicka została przez Rosjan zepchnięta w zakamarki podświadomości. O przegranym konflikcie z "białopolakami" niechętnie wspominano i w czasach ZSRR, i po jego upadku. W ostatnich latach wojna ta w rosyjskiej przestrzeni medialnej funkcjonowała w zawieszonej na ideologicznym kołku triadzie: czerwonoarmiści unicestwieni w polskich obozach koncentracyjnych w 1920 r. - pakt Ribbentrop-Mołotow i 17 września 1939 r. jako akt sprawiedliwości dziejowej (odebranie zagarniętych przez Polskę w wyniku niesprawiedliwej wojny w 1920 r. ziem Ukrainy Zachodniej i Białorusi) - Katyń jako akt zemsty za jeńców zamordowanych w Tucholi i Strzałkowie.

O samej wojnie w mediach mówiono rzadko, historycy polscy i rosyjscy dyskutowali jedynie na łamach specjalistycznych czasopism.

Krew zamiast fanfar

"Pamiętają psy-atamany, pamiętają polskie pany błysk szabelek Pierwszej Konnej" - śpiewali w 1920 r. czerwonoarmiści, idący na Warszawę pod wodzą Michaiła Tuchaczewskiego, by nad trupem Polski przeskoczyć ze sztandarami światowej rewolucji do Europy. "Polskim panom" rzeczywiście zapadło to w pamięć. W Rosji natomiast i tę pieśń, i samą wojnę szybko starano się przysypać piaskiem zapomnienia.

Na froncie wojny polsko-bolszewickiej był Izaak Babel, autor zbioru opowiadań "Armia Konna". Widział zbrodnie wojenne popełniane przez bolszewików zgodnie z dyrektywą "w krwi rozgromionej armii polskiej utopić przestępczy rząd Piłsudskiego", o realiach wojny opowiedział do bólu prawdziwie. Ale nie cieszył się uznaniem władz. "Stalin Babla nie lubił, najbardziej za jego »Armię Konną«, w jego prozie za dużo było potu, krwi i spermy, za to całkiem nie było słychać fan far" - napisał Andriej Kolesnikow w eseju poświęconym pisarzowi. Wódz Narodów represjonował Babla, a wraz z nim jego literacką spuściznę i pamięć o niesławnej wojnie.

Skoro więc fanfar wokół tej wojny nie było [pamiętajmy o niezbyt udatnej roli, jaką odegrał w niej sam Stalin - zob. obok artykuł Tomasza Nałęcza], nie było też powodu, by o niej mówić. Zwłaszcza że to Wielka Wojna Ojczyźniana (czyli II wojna światowa) zdominowała i świadomość, i podświadomość Rosjan.

Anty-Katyń

Wojna polsko-bolszewicka - a właściwie jeden jej wycinek: los czerwonoarmistów, którzy trafili do polskiej niewoli - powróciła do przestrzeni publicznej po 1990 r. To wtedy prezydent Michaił Gorbaczow uznał odpowiedzialność ZSRR za zbrodnię katyńską, a w listopadzie 1990 r. polecił jednocześnie prokuraturze przyspieszyć prace nad zbadaniem sprawy śmierci rosyjskich jeńców z 1920 r.

Wtedy jednak opinia publiczna w Rosji zajęta była głównie dynamicznymi, doniosłymi zmianami zachodzącymi w kraju - rozpadającym się ZSRR i formowaniem nowych władz i struktur Rosji. Sprawa nie zaistniała więc w powszechnej świadomości; jedynie historyk Jurij Iwanow i kilku innych autorów od 1993 r. konsekwentnie lansowali ten temat na łamach niespecjalnie poczytnych periodyków.

Propagandowo w najpopularniejszyvch mediach wykorzystał sprawę jeńców jako motyw moralnej przeciwwagi dla zbrodni katyńskiej gubernator obwodu kemerowskiego, Aman Tulejew. W dzienniku "Niezawisimaja Gazieta" w październiku 2000 r. zamieścił artykuł, w którym upomniał się o 80 tysięcy radzieckich jeńców zapomnianej wojny 1920 r., zakatowanych, jego zdaniem, przez polskich oprawców. "Polska obecnie stara się o uznanie tragedii w Katyniu za zbrodnię przeciw ludzkości, z czego (...) wynika prawo żądania od Rosji rekompensat - napisał. - A to wszystko na tle męczeńskiej śmierci naszych jeńców w polskich obozach koncentracyjnych. Tortury tam stosowane przeszły w zezwierzęceniu nawet katów z Oświęcimia".

Potem w rosyjskich mediach masowo powtarzano bezkrytycznie za Tulejewem tezę o związku zbrodni katyńskiej ze zbrodnią na czerwonoarmistach w polskiej niewoli, a także fałszywe dane o ofiarach. Zapalczywi rosyjscy propagandyści nie zauważyli ważnej publikacji: wydanego w 2004 r. zbioru dokumentów dotyczących jeńców. W pracach nad nim brali udział polscy i rosyjscy historycy (m.in. prof. Zbigniew Karpus z Torunia, który jeszcze w 2000 r. na łamach tejże "Niezawisimej Gaziety" polemizował z Tulejewem).

Niewielu rosyjskich publicystów próbowało studzić zapędy publicystów-politruków. Aleksiej Makarkin pisał: "Owszem, wielu czerwonoarmistów nie powróciło z polskiej niewoli, stali się ofiarami epidemii, złego odżywiania, a czasem kiepskiego traktowania. Nie wolno jednak stawiać na jednej płaszczyźnie tragedii Katynia i losu jeńców wojny 1920 r. Katyń to zbrodnia usankcjonowana przez najwyższe władze, Stalina i jego najbliższych współpracowników, cyniczna, barbarzyńska akcja. W przypadku radzieckich jeńców można mówić o splocie obiektywnych i subiektywnych wydarzeń, które często przyjmowały dramatyczny obrót, ale nie były przejawem złej woli". Takie głosy należały jednak do rzadkości.

Polityka historyczna

Ekipa prezydenta Władimira Putina nakreśliła swoją linię polityki historycznej: Rosja wstaje z kolan i odtąd nie daje sobie narzucać obcego widzenia swej jednoznacznie bohaterskiej historii. Dlatego sprawa losów jeńców w Polsce została wpisana w łańcuch przyczynowo-skutkowy procesu historycznego jako swoiste usprawiedliwienie poczynań władz ZSRR wobec Polski i Polaków, szczególnie w okresie II wojny światowej. Przełomowy dla sformowania ideologicznego frontu był rok 2004, kiedy w rosyjskich mediach ukazało się wiele publikacji szkalujących Polskę, Armię Krajową, powstanie warszawskie i inne wydarzenia z historii przede wszystkim XX wieku. Choć nie tylko - wypomnieniu historycznych krzywd, zadanych przez Polaków, miało służyć też ustanowienie nowego święta państwowego 4 listopada: rocznicy wygnania Polaków z Kremla w 1612 r.

Kampania medialna, szczególnie intensywna w latach 2004-05, była sterowana odgórnie i miała m.in. na celu osłabienie pozycji Polski w europejskim dyskursie politycznym. Sprawa Katynia i "Anty-Katynia" zajmowała w tej batalii poczesne miejsce. "Przypomnijmy, że w czasie wydarzeń katyńskich przez wojska NKWD zostało rozstrzelanych 12 tysięcy Polaków - oficerów armii polskiej [tak w oryginale - AŁ]. Rosyjska prokuratura wojskowa przeprowadziła dochodzenie i doszła do wniosku, że tych wydarzeń nie można uznać za ludobójstwo. (...) Jednak takie podejście nie zadowoliło Polaków, Polska chce przeprosin, przy czym sama nie chce rozmawiać o losie 20 tys. czerwonoarmistów, pozostających w niewoli po wojnie 1920 r." - to przykład typowej publikacji z tego okresu (Władimir Kuzar, "Krasnaja Zwiezda", 2005 r.).

Temat jeńców wojny 1920 r. - ale nie samej wojny, o jej genezie, przebiegu i skutkach nie mówiono w popularnych rosyjskich środkach przekazu niczego - powracał, gdy tylko była mowa o Katyniu.

***

Od zeszłego roku obserwujemy wysiłki władz Rosji na rzecz modernistycznego liftingu polityki historycznej. Stopniowo następuje odejście od gloryfikacji dokonań Stalina. W wypowiedziach prezydenta Miedwiediewa pojawia się wręcz motyw potępienia zbrodni stalinowskich (zaliczył do nich również mord w Katyniu). Niedawno na łamach rządowej "Rossijskiej Gaziety" ukazał się artykuł bliskiego Kremlowi politologa Siergieja Karaganowa, którego główna teza brzmi jak na rosyjskie warunki mocno: cała Rosja to jeden wielki Katyń.

W internecie wytrwali (bo poszukiwanie publikacji o wojnie polsko-bolszewickiej po rosyjsku to sport dla wytrwałych) mogą znaleźć m.in. film z cyklu "Historia Rosji" historyka Nikołaja Smirnowa. Teza autora jest prosta: Polska stała się pierwszym w Europie państwem nazistowskim, rozpętawszy wojnę z Czerwoną Moskwą, wniosła duży wkład w likwidację oporu narodu rosyjskiego wobec dyktatury Lenina i Trockiego. W filmie padają też sformułowania zaczerpnięte z publikacji tzw. patriotycznych portali (np. Specnaz Rossiji. Artykuł "Ostatni pies Ententy" Igora Pychałowa), szeroko omawiające barbarzyństwa polskich oficerów na froncie i przynoszące kolejne rewelacje na temat liczby zamordowanych w polskiej niewoli czerwonoarmistów.

Przed okrągłą rocznicą bitwy warszawskiej w rosyjskich miesięcznikach pojawiło się kilka materiałów poświęconych wojnie 1920 r. W lutowym numerze "Wokrug Swieta" rosyjski historyk Fiodor Gajda przedstawił rzeczowy materiał dotyczący wydarzeń lat 1919-1920 na wschodnich rubieżach świeżo odrodzonej Rzeczypospolitej, a lipcowy numer historycznego miesięcznika "Rodina" zamieścił artykuły polskich (m.in. prof. Andrzeja Nowaka) i rosyjskich autorów na temat wojny polsko-bolszewickiej.

To na razie tylko niszowe czasopisma, ale może na fali nowej polityki władz będą mogły się pojawić także w masowych mediach publikacje przywracające pamięć o tamtej odległej wojnie, bez obciążeń ideologicznych.

Anna Łabuszewska jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich, stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „90 lat Bitwy Warszawskiej (32/2010)