Letnie festiwale

„Jesteśmy na wczasach”, nad morzem, czy w lasach, ale czy „orkiestra przygrywa”? Można ją wprawdzie zabrać ze sobą, w formie przenośnej, ale to nie to samo, co koncert.

08.07.2016

Czyta się kilka minut

Festiwal Muzyka w Starym Krakowie, 28.08.2015 r. /  / Fot. ARTUR BARBAROWSKI/EASTNEWS
Festiwal Muzyka w Starym Krakowie, 28.08.2015 r. / / Fot. ARTUR BARBAROWSKI/EASTNEWS

W sukurs przychodzą wakacyjne festiwale. Występują w kilku odmianach: imprezy dla turystów w kurortach, dla smakoszy w różnych innych miejscach, i dla mieszkańców miast, dla których wakacje nie oznaczają ucieczki na wilegiaturę. Grupy, rzecz jasna, przenikają się nawzajem, bo czemuż impreza dla „miastowych” nie miałaby być jednocześnie dla smakoszy? Przeciwnie, właśnie powinna być!

Zacznijmy od tych ostatnich, bo właśnie rozpoczyna się Festiwal Muzyki Polskiej w Krakowie (8-17 lipca). Rzecz to zarazem zwrócona do najszerszej publiczności, jak i poniekąd specjalistyczna, bo obok sztandarowych kompozycji (w tym roku będzie to – na otwarcie – I Koncert Chopina z laureatem ubiegłorocznego Konkursu Chopinowskiego, Erikiem Lu, na zakończenie zaś III Symfonia Góreckiego), pojawia się szereg kompozycji wykonywanych rzadziej, albo wręcz ciekawostek. 

Osiągnięciem festiwalu jest odzyskiwanie kompletnie zapomnianych kompozytorów – jak w przypadku Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego, który 5 lat temu został nam objawiony jako działający w połowie XIX wieku we Francji i Włoszech fantastycznie sprawny twórca operowy. Tegoroczna edycja ponownie mocno na niego stawia, proponując nieznaną operę „Don Desiderio” (9 lipca) oraz recital arii (16 lipca). Do tego jednak szereg innych koncertów – zapewne każdy znajdzie coś dla siebie, tym bardziej, że i wykonawczo zapowiada się nie bez atrakcji: a to świetny flecista Łukasz Długosz w koncercie kameralnym, a to występ Sławomira Zubrzyckiego, na instrumencie skonstruowanym przezeń wedle koncepcji Leonarda da Vinci, nazwanym viola organista (pisaliśmy o nim już wielokrotnie).

Także w Krakowie, w drugiej połowie sierpnia, odbędzie się kolejna edycja Muzyki w Starym Krakowie. Wprawdzie z gwiazdami tymi samymi, co zawsze, ale – na szczęście! – należy do nich Grigorij Sokołow, który 15 sierpnia zagra niesamowity program oparty na Sonacie b-moll Chopina i wielkiej Fantazji C-dur Schumanna (występował już z nim w katowickim NOSPR – niezapomniane przeżycie); będzie też można posłuchać jednego z najczęstszych gości w Krakowie, Jordiego Savalla – tym razem, co znakomite, w programie solowym na gambie (22 sierpnia) – a także Ensemble Gilles Binchois, wykonującego bliżej niesprecyzowaną w programie muzykę średniowieczną (23 sierpnia).

Wielki festiwal czeka nas oczywiście w Warszawie, gdzie również od 15 do 30 sierpnia trwać będzie Chopin i Jego Europa. Osią jest tu fortepian, jednak najwyraźniej nie ma ograniczeń: tytuł całości brzmi „Od Mozarta do Belliniego”, więc impreza zacznie się I Symfonią Mahlera, a skończy Młynarskim, Pendereckim i Prokofiewem. Po drodze nie zabraknie ulubionych gwiazd z Konkursu Chopinowskiego (kolejno: Kate Liu, Krzysztof Książek, Georgijs Osokins, Charles Richard-Hamelin, Tony Yike Yang, Dmitri Szyszkin, Eric Lu, a także Julianna Awdiejewa, Nelson Goerner), stałego w Warszawie wątku historycznych fortepianów (m.in. Tobias Koch 17 sierpnia), no i zapowiadanego w tytule Belliniego: w koncertowej wersji opery „I Capuleti e i Montecchi” swą orkiestrę L'Europa Galante poprowadzi Fabio Biondi, a wśród wykonawców znajdziemy m.in. Vivikę Genaux (17 sierpnia). Osobiście czekam jednak na koncerty pianistów, których nie znamy z Konkursu – 20 sierpnia bardzo interesującego muzyka, Tilla Fellnera z Kwartetem Belcea (tego samego dnia pieśni Schumanna i Brahmsa zaśpiewa też Ian Bostridge), i 30 sierpnia młodej gwiazdy, Beatrice Rana.

Pozostając przy fortepianie możemy przejść do festiwali skierowanych nie do publiczności lokalnej, a głównie do przyjezdnej. Dla mniejszych miasteczek wyróżniający się festiwal to szansa na przyciągnięcie turystów, wyraziste zaistnienie na mapie kraju. Dla publiczności – idealna okazja na zatopienie się w ulubionej sztuce oraz w towarzystwie podobnych sobie fantastycznych maniaków, czyli spędzenie paru dni, na które czeka się cały rok. Najstarszą tego typu imprezą w Polsce jest pianistyczny Festiwal Chopinowski w Dusznikach Zdroju. Jeśli ktoś wygłodniały recitali fortepianowych (a w Polsce takich osób mnóstwo, bo poza Warszawą nie mają za bardzo gdzie ich słuchać), w Dusznikach poczuje się jak ryba w wodzie. Przydałoby się wprawdzie, by festiwal bardziej stawiał na wybitne osobowości (program Dusznik wygląda, jakby utknął w najchudszych latach 1990.), jednak i dziś można skusić się na recital Christiana Zachariasa, warto też zainteresować się występami mniej znanych artystów, np. Adamem Golką, a czasami i laureatami różnych konkursów, w których jury zasiada Piotr Paleczny, dyrektor festiwalu.

Teraz wreszcie dochodzimy do jądra polskiej oferty. Nie tylko letniej. Gros najciekawszych festiwali w Polsce poświęconych jest muzyce dawnej. W czas kanikuły od lat odbywają się festiwale w Starym Sączu (6-10 lipca, czyli ma się już ku końcowi) i dawno temu już wyewoluowany z niego festiwal „Pieśń naszych korzeni” w Jarosławiu – ten drugi zwłaszcza jest dziś wyjątkowy w skali międzynarodowej, gromadząc oddanych miłośników wszelkich muzycznych archaizmów. W tym roku ponownie zagości na nim Marcel Pérès, honorowy obywatel Jarosławia, i ponownie przygotowywana będzie z uczestnikami festiwalu chorałowa msza, śpiewana podczas porannego nabożeństwa w niedzielę kończącą festiwal (21-28 sierpnia).

Szczególne miejsce znalazła sobie także „Muzyka w Raju”, czyli festiwal w Paradyżu, również nie tylko oferujący wybitne koncerty, ale tworzący środowisko, angażujący publiczność (12-21 sierpnia). 

W ubiegłym roku bardzo mocno zaistniał festiwal Kromera w Bieczu – cudowne, historyczne miasteczko w tym roku gościć będzie parę największych gwiazd, jak Hopkinson Smith, Andreas Staier (Wariacje Goldbergowskie), Paul van Nevel z Huelgas Ensemble, Pedro Memelsdorff z Mala Punica... Trzy koncerty dziennie, ułożone wedle przemyślanego klucza, pozwalają w cztery dni wchłonąć niezwykłą porcję muzyki. 

Podobnie wiele, a czasami równie intensywnie, ma do zaproponowania Festiwal Bachowski w Świdnicy (29 lipca – 15 sierpnia): Akademie für Alte Musik Berlin, La Venexiana, Le Poème harmonique, Edin Karamazov – to tylko drobna część smakowitości, które podane będą w najpiękniejszych i najciekawszych wnętrzach regionu, przede wszystkim zaś w słynnym, wpisanym na listę Unesco Kościele Pokoju.

O koniec sierpnia zahaczy też Festiwal Goldbergowski w Gdańsku (ostatnio przesunął się nieco w czasie, by nie rywalizować już terminem z wrześniową Wratislavią Cantans). W Gdańsku nigdy nie brak gości, niechaj pamiętają więc, że w ostatnich dniach wakacji będą mieli okazję nie tylko posłuchać Kwartetu Mosaïques (26 sierpnia, dzień wcześniej w Warszawie na ChiJE), ale i spotkać się z bogactwem barokowej kultury muzycznej Gdańska. Nota bene kluczowej dla historii muzyki Rzeczpospolitej, gdyż to znad Motławy pochodziło kilku najważniejszych muzyków, tu też przechowała się w odpisach istotna część polskich utworów.

Na koniec zostały festiwale adresowane do turystów. Co zrobić z wieczorem po plaży, jeżeli z jakiegoś powodu nie ma szans na grę w karty? Imprezy, które chcą jakoś tej rozterce zaradzić, powstają w najróżniejszych miejscach. W Polsce idealnym, narzucającym się, jest z pewnością Sopot ze swoją Operą Leśną – i faktycznie, odbywa się tam festiwal Energa Sopot Classic (3-8 sierpnia). Repertuar jest tutaj lżejszy, pasujący „każdemu”, co zrozumiałe: rozpoczyna się fajerwerkiem operowych arii w wykonaniu Aleksandry Kurzak, naszej największej współczesnej divy, po czym przewinie się muzyka filmowa, muzyka barokowa (frankfurcka orkiestra La Stagione z programem galant – lekkim, ale zarazem dość ambitnym), wreszcie nieuchronne „Cztery pory roku”, i to nie tylko Vivaldiego, ale i Piazzolli (3-8 sierpnia). Program krótki, ale jednak bardziej urozmaicony, niż wszelkie „lata organowe”, organizowane w co drugim kościele z organami – choćby nawet, jak w Jastrzębiej Górze, starały się być festiwalem muzyki kameralnej…

A jednak, czy to wszystko, na co nas stać? Nie czepiając się oferty muzyki dawnej (trudno by było), ani nawet miejskiej (choć tu już byłoby łatwiej), czy „muzyka dla turystów” nie może proponować czegoś więcej? Zapewne to kwestia funduszy, więc nie porównujmy się z Niemcami, ale czemu nie z Turcją? Oto koło Bodrum, w Turgutreis odbywa się International D'Marin Classical Music Festival. W ubiegłym roku w marinie D rezydentem była Royal Philharmonic Orchestra z Charlesem Dutoit, a Sarah Chang zagrała Koncert skrzypcowy Sibeliusa w sposób najbardziej olśniewający, jaki słyszałem na żywo. Słuchały go zresztą cztery tysiące osób. W tym roku będzie London Chamber Orchestra pod batutą Ashkenazego, później zaś dwa wieczory z orkiestrą Tonhalle z Zurychu. Soliści: Patricia Kopatchinskaja i Gautier Capuçon. Do tego oczywiście gwiazdy tureckie, Fazil Say i Idil Biret – tak jakby w Sopocie grał Piotr Anderszewski i Adam Harasiewicz. I sporo innych atrakcji, gdyż trwający ponad tydzień festiwal daje trzy koncerty dziennie, poczynając od rana (20-27 sierpnia – jeżeli ktoś się wybiera w te okolice).

Można oczywiście stwierdzić, że po prostu widać tu przewagę skutecznego prywatnego mecenatu nad państwowym (tak, impreza w Bodrum jest prywatnym przedsięwzięciem agendy jednego z tureckich potentatów biznesowych). Nie bez racji, bo prywatne pieniądze, jeżeli już są (to nas różni od Turcji), z reguły są skuteczniej wydawane, niż państwowe. Ale jednak problem zasadniczo jest inny. To cel i wola. Dlaczego chcemy robić to, co robimy, i czy sami potrafimy to zrobić najlepiej, czy może jednak poprosić kogoś o fachową pomoc (w Bodrum – Jaspera Parrotta, szefa jednej z największych agencji, Harrison Parrott)? Bo bez właściwej odpowiedzi na pytanie „jak?” i „po co?”, nie ma nawet szans na dobrą odpowiedź na „za ile?”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej