Lepsze posłuszeństwo niż nabożeństwo

Watykan od trzech dekad walczy "z" i "o" Opus Angelorum. Stowarzyszenie postawiło się poza Kościołem, wypaczając kult aniołów oparty o nieuznane wizje mistyczne. Popularność nadprzyrodzonych przekazów to efekt naszej chęci, by uzupełniać Objawienie. Czy zawsze musi prowadzić na manowce?

23.11.2010

Czyta się kilka minut

/ fot. Fred Fokkelman / stock.xchng /
/ fot. Fred Fokkelman / stock.xchng /

Kongregacja Nauki Wiary po raz kolejny wypowiedziała się o sytuacji doktrynalnej i kanonicznej Opus Angelorum. Dokument, datowany na 2 października i ogłoszony w listopadzie, stwierdza, że Dzieło Aniołów podporządkowało się nauce Kościoła i stanowi obecnie publiczne stowarzyszenie wiernych. Jednocześnie przypomniano normy Kongregacji z lat 1983 oraz 1992, wzywające stowarzyszenie do porzucenia praktyk negowanych przez Kościół.

Z czym Watykan przez tyle lat walczył, żeby dziś ostrożnie ogłosić zwycięstwo?

Prywatna angelologia

Dziełu dały początek rzekome objawienia austriackiej gospodyni domowej Gabrieli Bitterlich (1896-1978), która miała wizje aniołów i demonów, poznawała ich nieznane imiona (412 aniołów i 243 demonów), funkcje czy podział na grupy. Wizjonerka zalecała poświęcenie się aniołom, tak by wierny nawiązał szczególny kontakt m.in. z aniołem stróżem. Na podstawie jej rękopisów stworzono teorię, że w celu dokonania się dzieła zbawienia ludzie muszą włączyć się w walkę aniołów z demonami przez wstąpienie do ruchu w tym celu powstałego: Opus Angelorum. Badacze widzą u Bitterlich wpływy literatury spirytystycznej i ezoterycznej, perskiego dualizmu, gnostycyzmu oraz żydowskiej kabały (wskazują na to choćby pochodzące z niej imiona niektórych aniołów).

Kongregacja interweniowała dwukrotnie. Najpierw stowarzyszenie miało dostosować się do nauki Kościoła, zaprzestać posługiwania się imionami aniołów z domniemanego objawienia, zachowywać przepisy liturgiczne, przede wszystkim dotyczące Eucharystii. Do błędnych praktyk zaliczono praktykowany w stowarzyszeniu "ślub milczenia".

W kolejnym dekrecie czytamy, że "angelologia propagowana przez Opus Angelorum i wynikające z niej pewne praktyki są obce Pismu Świętemu i Tradycji, i dlatego nie może służyć za podstawę dla duchowości i działalności stowarzyszeń zaaprobowanych przez Kościół". Kongregacja orzekła też, że teorie pochodzące z domniemanych objawień nie mogą być nauczane ani wykorzystywane, publicznie ani prywatnie. Przede wszystkim zaś zabroniła poświęcania się aniołom, udzielania sakramentów na odległość, a także włączania do liturgii i modlitw brewiarzowych zakazanych teorii i niewłaściwego stosowania egzorcyzmów.

Ostatni dokument potwierdza, że wszystkie te zastrzeżenia zostały usunięte - chociaż poza Kościołem nadal działa grupa zbuntowanych świeckich i kapłanów propagująca idee Bitterlich.

Piąty dogmat

W 2007 r. pisałem o stopniowym upadku stowarzyszenia Armée de Marie, co doprowadziło ostatecznie do ekskomuniki, herezji i schizmy ("TP" nr 40/07). Początki Armii Maryi - podobnie jak Opus Angelorum - łączą się z prywatnymi objawieniami założycielki ruchu, Marie-Paule Guigere, która ogłosiła się mistyczną inkarnacją Matki Bożej.

Status doktryny jest w ruchu o tyle skomplikowany, że Armia odwołuje się do innej wizjonerki - Idy Peerdeman i jej objawień z połowy ubiegłego wieku. Teologiczna ocena wizji Peerdeman, a także propagowanego na jej podstawie kultu Pani Wszystkich Narodów, nie jest jednoznaczna. Zwolennicy prawdziwości objawień powołują się na aprobujące dekrety biskupa Haarlemu z 1996 i 2002 r. Przeciwnicy - na wypowiedź Kongregacji Nauki Wiary z 1974 r., która kwestionuje ich nadprzyrodzony charakter.

Istotę herezji wyznawanej przez Armię Maryi stanowi zdeformowana mariologia. Członkowie wspólnoty wyznają, że przyjmując Komunię otrzymują także ciało założycielki, bowiem "jako jedyna mistyczka katolicka została eucharystycznie przemieniona". "Marie-Paule jest obecna w Eucharystii w tym samym znaczeniu co Jezus Chrystus" - głosi doktryna ruchu. Szerszą płaszczyznę stanowi koncepcja szczególnego miejsca Maryi w dziele zbawienia jako "współodkupicielki" (Co-redemptrix), co powraca - nie tylko w tym środowisku - jako postulat "piątego dogmatu maryjnego".

"Maryja Niepokalana otrzymała ten tytuł w chwili, gdy Chrystus umierał na krzyżu" - twierdzą wyznawcy, a ich ikonografia przedstawia Maryję stojącą na kuli ziemskiej i wpisaną w krzyż.

Uzupełnianie Ewangelii

W obu przykładach widać chęć "uzupełnienia" Objawienia - uzupełnienia drogą nadprzyrodzoną. A jej zaspokojenie widać np. w pismach dwóch popularnych mistyczek: Marii Valtorty (1897-1961) i Vassuli Ryden (ur. 1942). W ich przypadkach Kościół wypowiada się z daleko idącą rezerwą, choć mają one licznych zwolenników.

Najważniejsze wielotomowe dzieło Valtorty to "Poemat Boga-Człowieka" - dzieje Jezusa w formie reportażu. Sympatycy autorki przytaczają słowa Piusa XII: "Nie jest konieczne wydawanie opinii o pochodzeniu dzieła: czy jest nadprzyrodzone, czy nie. Kto przeczyta, ten zrozumie. Wspomina się o licznych wizjach i objawieniach. Nie wypowiadam się, które są autentyczne, choć są wśród nich takie, o których można powiedzieć, że są prawdziwe".

Mimo to w 1960 r. pisma Valtorty trafiły na indeks ksiąg zakazanych. Negatywna opinia została wyrażona jeszcze dwukrotnie: w 1985 r. prefekt Kongregacji Nauki Wiary napisał w liście do kardynała Siri, arcybiskupa Genui: "Potwierdzam słuszność potępienia dzieła Marii Valtorty i uważam za niepożądane jego rozpowszechnianie dla uniknięcia szkód, jakie dzieło to mogłoby wywołać u prostych ludzi". W 1992 r. sekretarz Konferencji Episkopatu Włoch bp Tettamanzi (dziś kardynał) zażądał od wydawcy, aby na pierwszej stronie dzieła określono wyraźnie, iż "wizje i dyktanda, jakie są zapisane, nie mogą być uznane za mające pochodzenie nadprzyrodzone, lecz powinny być uważane za formę literacką, jaką autorka posłużyła się dla opowiedzenia po swojemu o życiu Jezusa".

W Polsce popularnością cieszyły się z kolei pisma i spotkania z Ryden, prawosławną Greczynką, urodzoną w Egipcie, a mieszkającą w Szwajcarii. Utrzymuje ona, że od 1985 r. ma objawienia w formie lokucji - wewnętrznego słyszenia głosu Boga, który nakazuje jej spisywać wszystko, co do niej mówi. Tak powstało już ponad 100 zeszytów "Prawdziwe życie w Bogu". Występy Ryden w świątyniach katolickich skłoniły Kongregację do wydania w 1995 r. noty, wedle której objawienia te "mówią (...) między innymi o Osobach Trójcy Świętej, posługując się tak niejasnym językiem, że prowadzi to do pomieszania właściwych imion i funkcji Boskich Osób. Rzekome objawienia obwieszczają, że wkrótce w Kościele zapanuje Antychryst. W duchu milenarystycznym zapowiadają decydującą i chwalebną interwencję Boga, który ma jakoby ustanowić na ziemi, jeszcze przed ostatecznym przyjściem Chrystusa, erę pokoju i powszechnego dobrobytu. Przewidują też bliskie już powstanie Kościoła, który miałby być swego rodzaju wspólnotą panchrześcijańską, co jest niezgodne z doktryną katolicką". W 2007 r. nota prefekta Kongregacji podtrzymała tę opinię. W międzyczasie sama Ryden w dialogu z Kongregacją wyjaśniła szereg wątpliwości, co potwierdziło, że jej objawienia nie mają Boskiego pochodzenia.

Obie wizjonerki dotknęły tych obszarów religii, które wzbudzają najwięcej ciekawości: nieznane życie Jezusa (Valtorta) i nieznana przyszłość świata (Ryden). W ten sposób zaspokajają potrzebę wiedzy, która zrodziła już niejeden apokryf o życiu Chrystusa i niejedną apokalipsę. Co ilustruje rzekoma wypowiedź Jezusa z pism Valtorty: "Dzieło to nic nie dorzuciło do Objawienia, lecz wypełniło luki, które powstały z przyczyn naturalnych oraz z woli nadprzyrodzonej. A jeśli spodobało mi się zrekonstruować obraz Mojej Boskiej Miłości - jak czyni to ten, kto rekonstruuje mozaikę, układając oderwane lub brakujące kawałki dla przywrócenia jej doskonałego piękna - i jeśli postanowiłem uczynić to właśnie w wieku, w którym ludzkość spieszy się w kierunku przepaści ciemności i przerażenia, to czy możecie mi tego zabronić?".

Do zbawienia niekonieczne

Prywatne objawienia są wpisane w logikę zbawienia. Nie są jednak "do zbawienia koniecznie potrzebne". Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że niektóre objawienia prywatne zostały uznane, "nie należą one jednak do depozytu wiary. Ich rolą nie jest »ulepszanie« czy »uzupełnianie« ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej", które "zmysł wiary wiernych, kierowany przez Urząd Nauczycielski Kościoła, umie rozróżniać i przyjmować". I co najważniejsze: "Wiara chrześcijańska nie może przyjąć »objawień« zmierzających do przekroczenia czy poprawienia Objawienia, którego Chrystus jest wypełnieniem" (n. 67).

Jedna zasada pozostaje fundamentalna: wszystko, co powinniśmy wiedzieć na temat dróg zbawienia, zostało już powiedziane. Nie potrzebujemy żadnej dodatkowej wiedzy: ani o aniołach, ani o Maryi, ani o końcu świata, ani o codziennym dniu Jezusa. Owszem, historia pokazuje, że prawdziwe objawienia okazują się bardzo przydatne w rozwoju kultu i myśli teologicznej. Ks. Marian Rusecki wskazuje jako przykład kult Serca Jezusa czy Miłosierdzia Bożego ("Pastores" nr 4/2010).

Natomiast objawienia rzekome powstają, gdy duchowość chrześcijańska - chrystologiczna i chrystocentryczna - zostaje zastąpiona czy przesłonięta inną duchowością. Nie ma więc odrębnej pobożności maryjnej, "anielskiej" czy "miłosierdziowej"; jest jedynie rys maryjny, "anielski" czy "miłosierdziowy" w jednej pobożności chrystocentrycznej.

To, co w porządku zbawienia drugorzędne, nie może stać się głównym przedmiotem wiary. Inaczej popadamy w herezję. Jak się tego ustrzec? Zgodnie ze wskazaniem Kongregacji sprawować kult "w formach uznanych i wskazanych przez Kościół". A więc bardziej zaufać mądrości Kościoła niż rzekomej cudowności wizjonera. I w ten sposób po raz kolejny sprawdza się stara prawda, że "lepsze posłuszeństwo niźli nabożeństwo".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2010