Legenda

My, Polacy, złote ptacy przetrwaliśmy w legendzie - stworzonej i rozpowszechnianej przez nas samych - jako ludzie szlachetni, dumni, o wielkiej odwadze i czułym sercu, kochający dzieci i zwierzęta, a zwłaszcza konie.

08.09.2009

Czyta się kilka minut

Jakoś się z tym nie zgadza niedawna tragedia stadniny umierającej całymi miesiącami z głodu, ran i chorób. Albo wcześniejsze losy dwóch innych "stadnin", służących jako "podkładki" dla unijnych dotacji. Albo warunki, w jakich transportuje się bydło do rzeźni. Albo męczarnie drobiu, zanim osmażony w złotej bułeczce trafi na nasz stół. Owszem: kochamy nasze pieski i kotki, ale przed wakacjami potrafimy je beztrosko wyrzucać na ulicę, bo nie ma z kim zostawić...

Zatrzymajmy się któregoś dnia przed lustrem i przyjrzyjmy się sobie. Długo. Uważnie.

Chwila zdziwienia

Niedawno włączyłam telewizor i trafiłam przypadkiem na program, w którym Izabela Cywińska i Waldemar Kuczyński opowiadali o dniu sprzed dwudziestu lat, dniu, w którym Tadeusz Mazowiecki został premierem.

Słuchałam przez chwilę i zdumiałam się. Mówili swobodnie, lekko, całymi zdaniami, nie myląc przypadków, dowcipnie, z wdziękiem - tak jak jeszcze niedawno mówiło się w kulturalnym towarzystwie. Nawet prowadzący nie przerywał im w pół zdania zupełnie niepotrzebnymi pytaniami.

Pomyślałam, że może to jakiś przełom, ale właśnie zadzwonił dzwonek, ktoś przyszedł, musiałam zamienić parę słów w przedpokoju, a kiedy wróciłam, leciał już inny program. Wszyscy znów robili wrażenie, jakby biegli pędem do toalety, a ktoś ich zatrzymał w drodze, więc rzucają tych parę zdań, bo za chwilę mogą już nie zdążyć.

Sprawozdanie

Dobiega końca wtorek, pierwszego września. Niemal w całości spędziłam go przed telewizorem, bo chociaż nie lubię siedzenia przed telewizorem i wielkich uroczystości, to data była zbyt ważna, a sytuacja zbyt napięta, aby to zlekceważyć.

Dzień był bardzo długi, słońce bardzo gorące i padło bardzo dużo podniosłych, ważnych słów, może nawet za dużo, aby się nawzajem nie przyćmić. Ze swoich najbardziej podobał mi się Tusk, z gości Angela Merkel i jej niezwykłe słowa o cudzie.

I jeszcze jeden mały wnioseczek. Są tacy ludzie, którzy woleliby narazić się na trudy, znoje i wszelakie nieszczęścia - byleby nie powiedzieć słowa "przepraszam". Ale są również ludzie, którzy zgodziliby się narazić na trudy, znoje i wszelakie nieszczęścia - byleby z kogoś słowo "przepraszam" wydusić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2009