Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy jesienią 2014 r. po referendum przegranym przez zwolenników szkockiej niepodległości lider Szkockiej Partii Narodowej (SNP) i szkocki premier, charyzmatyczny Alex Salmond podawał się do dymisji, wiadomo było, że jego następca nie będzie miał łatwego zadania w cieniu poprzednika. A jednak Nicola Sturgeon, która jako pierwsza kobieta objęła przywództwo partii oraz stanowisko szkockiego pierwszego ministra (premiera) radzi sobie znakomicie. Gwiazdy wydają się jej sprzyjać – i zaplanowane na 7 maja brytyjskie wybory parlamentarne będą zapewne jej kolejnym, największym jak dotąd tryumfem. Według sondaży, SNP powinna odnieść w Szkocji miażdżące zwycięstwo – w ostatnich sondażach popierało ją 54 % Szkotów, o 35% więcej niż w wyborach w 2010 r.! Zwycięstwo SNP może być na tyle spektakularne, że szkocka partia może stać się częścią przyszłej koalicji rządzącej – o czym pisaliśmy już w Tygodniku.
Jednak oszałamiający sukces Nicoli Sturgeon wykracza poza zbliżające się wybory. Co prawda poparcie dla SNP skoczyło w górę przede wszystkim w reakcji na przegrane referendum ( już pierwszej nocy po głosowaniu rozczarowani zwolennicy niepodległości zaczęli masowo zapisywać się do tej partii i innych ugrupowań popierających suwerenność) i być może każdy lider SNP byłby w szkockim miastach i miasteczkach witany owacyjnie. Nicola Sturgeon radzi sobie jednak lepiej niż dobrze – przyznają to nawet ci, którzy jej nie lubią lub nie podzielają jej poglądów. Swoimi celnymi, ciętymi uwagami podbiła Twitter. W dyskusjach i starciach z politycznymi przeciwnikami jest twarda i bezlitosna. Co więcej, widać, że po prostu lubi być politykiem, ma energię, świeżość, determinację i niezachwianą pewność siebie – zarówno walczący o przetrwanie premier David Cameron jak i lider opozycji Ed Miliband sprawiają przy niej wrażenie mocno już zmęczonych i skołowanych panów. Każdego dnia jasno pokazuje, że trzeba się z nią liczyć. Już w 2013r. BBC uznało ją za jedną z 20 najbardziej wpływowych kobiet w Wielkiej Brytanii, ale w ciągu tych niespełna dwóch lat Sturgeon zdecydowanie przesunęła się w stronę czołówki.
Sturgeon ma wielki talent nie tylko do szybkich ripost w debatach, ale też do rozmów z ludźmi. Co im obiecuje w kampanii? Właściwie nic zaskakującego: przede wszystkim ograniczenie polityki oszczędności i cięć budżetowych oraz – w oczywisty sposób – możliwość kolejnego referendum w sprawie niepodległości. W każdym razie jeśli David Cameron spróbowałby wyprowadzić Wielką Brytanię z Unii Europejskiej (bo on z kolei obiecał swoim wyborcom już dawno temu referendum na temat członkostwa w Unii), to Nicola Sturgeon chce dać wtedy swoim zwolennikom możliwość decyzji czy w takiej poza-unijnej Brytanii chcą pozostać.
Sturgeon nie tylko świetnie przemawia, ale też znakomicie wygląda. I choć może w teorii wygląd polityka nie powinien mieć znaczenia, to jednak wiadomo, że ma i to duże. Tabloidy z upodobaniem zamieszczają więc jej zdjęcie „przed” (czyli sprzed kilku lat, albo jeszcze lepiej – ze szkoły) oraz „po” czyli teraz: szczupła, w dopasowanej czerwonej sukience, na wysokich obcasach, emanująca zdecydowaniem i siłą. Same szykowne sukienki (zwykle czerwone) by jednak nie wystarczyły, by Sturgeon obwołano „królową Szkocji”. Sama zapracowała na swój sukces przez niemal 30 lat politycznej kariery (do SNP wstąpiła jako 16-latka) i każdego dnia kampanii udowadnia, że jest ważnym politycznym graczem, obdarzonym i charyzmą i inteligencją. „Pokazuje kobietom co mogą osiągnąć, jeśli naprawdę chcą” – musiał przyznać jeden z jej krytyków. Politycy w Westminster być może wolą nie myśleć, czego jeszcze Nicola Sturgeon zapragnie.