Nowa Brytania

David Cameron to wielki wygrany brytyjskich wyborów. Ale stary-nowy premier ma dwa problemy: Szkocję w rękach zwolenników niepodległości i referendum w sprawie „Brexitu”, które sam obiecał.

08.05.2015

Czyta się kilka minut

Nieoczekiwany zwycięzca David Cameron z żoną Samanthą na Downing Street, 8 maja 2015 r. / Fot. Stefan Rousseau / AP / EAST NEWS
Nieoczekiwany zwycięzca David Cameron z żoną Samanthą na Downing Street, 8 maja 2015 r. / Fot. Stefan Rousseau / AP / EAST NEWS

Mówiono, że dla Wielkiej Brytanii to najbardziej nieprzewidywalne, ale i najważniejsze wybory parlamentarne od dawna. Okazało się to prawdą: rezultat, czyli mocny sukces rządzących konserwatystów, zaskoczył wszystkich – w tym zwycięzców. Nie spodziewano się też tak dotkliwej porażki opozycyjnej Partii Pracy i zmiecenia ze sceny Liberalnych Demokratów, dotąd koalicjanta Camerona. Tylko oszałamiający wynik Szkockiej Partii Narodowej (SNP), która zgarnęła niemal wszystkie mandaty w Szkocji, był oczekiwany. Ale i tak oznacza on rewolucję na północ od angielskiej granicy.

Zasypać przepaść

Ponieważ w sondażach poparcie dla konserwatystów i Partii Pracy było podobne (rzędu 33–34 proc.), spodziewano się, że do utworzenia rządu będzie potrzebna jakaś koalicja lub choćby umowa, umożliwiająca funkcjonowanie rządu mniejszościowego. Opcja większościowego rządu konserwatystów nie była rozważana. Tymczasem Cameronowi to się udało: zdobył samodzielną większość w Izbie Gmin, uzyskując lepszy wynik niż w wyborach w 2010 r. A więc i argument za utrzymaniem swej polityki, zwłaszcza gospodarczej. Choć ostatnie nerwowe tygodnie powinny dać do myślenia konserwatystom: najwyraźniej muszą zrobić więcej, aby być bliżej wyborców i pozbyć się etykietki partii uprzywilejowanych i bogatych.

Ale stary-nowy premier Cameron chce najpierw osiągnąć coś trudniejszego. „Przede wszystkim chcę zjednoczyć nasz kraj, nasze Zjednoczone Królestwo, wprowadzając tak szybko, jak to możliwe, decentralizację dla Walii i Szkocji [chodzi o przekazanie im dalszych uprawnień, pozostających jeszcze w gestii Londynu – red.]” – mówił po ogłoszeniu częściowych wyników. I dalej: „Chcę, by moja partia i rząd odbudowały jedność narodu”. Wielki sukces Szkockiej Partii Narodowej potwierdza bowiem istnienie przepaści między Szkocją a resztą Wielkiej Brytanii.

Szkocki lew i przegrani

Choć jesienią 2014 r. zwolennicy niepodległości Szkocji przegrali nieznacznie referendum w tej sprawie, Szkocka Partia Narodowa (SNP) umocniła swój rząd dusz w kraju, odnotowując także lawinowy wzrost liczby członków. Na pewno pomogła jej w tym wymiana liderów: Alexa Salmonda zastąpiła 44-letnia Nicola Sturgeon, energiczna i charyzmatyczna. Jej sukces jest dziś oszałamiający: SNP zdobyła aż 56 z 59 mandatów, przeznaczonych dla szkockich parlamentarzystów – gdy dotąd miała ich tylko sześć.

Ponieważ Partia Pracy przegrała, Szkoci nie będą współtworzyć rządu w Londynie – przed wyborami rozważano taką opcję, w razie zwycięstwa Partii Pracy. Ale wpływy SNP w parlamencie zdecydowanie wzrastają. A przede wszystkim: wynik SNP to ważny sygnał dla reszty kraju. Jak powiedział Alex Salmond: „Szkocki lew zaryczał”.

Choć dla wielu sukces SNP to przykład rzekomego nacjonalizmu, to jednak jeśli Wielka Brytania ma być faktycznie Zjednoczonym Królestwem, wszystkie jej części muszą czuć się traktowane z taką samą powagą. Inaczej kolejne szkockie referendum będzie kwestią czasu.

Za to przegranych jest aż trzech. Porażka Partii Pracy jest bolesna, jej lider Ed Miliband już szykował się do rządzenia. Labourzyści ponieśli dotkliwe straty zwłaszcza w Szkocji, gdzie dotąd dominowali: utracili tam wszystko, poza jednym mandatem. Ale jeszcze większa jest klęska Liberalnych Demokratów: dotychczasowi koalicjanci konserwatystów otrzymali mniej niż 10 mandatów, gdy wcześniej mieli ich ponad 50.

Trzeci przegrany to UKIP, Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, enfant terrible brytyjskiej polityki, która zbiła kapitał na retoryce antyunijnej i antyimigracyjnej. Do parlamentu wszedł tylko jeden jej poseł. Nie udało się to nawet Nigelowi Farage’owi: lider UKIP przegrał w swym okręgu z konserwatystą. Ale klęska UKIP nie znaczy, że ociepliły się uczucia Brytyjczyków wobec Unii. UKIP przegrała, bo ordynacja stanowi, że z każdego okręgu wchodzi jeden zwycięski kandydat. Tu nie pomógł fakt, że UKIP uzyskała trzecie miejsce, jeśli chodzi o liczbę otrzymanych głosów: poparło ją ok. 13 proc. (w przypadku Liberalnych Demokratów było to ok. 8 proc.).

Słowo się rzekło...

W 2013 r. Cameron obiecał wyborcom i swej partii, że jeśli konserwatyści wygrają kolejne wybory, to w 2017 r. rozpisze referendum o członkostwie kraju w Unii. Wtedy zdawało się to kwestią odległą i niepewną (kto mógł przewidzieć obecny wynik?). Teraz jedną z najbardziej gorących konsekwencji sukcesu Camerona jest sprawa unijnego referendum. Jak dotąd, żadne państwo nie opuściło Unii – i nie wiadomo, jak miałoby się to odbyć, gdyby taką decyzję podjęli Brytyjczycy. Wiadomo tylko, że byłby to dla Unii wstrząs. Wiadomo też – patrząc na skutki szkockiego referendum, które, choć przegrane, całkowicie zmieniło scenę polityczną – że obudzone raz emocje mogą przynieść niespodziewany efekt.

Na razie wynik wyborów wzmocnił funta i uspokoił inwestorów. Odetchnęło też z ulgą sporo Brytyjczyków, którzy bali się, że wejście SNP do rządu jeszcze bardziej spolaryzuje kraj. Wielu komentatorów twierdzi zresztą, że to właśnie lęk przed Szkotami wzmocnił poparcie dla konserwatystów. Kolejne miesiące będą zapewne czasem codziennego biegu spraw. Ale kwestie Szkocji i Unii nie znikną – i wkrótce staną się zapewne największym wyzwaniem dla Camerona. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2015