Kwestie duszy

„Mamo, to prawda?! – zapłakana Basia stała pochylona nad moim telefonem, z którego dudniła reklama nowego radiowego podcastu o tematyce ekologicznej.

03.02.2020

Czyta się kilka minut

Kanapka z masłem orzechowym zastygła dziecku w ręce, a po brudnej od pasty do zębów buzi płynęły łzy. – To prawda, że jest już koniec świata? Jest już po nas?!

Z telefonu płynęły bowiem informacje o nowej audycji, reklamowanej dramatycznym głosem spikera mówiącego o zagładzie planety, wymieraniu zwierząt i końcu wszelkiego życia. Nim zdążyłam go wyłączyć, w domu rozpętała się prawdziwa drama, pocieszanie pięciolatki zajęło dłuższą chwilę, więc finalnie wszyscy, dość roztrzęsieni, spóźniliśmy się do przedszkola, do szkoły i do pracy.

Wieczorem tego dnia, mimo intensywnej pracy nad wyprowadzeniem jej z żałoby po ginącej planecie, Basia przyszła do naszego łóżka, mówiąc, że gdy zamyka oczy, widzi, jak Ziemia się rozpada „na równe połówki, a mama znika”. To była naprawdę wyrazista wizja, której wolałabym jej oszczędzić. Aczkolwiek nie wiem, czy była do uniknięcia.

Moja szkolna przyjaciółka, osoba religijna, co tydzień prowadzi dzieci na mszę do jednego ze śląskich kościołów. Powiedziała mi, że jej trójeczka przeżyła niedawno szok nie mniejszy niż moja córka, na którą spadła nagle cała groza apokalipsy klimatycznej. Najpierw, ze dwa miesiące temu, przypałętał się do nich piesek, poszukiwania właściciela nie przyniosły rezultatu, Rudi został więc z nimi, stając się szybko ukochanym domownikiem. Pewnego dnia, już po pojawieniu się Rudiego, dzieci podczas modlitwy wiernych na niedzielnej mszy postanowiły pomodlić się za swojego psa. Od celebrującego mszę księdza usłyszały jednak stanowcze „nie” – że za psa to jednak nie można, bo pies niestety nie ma duszy. Powiedzieć, że dzieci wpadły w otchłań rozpaczy, to nic nie powiedzieć. Nie tylko one jedne zresztą – szok wśród najmniejszych uczestników mszy był tak wielki, że jego echa dotarły w końcu do niechętnego modlitwie za zwierzęta księdza.

I nawet na nim ostatecznie zrobiły wrażenie. Bo gdy wybuchły pożary w Australii, dzieci w tym samym kościele zaczęły podczas modlitwy wiernych modlić się w intencji wszystkich ofiar tych potwornych wydarzeń – mieszkańców Australii, którzy tracili swoje domy, strażaków, ale także wszystkich ginących tam koali, kangurów i innych zwierząt. Dorośli obecni podczas tych mszy nie kryli poruszenia. Małe dzieci odzywające się do kościelnego mikrofonu uświadamiały im boleśnie, jak wiele rozumieją już z tego, co wydarza się w świecie, jak bardzo dotyka je to wszystko, co filtrują z szumu informacyjnego, jaki mają wokół siebie, jak wielka jest ich wrażliwość na zło. I przede wszystkim – jak bardzo wplątane są już w straszliwe sprawy dorosłych. Modlitwa za psa zdała się więc wszystkim absolutnie oczywistą. Za psa, kota, kangura, królik, pszczoły i ostatecznie za człowieka – żeby jakoś wspólnie przetrwali, mimo wszystko. Nasze dzieci coraz bardziej się boją, że nie przetrwają. Zatrzymajmy się nad tym, póki czas.

Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne już w 2017 r. publikowało efekty kolejnych badań nad stanem psychicznym dzieci i młodzieży, pogarszającym się wskutek obarczania ich często niedostosowaną do wieku wiedzą na temat zagrożeń klimatycznych. Psychologowie alarmowali: „Kiedy myślimy o zmianach klimatycznych, zdrowie psychiczne nie jest być może pierwszą rzeczą, która przychodzi nam na myśl. Amerykanie zaczynają lepiej rozumieć związki między kryzysem klimatycznym a ich wpływem na zdrowie fizyczne. Zauważają nasilające się ataki astmy, cierpią z powodu silniejszych alergii, ma na nich wpływ stres związany ze wzrostem odczuwalnych temperatur, obawiają się nowych chorób, zagrożenia huraganami, powodzią czy suszą. Związek zmian klimatycznych z pogarszającym się dobrostanem psychicznym społeczeństwa nie ulega najmniejszej wątpliwości”.

Zwłaszcza kiedy mówimy o dzieciach i młodzieży. Cytowany przez „New York Times” psycholog John Fraser, szef New Knowledge, think tanku zajmującego się wpływem środowiska na zdrowie ludzi, mówi wprost: „ Wielu dorosłych rozmawiając z dziećmi o zmianach klimatycznych projektuje na nich swoje najgorsze obawy i najgłębsze lęki. To dzieci przeraża. Nie wypracowaliśmy niestety jeszcze żadnych dobrych kulturowych narzędzi, żadnych bezpiecznych sposobów na rozmowy z nimi o tych zagrożeniach”.

Niezłomni Amerykanie, szukając jednak rozwiązań, stawiają przede wszystkim na budowanie więzi pomiędzy dzieckiem a naturą i mówią wyraźnie: straszenie zagładą planety jest stanowczo mniej skuteczne niż pozwalanie dzieciom na częsty kontakt z przyrodą. Tylko tak można wychować przyszłe pokolenia ludzi, które będą chciały zaangażować się w zmianę. I wcale nie trzeba od razu wyprowadzać się w głuszę, wystarczy uważnie przyglądać się życiu w najmniej spektakularnych jego formach – choćby ptakom żyjącym w mieście, owadom na balkonie, drzewom w parku. Warto wpuścić naturę w życie swojej rodziny.

Módlmy się więc, ile wlezie, za wszystkie gołębie na placu Konstytucji i na Rynku, za psy w naszych domach, koty na kanapach i osy latające wokół butelki soku. Jeśli tylko mamy duszę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2020