Kurs przeciwmałżeński

Cieszę się, że się chcecie żenić i za mąż wychodzić. Zrobię jednak wszystko, żeby was… odwieść od tego zamiaru" - obiecuje ks. Stanisław Orzechowski na początku nauk dla narzeczonych.

11.12.2007

Czyta się kilka minut

Prowadzone od lat i cieszące się ogromnym powodzeniem katechezy z czasem zaczęto na wpół żartobliwie nazywać "kursem przeciw-małżeńskim". "Jeśli dotrwasz do końca i się nie zniechęcisz - twoja wygrana" - wyjaśnia duszpasterz wrocławskiego Duszpasterstwa Akademickiego "Wawrzyny". Czym ten kurs różni się od innych?

Najprościej: charyzmą prowadzącego. Ks. Orzechowski potrafi ukazać powagę sakramentu małżeństwa w sposób skrzący się poczuciem humoru. Katechezy są dla wszystkich chętnych z wyjątkiem tych, którym zależy jedynie na "kwitku". "Jeżeli ktoś z takim nastawieniem przyszedł, to niech się do mnie zgłosi; jeśli zobaczę, że jako tako jesteś wierzący, to ci podpiszę i »odczep się«" - uprzedza duszpasterz. Ślubowanie sobie miłości przed ołtarzem nie jest formalnością. To decyzja na całe życie i w ciągu całego życia będzie przynosić dobre albo złe owoce. Dlatego kombinowanie jest niepoważne.

Przeszkodą do zawarcia małżeństwa w Kościele nie są natomiast, zdaniem ks. Orzechowskiego, kłopoty z wiarą. Jeżeli rzeczywiście jej brak, to trzeba podjąć decyzję: albo gruntownie przemyśleć swoją "filozofię życiową", albo wystąpić przed ołtarzem jako człowiek niewierzący. W tym drugim przypadku: "Jest to trudne niewątpliwie, ale może jakoś pójdzie żyć" (formalnie wymagana jest wówczas dyspensa od biskupa). Brak wiary nie zwalnia jednak z obowiązku uczestniczenia wraz z wierzącą stroną w kursie narzeczeńskim. "Gdybym miał narzeczoną, ateistkę z PZPR, którą kocham, chodziłbym na zebrania partyjne! Muszę przecież wiedzieć, co moja kochana przeżywa" - przekonuje Orzech (tak zwą go duchowi podopieczni).

Postawienie przed ślubem "w stan oskarżenia" dotychczasowej filozofii życiowej jest potrzebne po to, by ją na nowo świadomie zatwierdzić albo zbudować coś lepszego. Ważne jest tu zbadanie dwóch prawd: o Bogu i o człowieku. Ks. Orzechowski przyznaje, że odkąd pamięta, zawsze się Boga bał: "Nawet wstępując do seminarium, wydawało mi się, że mi Pan Bóg powybija zęby". Prawdopodobnie powodem tego lęku był świecki katecheta, który straszył dzieci grzechem. Dopiero dzięki spotkanym mądrym ludziom późniejszy duszpasterz rozpoczął fascynującą, jak mówi, przygodę odkrywania Boga jako kochającego Ojca. "Dlatego proszę te wszystkie poczwary, które nas straszą, powyrzucać!" - nawołuje podczas katechezy. Ważne, że w odzyskiwaniu wolności wcale nie muszą przeszkadzać wątpliwości, które nas czasem nachodzą. "Myślę, że każdy z nas ma takie okresy, kiedy jest skłonny powiedzieć: non est Deus. Pan Bóg na to pozwala, żebyś zatęsknił za Nim trochę".

"Ciemna centrala", czyli odwieczny przeciwnik człowieka, ma sukcesy nie tylko w przedstawianiu Boga jako okrutnika. Równie skutecznie wmawia nam, że jesteśmy do niczego. Gdy w to uwierzymy, przestaniemy być twórczy - niemożliwy będzie także dar z siebie w małżeństwie. Ks. Orzechowski przypomina prostą prawdę psychologiczną: warunkiem polubienia ludzi jest zaakceptowanie i polubienie siebie.

Przemyślana filozofia życia to jedna strona medalu, druga - o wiele trudniejsza do zrealizowania - to praca nad sobą. Punktem wyjścia dla tej części katechez są przykłady "niepokalanie poczętych", "tych z kamienną twarzą" oraz zastępy Dudusiów. Niepokalanie poczęty nigdy nie pracował nad sobą: "Gotowy wyszedł spod igły Pana Boga i teraz cały świat ma się ustawiać wobec niego". Kamienną twarz mają ci, którzy myślą, że "im mniej ciepłych uczuć, tym prawdziwszy mężczyzna". Dudusie to synkowie z nieprzeciętą pępowiną. Ks. Orzechowski przypomina, że dwa najważniejsze Boże przykazania dotyczące małżeństwa to: "opuści człowiek ojca i matkę" oraz "nie opuści żony lub męża". Opuścić rodziców oczywiście nie oznacza przestać się o nich troszczyć, zwłaszcza gdy będą na starość w potrzebie. Ale zbyt wiele jest kandydatów do małżeństwa uzależnionych od chorej miłości rodzicielskiej. Stąd ks. Orzechowski należy do tych nielicznych duszpasterzy, którzy w ramach przygotowania do małżeństwa organizują także konferencje dla rodziców.

Praca nad sobą ma prowadzić do postawy dojrzałej, zdolnej podjąć obowiązki małżeńskie. Temu służyć ma umiejętność dialogu, akceptacja drugiego człowieka także z jego przywarami oraz dobra spowiedź. Ideałem jest postawa: "Najpierw Bóg, potem małżonek, potem dzieci, a na końcu ja". Na pytanie: "dlaczego nie wolno współżyć przed ślubem?", Orzech odpowiada biblijną przypowieścią o Rebece i Izaaku. Mądrość Rebeki polegała na tym, że nie od razu odsłoniła się cała przed zakochanym w niej Izaaku. Najpierw się trzeba nauczyć całego "alfabetu miłości", by dojść do litery "Z". Współżycie jest tak silnym doświadczeniem, że zdolne jest zepchnąć na dalszy plan wszystko inne. Kto ten alfabetyczny porządek odwraca, sam sobie szkodzi.

Owocem nauk Orzecha są rzesze par małżeńskich, które po latach przyznają, że pokazał im drogę do szczęścia. Szczęście, jak podkreśla, nie jest gwiazdką, na którą się czeka, tylko obowiązkiem człowieka. Ale są też i ci, których uratował od małżeńskiej pomyłki. Pewna dziewczyna przyszła kiedyś do ks. Orzechowskiego zapłakana. Wróciła właśnie z wyprawy z narzeczonym i jego mamusią po suknię ślubną. Okazało się, że przydała się jako manekin, by dopasować suknię do garnituru Dudusia. "Uciekaj, gdzie pieprz rośnie! - poradził Orzech. - Tak zrobiła. I Bogu dzięki".

Korzystałem z książki "Orzech!" pod redakcją ks. Aleksandra Radeckiego; DA "Wawrzyny", Wrocław 2000.

Ks. Stanisław Orzechowski urodził się w 1939 r. w Kobylinie w Wielkopolsce w rodzinie pracującej na roli. Po ukończeniu Technikum budowlanego wstąpił do wrocławskiego seminarium duchownego i w 1964 r. przyjął święcenia z rąk abp. Bolesława Kominka. W latach 1968-72 studiował w KUL pedagogikę, słuchając wykładów m.in. kard. Karola Wojtyły i ks. Franciszka Blachnickiego - inicjatora ruchu oazowego w Polsce. Od 1967 jest duszpasterzem akademickim na wrocławskich "Wawrzynach".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej