Ksiądz rebeliant

Śmierć o. Daniela Berrigana – ikony ruchu pacyfistycznego – zbiegła się z rozpoczętą w Watykanie debatą o wojnie sprawiedliwej.

08.05.2016

Czyta się kilka minut

O. Daniel Berrigan aresztowany przed Białym Domem, gdzie protestował na klęczkach przeciwko inwazji armii USA na Grenadę. Waszyngton, 25 października 1984 r. / Fot. Bill Ray / THE LIFE PICTURE COLLECTION / GETTY IMAGES
O. Daniel Berrigan aresztowany przed Białym Domem, gdzie protestował na klęczkach przeciwko inwazji armii USA na Grenadę. Waszyngton, 25 października 1984 r. / Fot. Bill Ray / THE LIFE PICTURE COLLECTION / GETTY IMAGES

Dla naszego Kościoła nadszedł czas, aby inwestował znacznie więcej na rzecz promowania duchowości i praktyk czynnej rezygnacji z przemocy oraz formowania i szkolenia naszych wspólnot katolickich w skutecznych działaniach odrzucających przemoc” – napisali w oświadczeniu uczestnicy konferencji zorganizowanej w kwietniu w Watykanie przez Papieską Radę Iustitia et Pax. Prosili, aby Kościół zrezygnował z teorii wojny sprawiedliwej i żeby papież napisał encyklikę o nieuciekaniu się do przemocy i sprawiedliwym pokoju.

Wojna (nie)sprawiedliwa

Tymczasem 30 kwietnia Kościół stracił jednego z wielkich katolickich pacyfistów. Tydzień przed 95. urodzinami zmarł w Nowym Jorku o. Daniel Berrigan SJ. Ten raczej nieznany w Polsce jezuita, poeta i działacz pacyfistyczny jest wymieniany jednym tchem obok Dorothy Day, Thomasa Mertona czy Martina Luthera Kinga. Jeden z gigantów XX w., prorok, chrześcijański świadek na miarę naszych czasów – pisały o nim największe dzienniki, wspominali przyjaciele. Nie wierzył w żadną wojnę. Nawoływał, by Kościół powrócił do odrzucającego przemoc sposobu działania Jezusa z Nazaretu.

Wojna sprawiedliwa to teoria znana w Kościele od czasu św. Augustyna, która zakłada kilka zasad usprawiedliwiających prowadzenie konfliktu. Z czasem przesunięto akcenty z przyczyn prowadzenia wojny na sposób jej prowadzenia. Użyta siła miała być proporcjonalna do doznanej niesprawiedliwości. Tylko jak to zmierzyć? Sprawa skomplikowała się wraz z pojawieniem się broni masowego rażenia, co dostrzegał już Pius XII, a Papieska Rada Iustitia et Pax w dokumencie z 1976 r. pisała: „Lepiej jest znosić niesprawiedliwość, niż bronić się, gdy brak jest współmierności między krzywdą wyrządzoną a wartościami, które chce się uratować”. Z doktryny wojny sprawiedliwej wciąż nie zrezygnowano.

Poszukiwany przez FBI

– Czy powstrzyma się ojciec w przyszłości od takich czynów? – spytał sędzia w 1990 r., w czasie rewizji procesu w sprawie akcji „Lemiesze”. – To źle zadane pytanie – odparł dobiegający siedemdziesiątki o. Daniel Berrigan. – OK, a jakie pytanie byłoby odpowiednie? – nie dawał za wygraną sędzia. – Cóż, wysoki sądzie, wydaje mi się, że powinien sąd zapytać prezydenta Busha, czy przestanie produkować rakiety. Jeśli on przestanie je produkować, wtedy ja przestanę je atakować młotkiem, a wtedy i ja, i pan możemy iść na ryby – wyjaśnił jezuita.

Spędził życie zwalczając, jak mówił, amerykański imperializm militarny. Protestował maszerując z Selmy przeciw nierównemu traktowaniu Afroamerykanów, przeciw wojnie w Wietnamie, broni nuklearnej, a już jako osiemdziesięciolatek przeciw interwencji w Afganistanie, Iraku, więzieniu Guantanamo. Dołączył nawet do ruchu Occupy Wall Street. Nie był jednak awanturnikiem. Przyjaciele mówią, że był bardzo łagodny i nie lubił konfrontacji, ale czuł się zobowiązany do sprzeciwu wobec wojny. „Jest tyle innych pięknych rzeczy, które z chęcią mówiłbym ludziom. Inne projekty, w których mógłbym być pomocny. Ale nie mogę, ponieważ wszystko jest zagrożone” – mówił w czasie pierwszego procesu po akcji „Lemiesze”.

Sprawa „Lemieszy” z 1980 r. dotyczyła włamania do General Electrics i zniszczenia z pomocą młotka nieuzbrojonych rakiet i oblania ich krwią. Inspiracją był wers z proroka Izajasza, mówiący o przekuwaniu mieczy na lemiesze. Mówi się, że akcja „Lemiesze” otworzyła nowy rozdział w ruchu przeciw broni nuklearnej. Podobne akcje miały potem miejsce niejednokrotnie i brali w nich udział również katoliccy duchowni i zakonnice. Nie był to pierwszy tak spektakularny wybryk braci Berrigan. W 1969 r. Dan Berrigan, jego brat Phil oraz siedem innych osób wtargnęli do biura poborów w Catonsville, zabrali kilkaset kart poborowych i spalili je na zewnątrz, używając zrobionego domowym sposobem napalmu. Dziewiątkę z Catonsville – bo tak ich nazwano – aresztowano na miejscu. Uwagę mediów przykuwało zwłaszcza zatrzymanie dwóch katolickich duchownych, którzy przewodząc akcji odmawiali modlitwy. Ten protest stał się inspiracją dla setki podobnych.

Wkrótce potem Daniel Berrigan znalazł się na liście najbardziej poszukiwanych przez federalną policję, ponieważ nie zgłosił się w 1970 r. do więzienia. „Zszedł do podziemia” – jak mówił – choć przez cztery miesiące wygłaszał czasem publiczne odczyty, publikował teksty o pokoju, wypowiadał się dla mediów, czym doprowadzał FBI do szału. Wiedział, że w końcu zostanie zatrzymany, ale chciał przyciągnąć uwagę do działań wojskowych w Wietnamie i Kambodży.

Krzyż, pacyfka i lody

W efekcie bracia Berrigan znaleźli się w centrum debaty o tym, czy ludzie wiary powinni sprzeciwiać się wojnie. W latach 70. okładkę „Timesa” z ich portretami opatrzono tytułem „Księża rebelianci”. Jednak ich sposób działania podzielił katolicką lewicę. Zaprzyjaźnieni z o. Danielem Berriganem Dorothy Day i Thomas Merton byli krytyczni, choć sami byli radykalnymi pacyfistami. Niepokoiło ich, że te akcje graniczą z przemocą. Merton kpił też, że działania Dana są nieco teatralne, a medalion z krzyżem i pacyfką, który nosi na charakterystycznym czarnym golfie, wygląda jak biskupi pektorał. Dan – przystojny, szczupły pięćdziesięciolatek o ciemnej oprawie oczu, ubrany w stylu bitników – był dobrym kandydatem na charyzmatyczną twarz ruchu pokojowego.

Merton przestrzegał, że potrzebny jest zdrowy rozsądek, niezależność, osobista integralność przeciw każdemu establishmentowi i masowym ruchom. Z czasem Berrigan zaczął realizować jego rady. Nie tylko protestował, ale był też kapelanem chorych na raka i AIDS, rekolekcjonistą, mentorem młodych aktywistów pokojowych i jezuitów. Oprócz poezji, prozy i aktywistycznych książek pisał komentarze biblijne.

Gdy spędzasz życie, opierając się śmierci, uczysz się żyć w pełni – mówił i dawał tego dowody. Uwielbiał ludzi, piękno i sztukę, dobre jedzenie, wieczorną szklaneczkę whisky i żarty przy niej. Spędzał chętnie czas z rodziną brata, który porzucił kapłaństwo i miał trójkę dzieci. Legendarna jest jego miłość do lodów, która nie uszła uwadze ich producenta. Firma Ben&Jerry nie tylko zatrudniła Dana w swojej reklamie oraz wyprodukowała dedykowany mu smak Raspberrigan, ale też zapewniła mu nieograniczone dostawy lodów do końca życia. Miał je zawsze w lodówce.

Uważał, że nie można zabijać. W żadnym przypadku. Pośród licznych aresztowań miał i takie, gdy protestował przed siedzibą oferującej aborcję agencji Planned Parenthood. Był przeciw wojnie i karze śmierci, przeciw aborcji i eutanazji. Po śmierci Dorothy Day powiedział, że żyła tak, jakby wszystkie prawdy były prawdą. Teraz powtarza się to o nim. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2016