Reklama

Ładowanie...

Kroniki historyczne i kryminalne

Kroniki historyczne i kryminalne

11.01.2016
Czyta się kilka minut
Zdawać by się mogło, że o Zakopanem i góralach napisano sporo i w każdej formie. Te dwie książki dowodzą, że można opowiedzieć o nich na nowo.
T

Tytuł książki Macieja Krupy tylko częściowo koresponduje z treścią. „Kroniki zakopiańskie” to rzeczywiście chronologiczna podróż przez ponad trzy wieki historii, utrzymana w ryzach autorskiej i wybiórczej kroniki, w której poszczególnym latom Krupa przyporządkowuje wydarzenia. Nie wszystkim, rzecz jasna: gęstość przywoływanych zdarzeń z czasem wzrasta, dopiero od 1896 r. uzyskując ciągłość jednego rozdziału na każdy rok. Choć i od tej reguły autor odstępuje, zatrzymując się trzykrotnie w obfitym w zwroty dziejowe roku 1914.

„Zacznijmy od gruźlicy...”

Wbrew tytułowi, Krupa nie poprzestaje na suchym kronikarskim przypomnieniu faktów. Gatunek, którym się posługuje, nie jest jednoznaczny: nosi cechy zarówno szkicu historycznego, gawędy, jak też eseju. Sięgając do kronikarskich, literackich źródeł, Krupa analizuje je, ubarwia anegdotami i traktuje jako pretekst do opowieści o ludziach, ich życiu i dziełach.

I wychodzi poza Zakopane, którego nie sposób oddzielić od Tatr, a tych pozbawić ich strony słowackiej (dawniej węgierskiej). Stąd miejsce na opowieść o zdobyciu szczytu Staroleśnej przez góralsko-literacki zespół z Klimkiem Bachledą i Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem w składzie, albo o Franzu Kafce leczącym suchoty w położonym po południowej stronie gór Tatrzańskich Matlarach. „Zacznijmy od gruźlicy – ona otwarła wrota do tej wioszczyny”: ten cytat z Rafała Malczewskiego łączy zresztą dzieje wielu opisanych tu postaci i zdarzeń. „To wciąż słabo opisane i słabo obecne w świadomości zbiorowej oblicze górskich podtatrzańskich kurortów” – pisze Krupa.

Zdarzeniom znanym i opisywanym – także na łamach „Tygodnika”, jak spór o Morskie Oko z początku XX w. czy śmierć Mieczysława Karłowicza w lawinie – towarzyszą tu takie, w których opisie nawet znawcy Podhala znajdą nieznane fakty, konteksty czy preteksty do prywatnych odkryć. Chociażby w historii o planowanej, acz przymusowo przedłużonej wizycie Josepha Conrada pod Tatrami w 1914 r., w odnalezionej przez Wisławę Szymborską w swoich zbiorach jedynej fotografii przedstawiającej zniszczony i zapomniany fresk z kubistyczną Madonną Zbigniewa Pronaszki, czy nawet w opowieści o nazwisku pierwszego właściciela polany Zakopane – nie Gąsienicy ani Bachledy, ale Jana Rubzdela. Cezurą „Kronik” jest rok 1939 – ten, który na zawsze wywróci losy opisywanych artystów, sportowców, a także zakopiańskich Żydów, a tym samym miasta i regionu. Ich dalsze dzieje będą już inną opowieścią.

Długie cienie przeszłości

To właśnie wojenny rozdział z historii Podhala – a ściślej: najpierw z czasu II wojny światowej, a potem PRL-u, z finałem w czasach współczesnych – sprawnie wykorzystują Małgorzata i Michał Kuźmińscy. Ich „Śleboda” to pierwszy prawdziwie podhalański kryminał. I aż dziw bierze, że „kryminalny potencjał” tego regionu był dotąd w polskiej literaturze praktycznie niewykorzystany.

Zbrodnie dokonywane na współczesnym Podhalu i w Tatrach, których śladem podążają bohaterowie książki Kuźmińskich – antropolożka kultury Anka Serafin i dziennikarz Sebastian Strzygoń, w pewnych cechach przypominający, w innych będący wręcz przeciwieństwem autorów – są rzecz jasna fikcją literacką. Ale fikcją doskonale zakorzenioną w realiach historycznych. Konkretnie – w tych dość słabo obecnych w świadomości zbiorowej, a czasem wręcz z niej wypieranych, choć na gruncie historycznym wnikliwie opisanych w wielkiej pracy Wojciecha Szatkowskiego „Goralen- volk. Historia zdrady”.

Właśnie po ten niechlubny epizod z wojennych dziejów Podtatrza sięgają Kuźmińscy. Chodzi najpierw o kolaborację części górali z Niemcami, a potem o ciąg dalszy tej historii w czasach komunizmu, gdy po w gruncie rzeczy szczątkowych tylko rozliczeniach sądowych we wczesnych latach PRL-u temat „zamieciono pod dywan” (przynajmniej oficjalnie, bo za kulisami dobrze pamiętały o nim UB i potem SB). W książce Kuźmińskich historia ta odbija się właśnie w losach bohatera-górala o tytułowym nazwisku – historia czerpana z wnikliwie przez autorów studiowanych akt tzw. procesu góralskiego czy ze strzępów dokumentów dotyczących próby stworzenia przez Niemców „legionu góralskiego SS”.
„Śleboda” – jako gwarowe określenie wolności – odnosi się tak do realiów historycznych, jak i współczesnych. Także do refleksji nad nieszczęsnym darem góralskiej wolności, nad której smakiem ukrytym pod nazwą Klepańca Maryny, widokiem zasłoniętym płachtami billboardów i blachodachówką oraz ceną zawartą w ofercie firmy Kompleksowe Usługi Góralskie autorzy rozwodzą się ze znawstwem.

Akcja toczy się zasadniczo w Murzasichlu, ale zajeżdża też do Zakopanego, wędruje w Tatry, do Suchej Wody, Doliny Chochołowskiej. Jest tu miejsce na gwarę i folklor. Nie tylko w języku góralskich bohaterów (zwłaszcza Babońki, będącej skarbnicą ludowej mądrości i strażnikiem tajemnic), ale też w opowiadanej przez nią i wyrażającej symboliczne przesłanie gawędzie, inspirowanej zresztą autentyczną góralską gawędą, oraz w otwierających kolejne rozdziały przyśpiewkach zaczerpniętych z dzieł Oskara Kolberga. Autorom udało się więc sportretować też dzisiejsze Podhale, turystyczno- -góralski tygiel, ziemię, na której wielkie interesy robią niekoniecznie prawi ludzie, w której drzemie geotermalna energia, po której buszują niedźwiedzie i skorzy do zwady „brunatni” chłopcy. ©

Maciej Krupa „Kroniki zakopiańskie”, Czarne i Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem, 2015; Małgorzata i Michał Kuźmińscy „Śleboda”, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2015

Autor artykułu

Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]