Kościół krzywych luster

Mój drogi Piołunie,

26.10.2013

Czyta się kilka minut

niech Cię nie zwiedzie pasmo naszych spektakularnych sukcesów: Kościół nadal pozostaje wrogiem niepobitym. Jest jak hydra – odrąbiesz jeden łeb, zaraz odrosną trzy kolejne. Jest jak wąż starodawny, którego oślizgłe cielsko wije się przez długie wieki, ginąc w mrokach poprzedzających jeszcze pierwszy dzień poronionego wszechświata. Kościół to niemożliwy do rozerwania łańcuch człowieczych rąk – nakładanych na kolejne pokolenia sług Nieprzyjaciela, począwszy od przeklętego Rybołapa, a na dzisiejszych katabasach skończywszy. Ta przerażająco żywa historia, owo świętych obcowanie, wiekuista noc żywych trupów – wielką jest siłą Kościoła, ale...

No właśnie, drogi Piołunie, czas na następną lekcję diabelskiego warsztatu, jak pełne zamieniać w próżne, walor w defekt, zaletę w wadę, siłę w słabość, mądrość w głupotę, doświadczenie w ślepą rutynę.

Ty jednak twierdzisz, że akurat w tym przypadku nic się już zrobić nie da, bo nawet sam Antychryst nie umie odmienić przeszłości? Odwrócić tego, co było? Klamka zapadła i koniec? Hm... Naprawdę nie wiesz, że nie ma nic aktualniejszego niż przeszłość? A już zwłaszcza nad Wisłą, gdzie historia bywa ważniejsza od teraźniejszości, a śmierć od narodzin?

Kiedy nie wiesz, co czynić – w ciemno obstawiać powinieneś pierwszy spośród grzechów, matkę wszystkich upadków. Pycha nigdy jeszcze żadnego diabła nie zawiodła. Rośnie szybko, jak dobrze zarobione ciasto. Mile łechce, w rzeczywistości zaś poraża sumienie i przytępia rozsądek. Dlatego od lat dokładam wszelkich starań, aby nadwiślański Kościół stał się niczym Narcyz i zakochał się we własnym odbiciu – tyle że w odbiciu z przeszłości. By zapomniał, że metryka i lista najczcigodniejszych nawet praszczurów to dość mizerny powód do samozadowolenia. Nawet jeżeliśmy tylko pokoleniem karłów – i tak trzeba się zdobyć na minimum wysiłku i wspiąć się na ramiona dawnych olbrzymów.

Tymczasem na każdą krytykę nadwiślańska Owczarnia odpowiada zgodnym beczeniem, że to kampania oszczerstw i nienawiści. Jak nam mają czelność cokolwiek wyrzucać, skoro my, umiłowane syny, jedyni spadkobiercy w linii jak strzała prostej przeklętego oberklechy z Wadowic i interrexa z Zuzeli? A nawet i rozkawałkowanego Stanisława albo zdekapitowanego Adalberta? Tamtych prześladowali, więc i nas prześladują zawistnicy, co Nieprzyjaciela i ojczyzny w sercu nie mają. Nam coś wytknąć, to jakby przeklętej Jadwidze, dobrodziejce żaków i ubogich, w twarz napluć!

Widzisz, drogi Piołunie, tu nawet nie trzeba się mozolić z podsuwaniem krzywych luster, o co zwykle diabła się podejrzewa. Tu wystarczy obraz z ołtarza zdjąć, pobożny konterfekt pod nos podsunąć i szepnąć: „Czyż Ksiądz Biskup nie wygląda dziś nadzwyczaj zdrowo i korzystnie? Czyż się Ksiądz Biskup w tym wizerunku nie rozpoznaje? Czyż aureola nie leży jak ulał?”. Zresztą demon i rąk nie musi sobie brudzić taką robotą. Dość dworaków się po kuriach, zakrystiach i redakcjach kręci. Jego Ekscelencja palnął głupstwo? Niemożliwe, w najgorszym razie się przejęzyczył. Lapsus, ot i wszystko. A nawet i nie lapsus, tylko z nienawiści do Cieśli i Kościoła dziennikarskie hieny wszystko zmanipulowały i na nice obróciły. Za kim świetlana tradycja stoi – mylić się i błądzić nie może. Amen.

To jest tak, drogi Piołunie, jak w starym kawale, który nad Wisłą opowiadają o jednym z tuzów tutejszego Kościoła. Jego wierna trzódka w tajemnicy zacisnęła pasa, zbiórkę ogólnokrajową zarządziła i zafundowała swemu idolowi szczerozłoty sarkofag. Gdy wieść dotarła do pacjenta, ten wylazł na ambonę i rzecze: – Bracia i siostry! Dowiedziałem się właśnie, że kupiliście tonę najdroższego kruszcu. Że opłaciliście najlepszych rzeźbiarzy i artystów. Że ufundowaliście mi nagrobek ze złota. A ja chcę tylko zapytać was o jedno. Po co to wszystko? Po co miliony wyrzucone w błoto? Po co to całe marnotrawstwo? Na trzy dni!?

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2013