Konserwatyzm i pustynia

Stare angielskie porzekadło, wyrażające istotę konserwatyzmu, mówi: "Jeżeli coś działa, po co to naprawiać?". A jeśli coś nie działa? I jakie są symptomy złego funkcjonowania rzeczywistości społecznej, religijnej i każdej innej, wiążącej ze sobą ludzi dla ich dobra?

11.12.2007

Czyta się kilka minut

Przyzwyczailiśmy się interpretować rolę Jana Chrzciciela jako wieszcza Chrystusa, przepowiadającego nadejście epoki mesjańskiej. Jego wezwanie do nawrócenia traktujemy zwykle jako radykalną formę zwrócenia uwagi na prawdziwe wartości. Łatwo zapominamy, że był też synonimem buntu przeciwko skostniałym strukturom religijnym. Martwy kult, korupcja i kunktatorstwo kapłanów, kazuistyka i hipokryzja faryzeuszy oraz drętwa teologia uczonych w Piśmie przyczyniły się do odejścia wielu ludzi od oficjalnej religii Izraela. Zimną, nieprzyjazną Świątynię woleli zamienić na pustynię. Tam zaś znaleźli autentyczną wiarę - Jana Chrzciciela i własną.

Powyższy motyw jest ważny w Ewangelii Mateuszowej. Nowym Izraelem wybranym przez Boga jest Kościół Chrystusa. Z kamiennych serc, rozrzuconych po pustyni życia, Bóg wzbudził dla siebie synów Abrahamowych. Nowy Lud Boży tworzy się już u źródeł Jordanu, spijając z ust proroka słowa nadziei i oczyszczając się przed przyjściem Mesjasza.

Ten idylliczny obraz nie jest jedynie teologicznym wspomnieniem historycznym. Gdy ludzie nie znajdują nadziei w religii, w której wyrośli, zaczynają szukać innych dróg zrozumienia siebie i świata. Raz będzie to pozytywistyczny racjonalizm, traktujący Boga jako przesąd i wymysł kasty kapłanów. Innym razem - ucieczka w nieinstytucjonalną strukturę. Kiedy indziej religia bez Boga. Rozwiązań jest bez liku, bo na współczesnym rynku religijnym - proszę mi wybaczyć ten merkantylny greps - w ofertach duchowych można przebierać jak w ulęgałkach.

Co zatem mamy robić my, ludzie Kościoła, zapalający dziś drugą świecę na adwentowym wieńcu? Nie zaszkodzi nam, jeśli raz w życiu popatrzymy na siebie jak na owych faryzeuszy, doskonale znających drogę do Proroka, ale z trudem przyjmujących do siebie wezwanie do nawrócenia. "Plemię żmijowe! Kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia". Mocne słowa, skierowane do uważających się za ludzi dobrych i silnych w wierze. Ludzi znających się na teorii religii i jej prawach, ale dalekich od odnoszenia ich do własnego życia.

Sądzę, że myślenie takimi obrazami jest ważne dziś, gdy coraz częściej słyszymy o porzucaniu chrześcijaństwa i katolicyzmu w imię wielorakich przyczyn. Zastanówmy się. Może także i my przyczyniliśmy się do tych odejść, myśląc w zadufaniu, że nasza maszyna dobrze funkcjonuje, podczas gdy od dawna domagała się naprawy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]