Kolonialne gruzy

"Refolucje" w Afryce Północnej są kolejnym dowodem na porażkę Europy. Unia gra rolę statysty, a nie współorganizatora procesu.

08.02.2011

Czyta się kilka minut

Pozornie wszystko wygląda dobrze. Obradujący w piątek szefowie państw i rządów UE wezwali władze Egiptu do "wyjścia naprzeciw aspiracjom społecznym za pomocą reform, a nie represji". Mimo braku deklaracji wzywającej prezydenta Mubaraka do ustąpienia - co kanclerz Angela Merkel tłumaczyła "niemieszaniem się" w wewnętrzne sprawy Egiptu - Unia wezwała go do rozpoczęcia wewnętrznej transformacji. Postanowiono nawet uruchomić szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton - po tym, jak przewodniczyła spotkaniu kwartetu bliskowschodniego w Monachium w minioną sobotę, ma się udać z misją do Egiptu i Tunezji.

A jednak wszyscy mamy poczucie, że rewo- bądź "refolucje" w Afryce Północnej są kolejnym dowodem na porażkę Europy. Nie chodzi nawet o to, że byliśmy spóźnieni, reakcje były najpierw miałkie, potem pełne niezdecydowania i że tak naprawdę UE gra rolę statysty, a nie współorganizatora procesu. Przywykliśmy już do tego, że zaskoczenie i reaktywność są znakiem firmowym polityki całego Zachodu. Nawet Waszyngton nie potrafił się długo odnaleźć w nowej sytuacji, oscylując między lękiem przed utratą sojusznika, a obawą przed blamażem w oczach domagających się reform społeczeństw regionu. Reakcje na upadek komunizmu i rozpad ZSRR były, z grubsza biorąc, podobne - tyle że rolę fundamentalistów odgrywali nacjonaliści, a Mubaraka grał Gorbaczow.

Jak pokazuje ta odległa analogia, porażka taktyczna może jednak w długiej perspektywie okazać się sukcesem regionu, jak i samej Europy. Dla regionu, ponieważ systemy autorytarne są narażone na o wiele większą niestabilność niż demokracje. Tłumione przez dekady bunty pojawiają się raz, za to z hukiem. Tymczasem nawet słabe demokracje mają większą zdolność do absorpcji niezadowolenia społecznego poprzez organizowanie wyborów. Dla Europy, ponieważ dekady współpracy między niektórymi przywódcami europejskimi a ich strategicznymi partnerami powodowały powolny proces upodabniania się pierwszych do drugich. Duszny, oparty na korupcji i zwyrodniałej klasie politycznej klimat południowego śródziemnomorza wpływa także na jakość demokracji w europejskiej części.

Utrata kolonii w Afryce przez państwa europejskie nie była godziną "zero", lecz raczej zmianą formuły obecności Europy: miejsce byłych państw kolonialnych wypełniała wówczas jeszcze Europejska Wspólnota Gospodarcza. Pierwsze przedstawicielstwa Komisji Europejskiej powstały na gruzach postkolonialnych agencji odpowiedzialnych za realizację projektów politycznych i biznesowych. Obecna dyrekcja generalna KE ds. polityki rozwojowej, która dysponuje miliardami na inwestycje, była od końca lat 50. kierowana przez "klan" francuskich urzędników kolonialnych, którzy kontynuowali politykę Paryża innymi metodami. Owa zaszłość wydaje się dziś głównym, choć oczywiście nie jedynym, powodem przegranej Europy, której "oczy i uszy" w Afryce znajdowały się w Paryżu.

Europejczycy nie są po prostu wiarygodni. Trzeba będzie wiele czasu i wysiłku, aby nie tylko przekonać Północną Afrykę do siebie, ale przede wszystkim mieć prawo do krytykowania kierunku, w którym zmierzać będzie polityka nowych rządów. Bo to, że będzie ona budzić obawy Zachodu, jest tylko kwestią czasu. Chyba że Kontynuacja weźmie górę nad Zmianą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2011