Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tym, co naprawdę niepokoi, jest fakt, że gdyby prof. Balcerowicz, do którego później dołączył Jerzy Hausner, nie wytoczył przeciwko planom rządu armat, cała operacja przeszłaby ekipie Donalda Tuska zupełnie gładko. I nie chodzi o to, kto ma rację - rząd czy "zbuntowani" ekonomiści - ale o to, że poważną dyskusję zainicjowali ludzie właściwie spoza klasy politycznej.
Rządowi należy się więc żółta kartka, co najmniej za brak komunikacji ze społeczeństwem. Ale żółta kartka należy się również opozycji, która początkowo była zupełnie sprawą niezainteresowana. PiS w końcu przestał być monotematyczny i na temat zmian w systemie OFE zabrał głos, za to SLD do końca postanowiło zachowywać twarz pokerzysty. Lider Sojuszu Grzegorz Napieralski jednym tchem potrafił sprzeciwiać się "oddawaniu" części pieniędzy Donaldowi Tuskowi i krytykować dotychczasowy system, twierdząc, że potrzebne są w nim zmiany.
Egzamin zdało społeczeństwo obywatelskie, czyli w tym przypadku Leszek Balcerowicz i jego Forum Obywatelskiego Rozwoju oraz media. I znów: nie chodzi o to, czy prof. Balcerowicz ma rację, ale o to, że instytucja, którą stworzył, zareagowała na czas. Media udostępniły pole krytykom rządowego projektu. Efekt - w ostatnich miesiącach byliśmy świadkami bardzo ważnej debaty. Wyrwała nas ona, a przynajmniej dała odetchnąć, z klinczu wojny polsko-polskiej toczonej przez rząd i jego głównych przeciwników z PiS. Autocenzurowanie się i niekrytykowanie rządu w imię wyższych racji, bo i to sugerowali niektórzy, właśnie utwardzałoby podział na dwa wrogie obozy. Leszek Balcerowicz, kojarzony przecież raczej z PO, przeciwstawił się tej logice i wpuścił przy okazji trochę świeżego powietrza na scenę.
Powietrze to zaś pozwoliło złapać drugi oddech Bronisławowi Komorowskiemu. Oskarżany o zapadanie w letarg, prezydent postanowił wziąć na siebie rolę arbitra i zaprosił w ubiegłym tygodniu na spotkanie zarówno zwolenników, jak i przeciwników rządowych propozycji. Niezależnie od ostatecznego wyniku dyskusja o OFE zmusiła wszystkich do działania - Balcerowiczowi udała się więc, choć niezamierzona, całkiem skuteczna reforma na polskiej scenie politycznej.