Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Również Janusz Palikot uderzył w podobne tony domagając się od swoich partyjnych kolegów zajęcia się duchownymi, a nie nim ("Nie zrzucajcie wszystkiego na Palikota, tylko też się trochę zajmijcie klerem"). Nie zawahał się nawet obwieścić, że "Wygrana Komorowskiego, to wygrana z klerem". Zabrakło mi jeszcze "Niech moc będzie z nami", skoro pojawiły się w tym dyskursie "agregaty negatywnych sił".
Nie dziwi mnie, że wśród niektórych członków PO pojawiała się frustracja postawą pewnej części polskich duchownych; dziwi mnie jednak taki konfrontacyjny styl, i biało-czarny schemat, który dotąd przypisywali przeważnie swoim politycznym konkurentom. Po pierwsze, utrudnia on a nie ułatwia budowanie zgody ponad podziałami nowemu prezydentowi, który w wyborach nie ukrywał, że jest katolikiem; po drugie utwierdza lęki związane z projektem liberalnym wśród katolików uczonych od dziecka, że liberał to Żyd, mason i jezuita (!), po trzecie stygmatyzyje katolików należących bądź sympatyzujących z PO. Jeśli "wygrana Komorowskiego jest "wygraną z klerem", to ja nie czuję się uczestnikiem tej walki. Podobnie jak wielu moich kolegów w koloratkach.