Kinder niespodzianka

Uwaga – niestety znowu będzie o Żydach, ale tym razem prawie wcale nie będzie o Polsce. No, może poza wstępem, w którym przypomnę, ile radości w pewnych kręgach mogły przynieść wieści ze świata nauki.

19.02.2018

Czyta się kilka minut

Oto badacze z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy w puli DNA mitochondrialnego (w skrócie mtDNA), pobranego od 2500 osób pochodzących z różnych populacji słowiańskich z naszej okolicy, wydzielili tzw. haplogrupy, czyli zbiory cząsteczek ­mtDNA pochodzących od wspólnego przodka.

Ponieważ – jak czytamy w prasie – mtDNA dziedziczy się tylko w linii żeńskiej, nie dochodzi w nim do rekombinacji materiału genetycznego, nie ma więc domieszki materiału ojcowskiego. Każda haplogrupa ma więc swoją matkę „założycielkę”, która pojawiła się w określonym miejscu i czasie. Naukowcom z CM UMK wyszło, że w badanych przez nich haplogrupach występuje szereg mniejszych podhaplogrup, które najprawdopodobniej powstały tu, w naszej wspaniałej Europie Środkowo-Wschodniej. Zdaniem naukowców w odniesieniu do niektórych linii żeńskich możemy więc mówić o ciągłości genetycznej na tym obszarze od epoki brązu aż do naszych czasów.

Ciągłość genetyczna – to brzmi dumnie, zwłaszcza w dobie dbania o czystość. My Słowianie! Ale – uwaga! – nigdy nie wiesz, o dumny potomku Bożygniewów, Mściwojów i Domażyrów, czy jakiś członek rodziny nie spłatał ci przed wiekami figla i nie sprzedał jakiegoś złego pochodzenia, którego byś sobie absolutnie nie życzył. Gdybyś oczywiście miał na to jakiś wpływ.

O tym, że to jednak wielka szkoda, iż nie wybieramy sobie tego, kim się rodzimy, przekonał się Csanád Szegedi, węgierski polityk, jeden z niegdysiejszych liderów Jobbiku, partii, która tak imponuje wielu naszym rodakom. Csanád był królem ksenofobii. Nikt tak wspaniale jak on nie potrafił budzić nienawiści na tle rasowym, nikomu tak dobrze nie szło budowanie wizji świata opartej na konieczności walki z lobby żydowskim, niewielu dorównywało mu w byciu agresywnym antysemitą, który zwalcza „przedsiębiorstwo Holokaust” i któremu blisko do wszelkiej maści negacjonistów. Z dumą stanowił też część Węgierskiej Gwardii Narodowej, paramilitarnej i nacjonalistycznej organizacji, której czarne umundurowanie z emblematami nawiązującymi do tzw. pasu Arpadów odnosiło się wprost do mundurów strzałokrzyżowców. Zdelegalizowane w 2009 r., nieustająco odradza się pod innymi nazwami, a za cel stawia sobie oczywiście „obronę węgierskości”.

Szegedi – rzutki i charyzmatyczny młodzian – był idolem ultraprawicowej młodzieży węgierskiej. Lecz – jak powiada mądrość ludowa – nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Powiedzieć, że go zdetronizowano, to nic nie powiedzieć. Stosowną metaforą będzie tu raczej publiczna dekapitacja, z ponownym przyszyciem głowy, a potem odstrzeleniem jej za pomocą haubicy. Oto bowiem znajdujący się jeszcze bardziej na prawo od Szegediego (choć doprawdy nie wiem, jak to możliwe) trolle internetowi zdołali wykryć, że ten grzmiący o zażydzeniu Węgier antysemita i ksenofob to... Żyd. W filmie dokumentalnym „Keep quiet”, poświęconym tej fantastycznej pomyłce losu, jest scena, w której troll, który spotkał się z Szegedim, puszcza twórcom filmu nagranie audio z tego doprawdy historycznego spotkania. Chwila, gdy Szegedi dowiaduje się, że węgierskości trzeba bronić również przed nim, jest niesamowita. W grobowej ciszy, która zapadła, słychać niemal, jak wali się z posad świat tego człowieka.

Co gorsza, rewelacje z sieci potwierdza wkrótce pozostająca we względnie dobrej formie babcia Szegediego, która przyznaje wnukowi, że owszem – jest Żydówką, podobnie jak jej rodzice, a także jej córka, czyli jego mama, a co za tym idzie – i on. No i że cała reszta zginęła w Auschwitz, w którym jednak, jak się okazuje, faktycznie zginęło całkiem sporo ludności pochodzenia żydowskiego. Nie mówiła mu nic, bo nie bardzo wiedziała, jak to zrobić, gdy się tak mocno zaangażował w Jobbik. Ale – owszem – było jej strasznie przykro.

Koledzy z Jobbiku wstrzymali oddech. Jeden z nich wyraźnie zagubiony w tej jakże nieoczywistej sytuacji, przez chwilę nawet namawiał Szegediego do pozostania w strukturach jako pożyteczny Żyd („Nie jesteś jakimś zwykłym Żydem, twoja babcia przeżyła Auschwitz, wykorzystajmy to!” – mówił, ale chyba już w momencie wypowiadania tych słów czuł, że coś tu nie gra). W filmie widzimy, jak Szegedi usiłuje podnieść się po całkowitym kryzysie tożsamości. Wszystko, czemu zawierzył swoje życie, zostało mu odebrane, został jak ten Himilsbach z angielskim.

Co jednak najciekawsze, usiłując odbudować siebie po rozpadzie, swoje kroki skierował do synagogi. I tak oto pierwszy neonazista Węgier, w wyniku chichotu losu i zemsty puli genowej, stał się ortodoksyjnym żydem. Nie bez przeszkód jednak – środowiska żydowskie z obrzydzeniem przyjęły jego konwersję, widząc w niej wyłącznie rozpaczliwą próbę podpięcia się pod cokolwiek, byle nie zostać samemu w świecie, który przecież pomógł stworzyć, gloryfikując „węgierskość” w opozycji do wszystkiego, co nią nie jest. Dziś Szegedi mieszka w Izraelu i głosi jego chwałę. Co, ku przestrodze naszym rodzimym amatorom wafelków, przypominam. Nigdy nie wiesz, czy więcej w tobie Mściwoja, czy jednak Abrahama.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2018