Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
19 marca 2010 r. - taki termin Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wyznaczył władzom Rosji na złożenie wyjaśnień na temat postępowania rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości w sprawie tej zbrodni. Tym samym Trybunał uznał wstępnie zasadność skargi kilkunastu krewnych ofiar - jest wśród nich 92-letnia Ojcumiła Wołk, jedna z ostatnich żyjących wdów po zamordowanych. Bo choć 20 lat temu Michaił Gorbaczow przyznał, że zbrodni dokonało NKWD, Rosja nie tylko nie przeprowadziła rzetelnego śledztwa, ale odmówiła bliskim udostępnienia materiałów z postępowania umorzonego w 2004 r., utajniła decyzję o jego umorzeniu, odmówiła rodzinom statusu pokrzywdzonych; wreszcie, rosyjski wymiar sprawiedliwości odmówił zrehabilitowania ofiar. Do dziś nie padło też słowo "przepraszam" - nie tylko za Katyń, także za agresję z 1939 r. i inne zbrodnie. Zamiast tego władze Rosji nadal bronią paktu Ribbentrop-Mołotow.
Decyzja trybunału oznacza, że zbrodnia katyńska stanie się, w jej 70. rocznicę, tematem postępowania w Strasburgu. Tymczasem "mamy w tej chwili ciekawy czas, gdy dyskusja o historii najnowszej wpływa na mit założycielski nowej Europy. Obchody rocznicy obalenia komunizmu to był wielki pokaz polityki historycznej. Jej główni aktorzy to Niemcy, Polska, a także Rosja" - mówi Janusz Reiter w wywiadzie, który publikujemy na str. 31. Niezależnie od tego, jaki ostatecznie sędziowie ze Strasburga wydadzą wyrok, będzie to lekcja historii dla Europy. A jakim echem odbijają się orzeczenia trybunału i jakie wywołują dyskusje, przekonaliśmy się niedawno po orzeczeniu w sprawie krzyży...