Kalendarz

Jeżeli już koniecznie chcecie wiedzieć, ja nie czekam na żadną wiosnę w Kościele. Czekam, aż skończy się zima. Doczekać się nie mogę.

27.09.2021

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /
Wojciech Bonowicz / Fot. Grażyna Makara /

Mówią, że w Krakowie zima potrwa jeszcze trzy lata. A co potem? No właśnie nie bardzo wiadomo. Logika jest taka, że z każdą kolejną nominacją było tylko gorzej. Nie ma żadnych dowodów na to, że po jednej zimie nie zjawi się następna. Plotka głosi, że klerycy w krakowskim seminarium mają specjalny kalendarz, w którym odkreślają kolejne dni zbliżające ich do przesilenia. Obawiam się, że to – niestety – tylko plotka. Jak się tak uważnie rozejrzeć, to nikt wiosny nie wypatruje. Nawet koledzy księża, skądinąd gorliwi wierzący, w to akurat nie bardzo wierzą.

Czuć powszechne zmęczenie. Słyszę od wielu osób, jak bardzo męczy je na przykład kościelny język. Kiedyś nie zwracały nań uwagi – był jaki był, można się było doń przyzwyczaić. Jeśli kaznodzieja nudził, przeczekiwało się homilię, a dalej liturgia biegła już swoim torem. Dziś coraz więcej osób czuje, że w takim rozmijaniu się języka z rzeczywistością jest coś nieetycznego i nieewangelicznego. Że kiedy przychodzi głęboki kryzys, nie można, ot tak, próbować go zagadać używanymi od lat formułami. Bo te formuły też w jakimś stopniu są odpowiedzialne za to, że do kryzysu doszło.

Za językiem idą rozmaite inicjatywy. Jedni mnożą nabożeństwa, inni konferencje, jeszcze innym marzą się jakieś przedsięwzięcia o charakterze narodowym. Żeby tak znów oddać cały naród „w niewolę” i nie przejmować się, czy to zrozumie, czy się przejmie, czy też wzruszy ramionami albo zaprotestuje. Żeby – na wszelki wypadek – powtórzyć różaniec do granic, wielki egzorcyzm, co to nam już raz tak znakomicie te granice przed złem zabezpieczył. A jak nie to, to chociaż skłonić dzieci i młodzież do czytania naszych świętych autorów, o co zadbało ostatnio ministerstwo, które za dzieci i młodzież odpowiada. Bardzo spodobało mi się krążące w internecie zdjęcie, na którym mocuje się ze sobą dwóch dziesięciolatków, a w dymkach pojawiają się okrzyki: „Wojtyła lepszy!”, „Nie, lepszy Wyszyński!”. To nie żadni „wrogowie Kościoła” wyśmiewają podobne posunięcia; myślę, że rośnie liczba katoliczek i katolików, którym zwyczajnie przeszkadza taka propaganda fidei. A przeszkadza tym bardziej, im większy widać rozdźwięk między tą eksponowaną świętością a tym, co w Kościele – i ukościelnianym państwie – dzieje się na co dzień.

Nie ma zmiany, nie ma resetu, o którym pisałem przed kilkoma miesiącami – i nic nie zapowiada, żeby miało do niego dojść. Jest coraz bardziej nerwowa dreptanina: krok w przód, krok w tył, czasem zrobi się coś dla świętego spokoju, a czasem nawet z dobrej woli, ale wygląda to tak, jakby o święty spokój chodziło. Trzeba „coś dać” świeckim, trzeba „coś dać” kobietom – takie myślenie czuć w powietrzu. Przeważa postawa defensywna, ideologia wycofywania się, jak to niedawno określił papież. Trzeba „coś dać”, ale za daleko się nie posuwać. Tam, gdzie toczą się zażarte dyskusje, nie wystawiać się na konfrontację, tylko osobno, niejako z offu, mówić swoje i do swoich. Kościół widział już niejedno, przetrwał niejeden zakręt. Wyjdzie i z tego bez szwanku? „Gdy auto wpadnie w poślizg, naciśnięcie hamulca może mieć katastrofalne skutki, ale gdy umiejętnie doda się gazu, można wyprowadzić samochód z poślizgu i poprowadzić go w pożądanym kierunku” – pisał niedawno na łamach miesięcznika „Znak” ks. Michał Heller. „Odnowa soborowa pozostała niedokończona, a w międzyczasie świat tak się zmienił, że wiele ówczesnych reform już wymagałoby »przereformowania«”. Problem w tym, że w polskim Kościele narastają raczej tęsknoty przedsoborowe. Hamować! Hamować! Broń Boże nie przyspieszać!

Długa zima pustoszy od środka. Zapasy, które się zgromadziło, są na wyczerpaniu. Trzy lata? A co, jeśli pięć, dziesięć i więcej? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2021