Johann Sebastian Bach: "Cantatas 23"

Z tylnego siedzenia taksówki pięćdziesięcioletni mężczyzna ze znużeniem przygląda się rozświetlającym azjatyckie miasto reklamom. Nie, to nie początek Między słowami. Mężczyzna nazywa się Peter Kooij, jest jednym z najbardziej zasłużonych wykonawców muzyki barokowej, choć jego kariera wydaje się zbliżać do końca. Przyleciał do Tokio pracować nad kolejną płytą.

13.06.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Nagranie dwustu ocalałych kantat lipskiego Kantora udało się dotąd jedynie gigantom: Nikolausowi Harnoncourtowi i Gustavowi Leonhardtowi, którzy poświęcili na to niemal ćwierć wieku. Masaaki Suzuki i założone przezeń Bach Collegium Japan swój komplet nagrywają od dziewięciu lat i nie zbliżyli się jeszcze do połowy. Najambitniejszy w dzisiejszym świecie projekt bachowski realizują Japończycy - tak, wydawałoby się, odlegli kulturowo, historycznie i geograficznie... Ich wykonania ujmują muzyczną i religijną kompetencją; żarliwością, której czasem brakuje “mdłym i lekkostrawnym" (jak chce Stefan Rieger) dyrygentom flamandzkim.

Prezentowane tu kantaty nie należą ani do najbardziej znanych, ani najczęściej wykonywanych. Pochodzą z roku 1724, powstały więc na początku lipskiego okresu życia kompozytora. Pierwsza na płycie (“Meine Seel erhebt den Herren", nr 10) to w istocie śpiewane po niemiecku “Magnificat". Otwierający ją chór, w tym wykonaniu może nie tak potężny jak widział go Albert Schweitzer, opiera się na basach, pnących się radośnie i z mocą wzwyż. Ale w bachowskim świecie jak zwykle więcej jest liryzmu, pogodnej troski (aria tenora “Man halte nur ein wenig stille"), a czasem zwykłego smutku - jak w niewiarygodnie pięknym wstępie obojów, fletów i skrzypiec kantaty 107. czy w arii na sopran i obój “Ich will auf den Herrenn schaun...". Bachowski świat Japończyków to też przykład niezwykłej wyobraźni muzycznej kompozytora: gdy słuchamy, że Bóg uczyni potomstwo Abrahama licznym jak piasek plaży, imitujące szum fal skrzypce przenoszą nas nad morski brzeg.

Wśród wykonawców zwraca uwagę debiutujący u Suzukiego kontratenor Matthew White - to niespodzianka, zważywszy, że znany z poprzednich płyt Robin Blaze (podobnie jak przed nim nieodżałowany Yoshikazu Mera) zdawał się dopiero osiągać szczyt swoich możliwości. Niezwykłe wrażenie robi pierwsza aria sopranu: Yukari Nonoshita śpiewa głosem niemal chłopięcym... Co zaś się tyczy basu: gdy trzeba, umie zaryczeć jak lew (zwłaszcza, gdy o lwach śpiewa: “Nach Löwenart mit brüllendem Getöne"), na ogół pozostaje jednak, jak bohater “Między słowami", wyciszony i zdystansowany. Peter Kooij - sprawiający czasem wrażenie zmęczonego życiem i sytuacją, w jakiej się znalazł - wciąż potrafi wszystko.

Bill Murray mówi coś do Scarlett Johansson. Wiem, co mówi, choć nie słyszę słów. Słyszę “Man halte nur ein wenig stille". To musi wystarczyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2004