Jogin z kamerą

Życie Milarepy - mistyka, poety, duchowego mistrza - to jedna z najważniejszych narracji w tybetańskiej kulturze.

02.09.2008

Czyta się kilka minut

„Milarepa” – film jak buddyjska przypowieść / Materiały dystrybutora /
„Milarepa” – film jak buddyjska przypowieść / Materiały dystrybutora /

Są filmy, które musimy traktować na prawach specjalnych. Przy ich wartościowaniu zawieszamy na moment krytyczne sądy, bo wiemy, iż celem powstania takich tytułów nie jest bynajmniej olśnienie festiwalowych jury czy frekwencyjne wyniki w kinach. Właśnie takim filmem, za którym stoi przede wszystkim żarliwa determinacja twórcy, jest "Milarepa". Tybetański mnich nakręcił ten obraz z udziałem rdzennych mieszkańców Tybetu, w ich oryginalnym języku, choć z konieczności - po indyjskiej stronie Himalajów. Wciągnął do współpracy mnichów, uchodźców, tybetańskie sieroty. Wierzymy, że nagłaśnianie tych wszystkich okoliczności produkcyjnych nie jest jedynie promocyjnym chwytem w czasach, kiedy sytuacja Tybetu pozostaje boleśnie aktualna. Zwłaszcza że twórca "Milarepy" nie ukrywa swoich intencji: zamiast politycznego manifestu proponuje buddyjską przypowieść, która przybliży tybetańską filozofię walki o przetrwanie. A rozproszonym po świecie Tybetańczykom - pozwoli raz jeszcze ożywić wielki wspólny mit.

Życie Milarepy - mistyka, poety, duchowego mistrza - to jedna z najważniejszych narracji w tybetańskiej kulturze. Reżyser Neten Chokling Rinpoche z Bhutanu, uważany za kolejne wcielenie XI-wiecznego jogina, odnalazł w kinie skuteczne narzędzie dla krzewienia swoich nauk. Podobno odkrycia tego dokonał, kiedy jego klasztor zaangażował się przed laty w powstanie "Małego Buddy" Bertolucciego. I jakkolwiek hollywoodzka superprodukcja przekazywała raczej spłaszczony, komiksowy obraz tybetańskiej religii, to jednak młodziutki, zafascynowany kinem mnich, podpatrując wielkiego reżysera, przeszedł najlepsze z możliwych filmowe uniwersytety. W owym czasie konsultantem na planie u Bertolucciego był inny tybetański duchowny Khyentse Norbu, u którego Chokling zagrał potem w dwóch filmach: w znanym również z naszych ekranów "Pucharze Himalajów" oraz w "Podróżnikach i magach". Tym razem Chokling Rinpoche samodzielnie stanął za kamerą. Opowieść o wczesnym okresie życia Milarepy obejmuje okres od jego fizycznych narodzin aż do momentu, kiedy w samotnym mścicielu-czarnoksiężniku, który nie znalazł satysfakcji, karząc swoich wrogów, narodził się prawdziwy mędrzec.

W filmie Choklinga niemal każde wypowiadane zdanie nabiera mocy buddyjskiej sentencji. Nakręcony z udziałem niewielkiego budżetu, bazuje przede wszystkim na bogactwie tybetańskiej kultury. Również tej materialnej - w filmie pieczołowicie zrekonstruowano realia sprzed 1000 lat, z wykorzystaniem tradycyjnej architektury, zdobnictwa czy przedmiotów codziennego użytku. Zdjęcia utrzymane w ciepłej, jakby lekko przykurzonej palecie, archiwizują to wszystko, co z każdym rokiem ulega stopniowemu zniszczeniu - pod naporem czasu, chińskiej ekspansji kulturowej czy postępującej globalizacji. W powietrzu, w którym pobrzmiewają raz po raz głosy tradycyjnych tybetańskich pieśni, niemal czuć oddech wolnej przestrzeni. Górzyste krajobrazy sfotografowane w rozległych panoramicznych ujęciach inspirują do szukania śmiałych metafor. Lecz jeśli miałby być "Milarepa" manifestem wolności, to raczej tej wewnętrznej, duchowej, polegającej na podążaniu ścieżką samodoskonalenia i pokory - zgodnie z odwiecznymi naukami joginów. I zgodnie z życiem samego Milarepy.

Choć film nie jest dziełem tej miary, co monumentalny "Kundun - życie Dalajlamy" Martina Scorsese, choć nie brak w nim dosłowności i baśniowej naiwności w artykułowaniu szlachetnego przesłania, zaś efekty specjalne w scenach wizyjnych wyraźnie odstają od powszechnie przyjętych standardów, "Milarepa" to film, który skupia naszą uwagę głównie wyjątkowym nastrojem i rytmem - dostojnym, medytacyjnym, zbudowanym z przenikających się płynnie obrazów. Jego tematem (ale i naturalnym tworzywem) pozostaje "siła bezsilnych" - olbrzymia duchowa energia, która pozwala tybetańskiemu narodowi przetrwać mimo wszystko. A nam trochę lepiej zrozumieć ten szczególny, z naszej perspektywy wręcz irracjonalny rodzaj buntu.

MILAREPA - reż. Neten Chokling, scen. Neten Chokling, Tenzing Choyang Gyari, zdj. Paul Warren, muz. Joel Diamond, wyst. Orgyen Tobgyal, Kelsang Chukie Tethtong, Jamyang Lodro i inni. Prod. Indie/Bhutan 2006, Dystryb. Fundacja Promocji Ma?ana. W kinach od 5 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2008