Jezus gorszyciel

Żyć z Jezusem nigdy nie było łatwo, szczególnie Jego najbliższym.

31.05.2015

Czyta się kilka minut

Począwszy od rodziny, a skończywszy na apostołach, Jezus wciąż wprawiał wszystkich w zakłopotanie, zaskakiwał, przerażał, a nawet gorszył. Przypuszczano, że postradał zmysły, wręcz – że działa na polecenie Belzebuba, a nie Ducha Bożego. W pewnym momencie także „Jego Matka i bracia” ulegli tej czarnej legendzie i postanowili wpłynąć na Jezusa, powstrzymać Go przed dalszym działaniem. Nasłuchawszy się oskarżeń pod adresem krewnego, mogli się obawiać, że jeśli Jezus będzie dalej postępował w tak „szalony” sposób, źle skończy. W końcu przeciwko Niemu występowali przedstawiciele ówczesnego establishmentu politycznego i religijnego, ale i tzw. zwykli ludzie. Gdzie więc szukać przyczyn tego tragicznego w skutkach nieporozumienia?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta, ale niezmiernie trudna do przyjęcia. W zetknięciu z Jezusem zarówno grzesznik, jaki święty czuje się nieswojo, wpada w zażenowanie, zaczyna powątpiewać... i coś z tym musi zrobić. Co? Rozsądzić, kto ma rację – on czy Jezus, człowiek czy Bóg? Dzieje się tak od początku świata. „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie – mówi Adam do Boga – przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się”. Co się stało, że Adam zaczął bać się Boga, z którym dotychczas czuł się jak najlepiej? Czy przekroczył Boże zakazy? Niekoniecznie. Bóg przecież nie zjawia się przed Adamem jako kat, lecz delikatnie podchodzi do winowajcy. Dyskretnie sygnalizuje Adamowi swoją obecność. Nie chce go zaskoczyć, daje mu czas na przygotowanie się do tego trudnego spotkania. Niestety, Adam tej Bożej delikatności już nie dostrzega. Boże starania odczytuje inaczej. Nie wierzy już, iż Bóg nadal darzy go przyjaźnią, dlatego boi się stanąć przed Nim twarzą w twarz i powiedzieć: „Moja wina”. Ucieka w krzaki, naiwnie sądząc, że uda mu się odroczyć czas spotkania z Bogiem, po którym nie spodziewa się już niczego innego jak tylko kary.

Dzisiaj słowem Boga jest Kościół. Patrząc na Adama i Jezusa, widzimy, że można mieć rację, można lepiej od innych analizować współczesność, a nawet trafniej prognozować przyszłość. Na niewiele się to jednak zda, jeśli przez życzliwość do otoczenia i do siebie nawzajem nie zdobędziemy zaufania – a zamiast tego wszędzie będziemy widzieć jedynie Belzebuba, jednocześnie głosząc, że wszędzie jest tylko Bóg. Przykład współczesny? W ostatnich miesiącach zaskoczyła nas, stosowana przez Rosjan na Ukrainie, tzw. wojna hybrydowa. A przecież już równe pół wieku temu ojcowie Soboru Watykańskiego II ostrzegali, że „złożoność obecnej sytuacji i powikłania w relacjach międzynarodowych pozwalają na to, by wskutek wykorzystania nowych, a przy tym podstępnych i przewrotnych metod, przedłużały się wojny ukryte. W wielu wypadkach wykorzystanie metod terrorystycznych uchodzi za nowy sposób prowadzenia wojny”. Dlaczego się o tym nie pamięta? Nie stawiajmy tego pytania innym. Stawiajmy je sobie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2015