Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy na brzegu oporządzali sieci, przyszedł Jezus. Nie wiedzieć czemu, na swoją ambonę upatrzył sobie łódź Szymona. Już po przemówieniu, nakazał Szymonowi, by ten ponownie wypłynął na głębię i jeszcze raz zarzucił sieć. Rybak znał swój fach doskonale – pewnie wątpił, aby to coś zmieniło – ale polecenie Jezusa wykonał. Wynik zaskoczył wszystkich. Nic dziwnego, że Szymon zareagował w sposób, który i nam nie jest obcy – wpadł w przerażenie. Uczestniczył przecież w czymś, co nie miało prawa się wydarzyć. Dlatego mówi: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem grzesznym człowiekiem”. Na co Jezus: „Nie bój się, odtąd będziesz łowił ludzi. Potem wyciągnęli łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim” (Łk 5, 8-11).
Przerażenie Piotra można łatwo zrozumieć. Nawet jeśli nie znał on psalmu 26, to i tak wiedział – wie to przecież każdy – że uczciwym i pobożnym człowiekiem jest tylko ten, kto z czystym sumieniem, prosto w oczy, może powiedzieć Bogu i ludziom: „Nie zasiadam pośród kłamców, nie zadaję się z grzesznikami, nienawidzę zgromadzenia złoczyńców i nie zasiadam wśród bezbożnych”. Słusznie: pchać się między grzeszników po to, by grzeszyć, to grzech. Z tego jednak nie wynika, że wolno nam grzeszników nienawidzić. Jezus nie gardzi Szymonem i jego towarzyszami, lecz dodaje im otuchy, mówi: „Nie bój się!” i zaprasza ich do grona uczniów. Takie potraktowanie ich przez Jezusa zadziałało na Szymona i jego towarzyszy z siłą tsunami, skoro porzucili wszystko i przyłączyli się do Jezusowej wspólnoty.
Po latach do grupy uczniów Jezusa dołączy jeszcze Szaweł, który mówi o sobie tak: „Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży”. Prześladowca Kościoła apostołem? Tę przemianę Szaweł, jak sam mówi, zawdzięcza Bożemu miłosierdziu.
Podobnie dzieje się obecnie i bylibyśmy niewdzięcznikami, gdybyśmy tego nie widzieli. Któż zliczy tych, którzy dzisiaj, patrząc na prześladowanych chrześcijan, przyłączyli się nich? Nie wolno jednak zapominać, że my też prześladowaliśmy zarówno chrześcijan, jak i niechrześcijan. W rocznicę uchwalenia przez Sobór Watykański II deklaracji „Nostra aetate” papież Franciszek powiedział: „Na szczególną wdzięczność Bogu zasługuje rzeczywista przemiana, jaka w ciągu tych 50 lat nastąpiła w relacjach między chrześcijanami a Żydami. Obojętność i niezgoda zmieniły się we współpracę i życzliwość. Z nieprzyjaciół i obcych staliśmy się przyjaciółmi i braćmi”.
To samo można powiedzieć o relacjach z wyznawcami innych religii i Kościołów. Aby ta przemiana mogła nastąpić, najpierw musieliśmy wyzbyć się odwiecznego strachu przed sobą nawzajem i zdobyć się na zaufanie. A teraz trzeba będzie wznieść się ponad nasze dogmaty, teologie, tradycje i uwierzyć, że tam, gdzie dwóch lub trzech garnie się do Jezusa, On już jest z nimi. ©