Jezuita

Papież Franciszek jako jezuita, biskup i kardynał, poznał dobrze dwa ważne miejsca spotkań: nauki i wiary oraz wiary i sprawiedliwości społecznej.

16.03.2013

Czyta się kilka minut

Kard. Bergoglio, Watykan 7 marca 2013 r. / Fot. Vincenzo Pinto / AFP / EAST NEWS
Kard. Bergoglio, Watykan 7 marca 2013 r. / Fot. Vincenzo Pinto / AFP / EAST NEWS

Po wyborze nowego papieża pojawiły się opinie, że ani jego pochodzenie, ani to, że jest jezuitą, nie ma większego znaczenia, ponieważ jako biskup, a potem kardynał, od lat ponosił odpowiedzialność za Kościół powszechny. Jako psychologowi trudno mi się z tym zgodzić. Krąg kulturowy i życie zakonne kształtują tożsamość każdego kapłana – także papieża Franciszka. Gdyby chodziło wyłącznie o doświadczenie powszechności Kościoła, papieżem mógłby zostać inny purpurat – wśród kardynałów nie brakuje osób spełniających to kryterium. Wynik konklawe pokazuje jednak, że nie ono było w centrum.
UCZEŃ FRANCISZKA…
Co w takim razie może oznaczać wybór jezuity na papieża? Pytanie niesie w sobie nutkę tajemnicy, bo jeśli przestaniemy myśleć w kategoriach „czarnego papieża” (potoczne określenie generała zakonu jezuitów), pozostajemy wobec enigmy. Założyciel jezuitów nie przewidywał możliwości wybrania na ten urząd jednego ze swoich współbraci – o czym świadczą Konstytucje zakonu. Jezuici do dziś poprzez specjalny ślub zrzekają się przyjmowania godności kościelnych i są pierwszym zakonem w Kościele, który wprowadził taki dystans do tytułów i stanowisk eklezjalnych. Jeśli naprawdę jesteś jezuitą, nie marzysz o robieniu kariery w Kościele.
Bóg jednak nie musi konsultować się z nikim – nawet ze świętymi! Mamy więc papieża jezuitę i to pierwsze można oddzielić od drugiego jedynie „na papierze”, bo obecny papież nigdy nie wyrzekł się swoich zakonnych korzeni, chociaż formalnie przestał być jezuitą, gdy został biskupem. Współautorka biografii obecnego papieża, Francesca Ambrogetti, po trzech latach rozmów z ówczesnym kardynałem opisała go następująco: „Pod każdym względem jego charakter jest umiarkowany. Na pewno jest zdolny do podjęcia się zadania odnowy bez szukania po omacku. Byłby siłą balansującą. (...) Podziela opinię, że Kościół powinien być misyjny, że powinien wyjść naprzeciw ludziom, że ze swojej natury jest aktywny (...) że nie tyle jest potrzebny po to, żeby regulować wiarę, ale ją promować i ułatwiać. (...) Jego styl życia jest prosty i ascetyczny. Podróżuje komunikacją miejską (metrem, autobusem), a do Rzymu lata w klasie ekonomicznej”.
Łatwo w tym opisie doszukać się „rysu franciszkańskiego” w obecnym papieżu, ale co pozostanie w nim z jezuity?
Jezuici mówią o sobie, że są papistami, ale nie są gwardią szwajcarską papieża. Ponieważ są z nim związani specjalnym ślubem posłuszeństwa w sprawie misji, nie są jego „lokajami”. Oznacza to, że jezuici są „na granicach” Kościoła po to, żeby „Kościołowi tłumaczyć świat, a światu Kościół”. Papież Franciszek jako jezuita, a potem biskup i kardynał, był obecny na dwóch granicach: nauki i wiary oraz wiary i sprawiedliwości społecznej. W ten sposób realizował to, co jezuici nazywają „naszą drogą do Boga”, którą jest „promocja wiary i sprawiedliwości” oraz „preferencyjna opcja na rzecz ubogich”.
To coś więcej niż „franciszkańska prostota”, z którą go identyfikujemy. Jeden z jezuitów wykazał na podstawie analizy dokumentów założycielskich franciszkanów i jezuitów, że wbrew stereotypom św. Franciszek w Regule swego zakonu więcej miejsca poświęcił posłuszeństwu niż ubóstwu, a św. Ignacy w Konstytucjach jezuitów uczynił dokładnie na odwrót. Poza tym, tożsamość duchowa obecnego papieża krystalizowała się w ramach wewnątrz-zakonnej debaty nad byciem jezuitów wśród i z ubogimi: nad tym, jak ma wyglądać ich teologia wyzwolenia.
W tej polemice dał się poznać jako zwolennik preferencyjnej opcji na rzecz ubogich odartej z ideologii. Ubóstwo pociągało go nie dlatego, że ludzie są ubodzy, tylko dlatego, że Jezus był ubogi. Wydaje mi się, że właśnie ten rys ubóstwa chciał podkreślić obecny papież, przyjmując imię Biedaczyny z Asyżu – i że nie jest to jakiś „okrężny” powrót do tradycji franciszkańskiej. „Franciszkańskie ubóstwo” obecnego papieża dotyczy nie tyle ideałów osobistego uświęcenia, co franciszkańskiej wizji Kościoła: ewangelizacji ubogich i bycia wspólnotą uczniów Jezusa z ubogimi – Kościoła „baz”, a nie elitarnych wspólnot z „wypchanym portfelem”. Ponieważ ludziom, wśród których żył i którym służył, nagminnie brakuje środków do życia, jego ubóstwo nie mogło być przeżywane jedynie „w dni wolne”. Nie było to też „robienie sobie wspólnego zdjęcia” z ubogimi, bo oni mają swoją godność.
… CZY IGNACEGO?
W naszym kontekście geograficznym i eklezjalnym jezuici nie kojarzą się z życiem wśród ubogich, więc łatwo idealizujemy „wpływy franciszkańskie”. W Ameryce Łacińskiej wygląda to zupełnie inaczej. Jezuici to nie tyle „intelektualiści Kościoła” na „niedostępnych katedrach”, co ludzie już od początku formacji uczący się, jak żyć wśród ubogich i z ubogimi – dążąc do konkretnych przemian społecznych. A także uczący się na błędach.
Biorąc pod uwagę to, co sam kard. Bergoglio pisał na temat życia duchowego, można być pewnym, że duchowym kompasem w jego życiu pozostaną „Ćwiczenia duchowne” św. Ignacego z Loyoli. W tym znaczeniu jezuitą pozostanie „do szpiku kości”. Ponieważ to jednak Konstytucje są „dowodem tożsamości” każdego jezuity (bo „Ćwiczenia duchowne” należą do tradycji ignacjańskiej, a nie wyłącznie jezuickiej), na koniec można zapytać, jak one będą kształtować posługę nowego papieża?
Obecny papież nie tylko modli się „po jezuicku” („Ćwiczenia duchowne”), ale ma doświadczenie (jako były prowincjał) zarządzania „po jezuicku” (Konstytucje). Wydaje mi się, że te doświadczenia wykorzysta przy reformie kurii rzymskiej, bo tego oczekują od niego zebrani na konklawe kardynałowie. Prostota gestów, także tych liturgicznych, to zresztą również przejaw „jezuickiego ubóstwa”. Widać ją było w trakcie pierwszego spotkania z wiernymi; i zrobiło to na nich duże wrażenie. W papieżu jest więcej jezuity, niż każdy z nas przypuszcza: zostając biskupem, nie opuścił on Towarzystwa Jezusowego, tylko jeszcze ściślej związał się z Kościołem jako towarzysz Jezusa (jezuita), przyjmując na swoje barki posługę Piotra.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2013