Jeden Kościół

Patrick Lee i ks. Frans de Ridder

18.07.2007

Czyta się kilka minut

W XVI w. katoliccy misjonarze w Chinach ciężko pracowali, by zaadaptować chrześcijaństwo do lokalnej kultury, którą charakteryzował przede wszystkim kult przodków. Wyznawcy Konfucjusza niechętnie wstępowali do Kościoła katolickiego ze względu na ogromne różnice między ich tradycją a katolicyzmem. Papież Pius XII ogłosił, że nie jest grzechem śmiertelnym stosowanie elementów chińskiej tradycji ludowej w obrzędowości katolickiej. To zmniejszyło opory, ale rozwścieczyło chińskich cesarzy, którzy zaczęli usuwać misjonarzy z kraju.

W czasie rewolucji komunistycznej katolicy zostali odcięci od Watykanu i przeszli do podziemia. Przez to stali się bardzo konserwatywni - bardziej papiescy od papieża. Wielu katolików sprzeciwia się interkulturowości, np. temu, by figury Matki Bożej miały chińskie rysy twarzy. W Singapurze ważnym elementem kultu przodków jest składanie ofiar z jedzenia dla zmarłych. Te ofiary zostają następnie spożyte: jest to forma połączenia duchowego z przodkami, jakby komunia z nimi. Niektórzy katolicy żywią obawy, czy mogą to praktykować, pytają o to swoich księży, nie chcąc przekroczyć granic synkretyzmu. A misjonarze silnie namawiają do sięgania do wartości tradycyjnych i włączania ich w praktykę religii katolickiej. Chińczycy są tymi namowami nieraz nawet zdezorientowani i zaskoczeni.

Przez bardzo długi czas chińscy duchowni używali w liturgii języka łacińskiego. Nie chcieli stosować mszałów i brewiarzy przetłumaczonych na język chiński. Kościół chiński jako ostatni zaakceptował wprowadzenie języków narodowych do nabożeństw. Sporym problemem jest dokonanie dobrego tłumaczenia: bardzo trudno oddać ducha chrześcijaństwa w językach azjatyckich; niemożliwe jest choćby wyjaśnianie pojęć przez odwołanie się do tradycji.

Powołań wśród Chińczyków jest wiele, ponieważ charakteryzuje ich wielki głód duchowości. Od lat 50. do połowy 80. w Kościele oficjalnym nie wyświęcano żadnych księży; stąd widoczna dziś luka generacyjna i sędziwy wiek większości biskupów. Dziś w Chinach działa 19 seminariów związanych z Kościołem oficjalnym. Do tego trzeba dodać nieznaną liczbę seminariów Kościoła podziemnego. Ale formacja w tych drugich jest bardzo skromna - brakuje im zaplecza naukowego, kadry, podręczników. Klerycy są wyświęcani na księży po dwóch latach podziemnej edukacji, a ich poziom wykształcenia pozostawia wiele do życzenia. W seminariach oficjalnych formacja trwa sześć lat.

Wyjazdy księży na Zachód i wizyty w Watykanie są możliwe jedynie jako prywatne podróże. Problemem jest otrzymanie paszportu, więc najłatwiej wyjeżdżać pod pozorem wycieczki zagranicznej organizowanej przez agencję turystyczną.

W Chinach działa też bardzo wiele zakonów, ale wyłącznie żeńskich. Władze nie boją się kobiet, nie wierzą w ich zdolność do sprzeciwu czy konspiracji. Siostrom pozwala się działać społecznie, ale tylko w ramach opieki medycznej czy prowadzenia sierocińców - edukacji już nie. Zakonnicom nie wolno utrzymywać kontaktów ze swoimi odpowiednikami w innych krajach: podlegają biskupom oficjalnego Kościoła. Dlatego siostry jeżdżą często jako turystki do Singapuru i tu kontaktują się ze swoimi macierzystymi wspólnotami.

Misjonarze nie przyjeżdżają do Chin na oficjalne misje - tego im nie wolno - ale działają pod przykrywką studiowania chińskiej kultury i uczenia Chińczyków języków obcych. W ten sposób przygotowuje się zaczyn młodych ludzi, którzy, kiedy już wreszcie Chiny otworzą się na świat, będą przygotowani do jawnej pracy ewangelizacyjnej.

Jeżeli władze dowiedzą się, że ktoś prowadzi działalność misyjną (a osobom podejrzanym towarzyszy wszędzie "cichy opiekun"), zostaje on wydalony z kraju. Ale czasem, kiedy nie pojawi się oficjalny donos, władze przymykają oczy: dopóki tylko misjonarz nie krytykuje otwarcie systemu.

Nie należy stosować rozróżnień na Kościół oficjalny i podziemny. Kościół jest jeden. Jedna jego część działa oficjalnie, a druga w ukryciu. Są oczywiście związane z tym trudności, np. w diecezji działa dwóch biskupów. Ale doktrynalnych różnic pomiędzy tymi częściami Kościoła nie ma. Obie też deklarują lojalność wobec papieża. Kościół podziemny to w ogóle myląca nazwa: wszem i wobec wiadomo, kto w nim działa. Jego członkowie czasem przekupują miejscową władzę, żeby przymknęła oczy na organizowanie spotkań i modlitw. Bo przecież ukryć się nie da. Ale trafić do więzienia można dopiero za krytykę państwa i jego polityki.

Antagonizmy między częściami Kościoła oczywiście występują: niektórzy duchowni podziemia uważają, bez względu na słowa Papieża, że pójście do oficjalnego kościoła na Mszę jest grzechem śmiertelnym i grozi za to ekskomunika. Dlatego liczymy, że jeśli list Benedykta XVI dotrze do wszystkich, załagodzi wiele napięć.

Wysłuchała Maja Jaszewska

Przełożył Andrzej Ziółkowski

  • KS. FRANS DE RIDDER pochodzi z Belgii, spędził 15 lat na Tajwanie jako misjonarz, potem pracował na Filipinach. Od 1994 r. jest zaangażowany w ruch Chińskiego Apostolatu (China Apostolate). Obecnie mieszka i pracuje w Singapurze, skąd jeździ na misje do Chin.
  • PATRICK LEE jest przewodniczącym Centrum Zhonglian, organizacji założonej w 1981 r., z siedzibą w Singapurze, zajmującej się budowaniem więzi między chińskim i singapurskim Kościołem. Jest również wydawcą pisma "Zhonglian Tongxun", podejmującego problemy Kościoła azjatyckiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2007