Jak wystawać ponad czas

IDEOLOGIZACJA. Wlazłszy między wrony, trzeba krakać jak one. Wlazłszy między ideologie, sami stawiamy się w jednym z narożników współczesnego globalnego ringu.

23.03.2020

Czyta się kilka minut

Wystawa pisanek na Rynku Głównym, Kraków, Niedziela Palmowa 2019 r. / ARTUR WIDAK / NURPHOTO / GETTY IMAGES
Wystawa pisanek na Rynku Głównym, Kraków, Niedziela Palmowa 2019 r. / ARTUR WIDAK / NURPHOTO / GETTY IMAGES

Opokusie flirtu Kościoła z władzą przenikliwie pisał Benedykt XVI w „Jezusie z Nazaretu”. Komentował doświadczenie kuszenia Chrystusa: „Poprzez wszystkie wieki ciągle na nowo w różnych odmianach powracała pokusa umacniania wiary z pomocą władzy, i za każdym razem groziło niebezpieczeństwo zduszenia jej w objęciach władzy. Walkę o wolność Kościoła, walkę o to, żeby królestwo Jezusa nie było utożsamiane z żadną formacją polityczną, trzeba toczyć przez wszystkie stulecia. Bo w ostatecznym rozrachunku cena, jaką płaci się za stapianie wiary z władzą polityczną, zawsze polega na oddaniu się wiary na służbę władzy i na konieczności przyjęcia jej kryteriów”.

Brzmi znajomo? Patrząc od strony duchowej, proponuję mówić o pokusie nie tyle upolitycznienia, ile ideologizacji wiary. Mówił niedawno abp Grzegorz Ryś: „Kiedy z chrześcijaństwa robi się ideologię, wtedy przechodzimy od misji do walki. A to jest coś, co chrześcijaństwu jest przeciwne”. Pokusą jest służenie przez Kościół ideologii, gdyż ma on być narzędziem jedności całego rodzaju ludzkiego. Ideologii jest wiele, wiara zaś ma się od nich wyraźnie odróżniać.

Czym jest ideologia? Różne padają odpowiedzi. Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est” podkreśla, że ideologie pretendują do uniwersalnego rozwiązania każdego problemu – a tego nawet Bóg nie gwarantuje. O chrześcijańskiej działalności charytatywnej papież z Niemiec pisał: „musi być niezależna od partii i ideologii. Nie jest ona środkiem do zmieniania świata w sposób ideologiczny”.

Po co zresztą światu wiara jako źródło jeszcze jednej ideologii? Przecież „Kościół jest, w założeniu, instytucją wystającą poza każdy czas” – jak mówił filozof Krzysztof Michalski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” w 2010 r. Według rektora wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, Kościół „jest instytucją, która chce być niewygodna, instytucją, która nie pozwala nam poczuć się w domu, u siebie w czasie, jaki przeżywamy; bo przecież [głosi], że jesteśmy nie z tego świata, nie tu jest nasz dom”.

Sprowadzając Kościół do roli jednej z wielu ideo­logii świata, rezygnujemy z „wystawania” ponad demokrację, o którym mówił Michalski. Wlazłszy między wrony, trzeba krakać jak one. Wlazłszy między ideologie, sami stawiamy się w jednym z narożników współczesnego globalnego ringu – a przecież głosimy, że Kościół chce być bezstronnym arbitrem i „ekspertem w sprawach ludzkich”. Wchodząc w ostry – ziemski, światowy – spór z innymi ideologiami, nie możemy jednocześnie twierdzić, że jesteśmy ponad tym sporem.

Zwycięstwo duchowe Kościoła nad komunizmem było możliwe właśnie dlatego, że wiara nie stawała się antyideologią. Nie była – wbrew marksistom – „światopoglądem religijnym”, lecz zaproszeniem do spotkania i dialogu. Polski Kościół w komunizmie bronił praw człowieka, a nie praw katolików – stąd płynęła jego moc. Wystawał poza swój czas, będąc ofertą dla ludzkiego wolnego ducha, a nie alternatywą ideologiczną.

Dziś dominują w naszym Kościele tendencje sprowadzające jego publiczne zadania do obrony praw katolików, źródła politycznych opcji ideo­wych czy fundamentu cywilizacji. Idąc w tę stronę, Kościół się samomarginalizuje – zamyka sobie dostęp do znaczącej grupy osób, staje się partykularny (pars to część), a nie powszechny (katholikos).

Rzecz jasna, chrześcijanie muszą czasem być znakiem sprzeciwu, wchodzić w polemiki, stawać w obronie, walczyć. Sęk w tym, żeby była to walka o coś, a nie przeciwko komuś. A nawet również nie tyle przeciwko czemuś (innej ideologii), ile o świat jako dobro wspólne.

Nie można pozwalać na sprowadzanie wiary do bycia ideologią, światopoglądem, siłą polityczną, uzasadnieniem moralności czy fundamentem cywilizacji. „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” – pisał Benedykt XVI. Chrześcijaństwo jest Osobą. A moje chrześcijaństwo? ©

CZYTAJ WIĘCJ: REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE: POLSKIE POKUSY >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2020