Jak odłożyć kamień

To pierwszy rok, w którym odkrywam coś, co inni odkryli już dawno – polskie wakacyjne festiwale, nie tylko muzyczne, zresztą większość z nich to wydarzenia o bardzo szerokiej formule.

05.08.2019

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Mówiłem już na – brak słów, jak fajnym – Slot Art Festiwalu w Lubiążu, tradycyjnie już na festiwalu Kazimiernikejszyn w Kazimierzu nad Wisłą, a ten tekst piszę w drodze powrotnej z super rozmowy, jaką zaprzyjaźnione Stowarzyszenie Otwarte Klatki zorganizowało mi na WOŚP-owym Pol’and’Rock w Kostrzynie. Przede mną w sierpniu jeszcze Ełk i „Patrząc na Wschód” w Budzie Ruskiej.

Nie mam kalendarzowych szans, by posiedzieć w takich miejscach dłużej, zakotwiczyć się w nich jak regularni uczestnicy, ale zazdroszczę im jednego, i to wcale nie kempingowego klimatu, okazji do zabawy z przyjaciółmi. Dużo bardziej tego, że przy takim napakowaniu każdej z tych imprez propozycjami programowymi (na takim Slot Art Festiwalu każda godzina to co najmniej kilka konkurujących ze sobą warsztatów, wykładów, prezentacji, projekcji), nawet stojąc w kolejce do kranu, toi toia czy idąc do food trucka, chcąc nie chcąc nasiąkasz tym, co z każdej strony dobiega z głośników, namiotów, stoisk – chłoniesz nową wiedzę o świecie niemal zupełnie bezwysiłkowo, przy okazji, przez osmozę.

Dziś na festiwalu Jurka Owsiaka, wracając ze swojego spotkania do samochodu, w ferworze omijania błotnych szykan, omijania gór pozostałych po wczorajszym (jak widać – udanym) wieczorze śmieci, i z radością udzielając tzw. wizerunku do licznych selfie, wyłapałem na ten przykład jedno zdanie rzucone w odbywającej się obok, w wielkim namiocie Akademii Sztuk Przepięknych, debacie z udziałem m.in. sędziego Igora Tulei. Sędzia Tuleya mówiąc o rolach obrońcy i sędziego w procesie karnym i wątpliwościach, jakie ludzie mają patrząc choćby na adwokatów broniących sprawców naprawdę koszmarnych przestępstw, powiedział rzecz pewnie oczywistą dla kogoś, kto studiował prawo, ale dla laika mocno porządkującą poznawczo: obrońca broni człowieka, nie przestępstwa, sędzia sądzi nie człowieka, a czyn przez niego popełniony.

Uderzyło mnie to, bo dosłownie dzień wcześniej czytałem prasowe doniesienie o aresztowaniu we Włocławku mężczyzny oskarżonego o zakatowanie na śmierć trzyletniego synka swojej konkubiny (która też poszła siedzieć i dostała zarzut pomocnictwa w zbrodni). Prokurator ustalił, że wielorakie tortury (bicie, rzucanie dzieckiem, nakazywanie stania z podniesionym rękami, wyzywanie, niereagowanie na prośby malucha o zaprzestanie bicia) trwały ponad miesiąc. Myślałem długo nad tym, jak mądrym zrządzeniem Opatrzności było to, że – choć w liceum miałem takie plany – ostatecznie nie zostałem księdzem. Bo co bym zrobił, gdybym został np. więziennym kapelanem i trafiłby pod moją duchową kuratelę człowiek z takim ­dossier, o którym wiedziałbym, że katował błagające go o litość małe dziecko? Jak przeszłyby mi przez gardło nauki o miłosierdziu, czy byłbym w ogóle w stanie – wiem, nie w swoim imieniu – udzielić takiemu człowiekowi rozgrzeszenia? Czy sam nie musiałbym zaraz spowiadać się z rodzącej się niejako z automatu pogardy wobec niego, z chęci (jednak niefizycznego) splunięcia mu w twarz? Myślałem – na nowym piętrze refleksji, z na nowo odkrywanym szacunkiem – o wszystkich więziennych kapelanach, których w życiu spotkałem (wydawało mi się dotąd, że ich największym kłopotem jest to, co na zewnątrz – komunikacja, więzienne warunki etc.; dziś widzę, że dużo trudniejszą pracę mają w sobie, wewnątrz), o osadzonych, z którymi rozmawiałem podczas wielu spotkań w zakładach karnych. O spowiednikach w ogólności, o tym, jak często zdarza im się ludzki bunt przeciw Bożemu miłosierdziu, gdy w konfesjonale słyszą to, co słyszą?

Jakżeż to strasznie trudne: zobaczyć w sprawcy człowieka, nie czyn. Jak to koszmarnie wymagające powołanie, jakie stawia przed nami, mieniącymi się chrześcijanami, Pan, bo przecież każe nam On być nie tylko sędzią, ale i obrońcą grzesznika. Od dawna już nie rozumiem ludzi, którzy w Ewangelii jakąś słodką, uwznioślającą łatwiznę dostrzegają, nie widząc, jak ostro i brutalnie Ewangelia idzie czasem w poprzek naszych emocji, naszych „sprawiedliwych” osądów, naszemu tzw. zdrowemu rozsądkowi. Znakiem dojrzewania w wierze jest dla mnie to, gdy ktoś mówi Mu: „Przepraszam, wszystko się we mnie buntuje, ja nie dorastam, nie rozumiem, nie umiem”, a nie kokietuje i udając, że nie ma pytań, głośniej powtarza odpowiedzi.

Znam takich, co zarzucają duchową kokieterię papieżowi, który spotykając się z więźniami, mówi: „Nie wiem, jak to się stało, że wy jesteście tam, a ja tu”. Rzecz wygląda inaczej, gdy każdy z nas uczciwie pomyśli, że i nas od krat dzielą sekundy i centymetry, że aby się tam jutro znaleźć, dziś wcale nie trzeba siadać za kółkiem po butelce wódki czy katować dzieci. Moment mniejszej uwagi, ciut za duża prędkość, auto odbija się od krawężnika, wpada na przystanek, giną ludzie. Nieumyślne, nieszczęśliwe potrącenie kogoś w pośpiechu na ulicy. Wynikająca ze zmęczenia czy osobistych problemów pomyłka w pracy, w której stawką jest ludzkie życie. Nieodparta pokusa wyrównania sobie doświadczanej niesprawiedliwości przez przywłaszczenie sobie czegoś, co nie jest twoje. Jezus miał tak bardzo, tak dramatycznie rację, gdy mówił oprawcom kobiety pochwyconej na cudzołóstwie: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Kamień muszę więc odłożyć. Zrobić więcej – chyba nie jestem w stanie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2019