Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W istocie sprawa dotyczy ok. 20 tys. osób wszystkich wyznań (w tym 9 tys. z Kościoła rzymskokatolickiego - zwykle misjonarzy, kleryków oraz zakonników i zakonnic ze zgromadzeń kontemplacyjnych), które nie płaciły dotąd podatku od dochodów, a ich składki finansowane są z Funduszu Kościelnego - będącego rekompensatą za mienie Kościołów przejętych po wojnie przez państwo.
Celem SLD jest naturalnie pozyskanie głosów tych Polaków, którzy są przekonani o wysokim statusie materialnym duchowieństwa (w domyśle: katolickiego) oraz o uprzywilejowaniu Kościoła (w domyśle: katolickiego). Można się zastanawiać, z czego bierze się takie przekonanie i na ile jest zasadne. Można dyskutować, czy nie warto na nowo uregulować zasad finansowania związków wyznaniowych (sugerowa to zaczęli nawet niektórzy biskupi), a w ramach Kościoła katolickiego poprawić przejrzystość gospodarowania pieniędzmi (pojawiły się już takie inicjatywy - m.in. w archidiecezji lubelskiej arcybiskupa Józefa Życińskiego) czy zwiększyć solidarność między bogatszymi a biednymi placówkami duszpasterskimi. Lecz dziś najważniejsze jest co innego: projektowana ustawa ma być protezą, by po 1 stycznia istniała w państwie jakakolwiek podstawa prawna funkcjonowania służby zdrowia. Jeśli ma spełnić tę rolę, musi być uchwalona jak najszybciej. Podrzucanie teraz, z pobudek koniunkturalnych ideologicznych, zgnitych jajek - czy to z prawej strony, czy z lewej - może to opóźnić ze szkodą dla chorych. Dlatego ze sporami o detaliczną koncepcję opieki zdrowotnej, jej zakres i finansowanie, trzeba się na razie wstrzymać.