I znów Dawid wygrał

Na zagłuszanie audycji radiowych z Zachodu władze PRL przeznaczały więcej energii elektrycznej niż na emisję programów Polskiego Radia.

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Kto sądzi, że o Radiu Wolna Europa napisano już wszystko, powinien sięgnąć po książkę Pawła Machcewicza "»Monachijska menażeria«. Walka z Radiem Wolna Europa".

Do tej pory bowiem wiedzę o "walczących w eterze" czerpaliśmy głównie ze wspomnień jej najważniejszych pracowników i współpracowników, na czele z twórcą i wieloletnim dyrektorem Radia, Janem Nowakiem Jeziorańskim. Tym razem Machcewicz, jeden z najwybitniejszych polskich historyków średniego pokolenia zajmujących się XX wiekiem, historię tę opowiedział z perspektywy władz PRL. Sięgnął w tym celu - obok materiałów z amerykańskich archiwów, relacji bohaterów (także komunistów) czy archiwów Jeziorańskiego i Zdzisława Najdera, kolejnego z dyrektorów RWE - do materiałów służb specjalnych PRL, przechowywanych dziś w IPN.

Zrobił z nich dobry użytek: dołożył starań, by dzieje walki komunistów z monachijską rozgłośnią przedstawić bez ekscytacji, którą u niektórych badaczy wywołują materiały zgromadzone w teczkach. A okazji miałby sporo, bo przeciwko pracownikom RWE użyto wszelkich metod, jakimi aparat PRL dysponował. Przykładowo, werbowano rodziny i przyjaciół ludzi pracujących w RWE, interesowano się intensywnie ich życiem prywatnym.

"Historykowi niełatwo pisać o osobistych sprawach ludzi prześladowanych przez aparat bezpieczeństwa. Często jest rozdarty między dążeniem do przedstawienia możliwie pełnego obrazu wydarzeń a pragnieniem uszanowania prywatności ich bohaterów, już wcześniej pogwałconej przez SB" - pisze Machcewicz i dylemat ten na kartach "Monachijskiej menażerii" rozwiązuje z klasą. Opisane przezeń skomplikowane operacje wszelkiej maści służb komunistycznych nie tracą przez tę powściągliwość na dramatyzmie. A momentami spokojna narracja i tak przybiera formę powieści szpiegowskiej.

Bo też i sprzymierzeńcami PRL--owskich tajnych służb byli choćby: najwybitniejszy, zdaniem samego Jeziorańskiego, publicysta polityczny RWE Wiktor Trościanko (choć nigdy formalnie nie był współpracownikiem), Andrzej Czechowicz, który po powrocie do Polski oskarżał Jeziorańskiego i współpracowników, czy Krzysztof Michałowski - zwerbowany do współpracy benedyktyn z Tyńca, którego brat Zygmunt był wiceszefem, a potem szefem Polskiej Sekcji RWE.

Rozgłośnię traktowano w Warszawie jako jednego z najpoważniejszych wrogów spośród tych, z którymi władze PRL walczyły. Najważniejsze osoby w kraju codziennie były informowane, co nadaje RWE i jak wygląda sytuacja na froncie "wojny w eterze". W pewnym momencie na zagłuszanie audycji z Zachodu władze przeznaczały więcej energii elektrycznej niż na emitowanie programów Polskiego Radia. I choć za RWE stali Amerykanie, to patrząc na ogrom środków, które komuniści przeznaczali na zwalczanie radia, trudno nie mieć wrażenia, że był to pojedynek Dawida z Goliatem. A najbardziej przygnębiające są chyba przykłady walki z RWE polegającej na prokurowaniu oskarżeń o współpracę z hitlerowcami wobec tych ludzi z kręgu Radia, którzy w latach 1939-45 ryzykowali życiem dla Polski.

Machcewicz należy do tych historyków, którzy doceniają wagę esbeckich materiałów, ale, znając je, nie uważają, by historię antykomunistycznego oporu należało pisać od nowa. SB odniosła w ciągu kilkudziesięciu lat walki z RWE kilka znaczących zwycięstw, przeprowadziła sporo udanych werbunków, ale koniec końców nie zdołała zapobiec temu, że audycje rozgłośni były dla milionów Polaków źródłem informacji, nawet w czasach najaktywniejszego zagłuszania. A w końcu funkcjonariusze komunistycznego aparatu chyłkiem niszczyli dokumenty, gdy PRL dogorywała - tak nie zachowują się zwycięzcy.

Walkę prowadzono do końca - ostatni dokument, do jakiego dotarł Machcewicz, powstał na tydzień przed powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego. Jednak totalitarny Goliat przegrał. Choć, z drugiej strony, książka Machcewicza po raz kolejny potwierdza smutny fakt żywotności wytworów propagandy PRL - jeśli wsłuchać się w epitety, jakimi skrajna prawica już po 1989 r. obrzucała Jeziorańskiego czy Władysława Bartoszewskiego.

Paweł Machcewicz, "»Monachijska menażeria«. Walka z Radiem Wolna Europa", Wydawnictwo IPN, Warszawa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008