"Historii nikt już nie cofnie"

W ostatnich tygodniach byle polskie miasto wydawało się bardziej pomarańczowe niż Odessa. Ale także zwolennicy Wiktora Janukowcza, kandydata obozu władzy nie rzucają się w oczy. Bo mieszkańcy tego kurortu nad Morzem Czarnym w politycznej bierności widzą przejaw... własnej mądrości.

19.12.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Zanim w minioną środę Wiktor Juszczenko ogłosił przerwanie protestów na Placu Niepodległości, Kijów witał podróżujących na pomarańczowo: opanowany przez “pomarańczowych" dworzec kolejowy zamienił się w noclegownię i punkt informacyjno-sanitarny. Za to wysiadając na dworcu w Odessie trudno oprzeć się wrażeniu, że to inny kraj. Żeby znaleźć wyborczy plakat, trzeba wytężać wzrok. Tu przemknie ktoś z pomarańczową wstążką, tam migną biało-niebieskie baloniki zwolenników Janukowycza. I tyle. W grudniu w Odessie dominuje szarość.

I gdy w Kijowie każdy pomnik obwieszony jest pomarańczowymi flagami, w Odessie tylko na pomniku pierwszego burmistrza miasta (wieńczy on schody, słynne z filmu “Pancernik Potiomkin") powiewa wstążka. Biało-niebieska.

Tutejsi działacze obu sztabów wyborczych mówią o specyfice Odessy: to miasto wielu narodowości, gdyby ludzie podkreślali swą inność, dawno by się pozabijali. Nauczyli się łagodzić konflikty, także polityczne. Ponadto Odessa to centrum ekonomiczne, nie polityczne. Niełatwo zebrać tu ludzi na demonstrację.

Milionowa Odessa ma własne problemy: śmieci, braki w zaopatrzeniu w wodę (trzeba ją ściągać z odległości 40 km, a jej zużycie jest dwukrotnie wyższe niż w miastach Europy), duża liczba zarażonych HIV i bezdomnych. Na politykę nie ma czasu.

Budynek odeskiej rady miasta ozdabia transparent: “Stabilność i spokój. Nie »kasztanowej« rewolucji" (aluzja do tego, co działo się w nie tak odległej Gruzji rok temu, gdy po sfałszowanych wyborach opozycja obaliła prezydenta). Opodal wiec zwolenników Janukowycza: może 30 osób plus paru milicjantów, przyglądających się leniwie. Z naczepy “Ziła" działaczka “Kongresu Rosyjskich Organizacji Odeskiego Regionu" grzmi na “pomarańczowych awanturników destabilizujących kraj". Podchodzimy bliżej z Olegiem, ukraińskim znajomym. Oleg ma pomarańczowy szalik.

- O, tam są zwolennicy Juszczenki! - woła kobieta z “Ziła" w naszym kierunku. - Spytajmy ich, dlaczego biorą po 200 dolarów za akcje na Majdanie!

Gdy odchodzimy, żegnają nas okrzyki: “Hańba!". Czuć złość, ale nie agresję.

Magiczne słowo: stabilność

Konstantij Rżepiszewskij, przedstawiciel gubernatora obwodu [województwa - red.] ds. kontaktów z zagranicą, wygląda jak zachodni polityk. Kiedyś może będzie eurokratą? Elegancki, elokwentny. Nie należał do partii komunistycznej. Wynik wyborów w Odessie, gdzie wygrał Janukowycz, tłumaczy pragmatyzmem: - Ludzi interesują lokalne problemy, a ten rząd coś zrobił dla regionu. Przez 13 lat dyskutowano o remoncie opery, teraz dobiega on końca. Władza wznowiła budowę autostrady Odessa-Kijów. Program rozwoju regionu też został uchwalony za tego rządu.

A region się rozwija. W tym roku Odessę odwiedziło 850 tys. turystów (cztery lata temu było ich tylko 300 tys.). Obrót handlowy to 2,8 miliarda dolarów, z 300-milionową przewagą eksportu, którego wartość szacuje się na 1,6 mld dolarów (dwa razy więcej niż przed sześciu laty). W tym roku udało się ściągnąć 125 mln dolarów inwestycji (co daje czwarte miejsce w kraju).

Prorektor uniwersytetu w Odessie, prof. Wasilij Popkow (odpowiedzialny za ideologię w tutejszym sztabie Janukowycza) także wskazuje na specyfikę miasta: - Wschód i Południe to regiony ekonomicznie rozwinięte - mówi. - Wpłacamy najwięcej do budżetu. Popieramy Janukowycza, bo to menadżer, a nam zależy na silnej gospodarce. Regiony zachodnie są słabe. Teraz liczą na Unię Europejską. Wschód i Południe są gotowe dotować Zachód, ale oczekują lojalności i stabilności politycznej.

Dość chaosu w państwie ma także Rusłan, 36-letni dziennikarz projanukowyczowej gazety “Wremia Cze" (rosyjskojęzycznej). Rusłan w pierwszej turze poparł Juszczenkę, bo uważał, że prezydentem nie powinien być Janukowycz, w przeszłości skazany za przestępstwa kryminalne. W drugiej turze należał do 3 proc. wyborców, głosujących przeciw obu kandydatom. W “dogrywce" 26 grudnia raczej poprze Janukowycza. Czemu? Bo ważna jest stabilność, a odkąd zaczęły się akcje opozycji, sytuacja jest nienormalna, wzrosły ceny i skoczył dolar. Rewolucja ma nawet przełożenie na pracę Rusłana: - Władze miasta i milicja, z którymi do tej pory się kontaktowałem w różnych sprawach, są teraz nieuchwytne, bo mają na głowie rewolucję.

Gdy mówię, że rewolucja jest odpowiedzią na fałszerstwa wyborcze, Rusłan ripostuje: - Fałszerstwa były po obu stronach, a opozycja i tak szykowała się do demonstracji. Przecież z dnia na dzień wszystko było gotowe.

Podobnie argumentuje Popkow: - Czy to normalne, by ulica dyktowała warunki? Państwem nie powinien sterować tłum. Proszę sobie wyobrazić, że w Warszawie kilka tysięcy ludzi blokuje administrację. Uznano by to za bunt przeciw państwu.

Na sugestię, że to bunt przeciw oszustwom, a nie państwu, profesor odpowiada znaną frazą: - Fałszerstwa były z obu stron. Wiadomo, że tysiące mieszkańców zachodniej Ukrainy wyemigrowało do Europy.

I co, nagle wrócili głosować? Zresztą problem nieprawidłowości nie dotyczy Odessy.

"Ludzie wolą władzę"

Według niezależnej fundacji “Demokratyczne Inicjatywy", która podczas drugiej tury prowadziła sondaże na południu (wliczając też obwód chersoński, zaporoski, mikołajewski i Krym), w Odessie oszustw było najmniej. Juszczence zabrano “tylko" 5,3 proc. głosów. Flaga obwodu Odessy jest trójkolorowa: pomarańczowy, niebieski i biały. I tak rozkładają się tu głosy. Według niezależnych badań Janukowycz zyskał na południu 67 proc., a Juszczenko 29 proc.

Prof. Popkow jest oburzony decyzją Sądu Najwyższego, który nakazał powtórkę drugiej tury: - To bezprawie, bez precedensu w cywilizowanym świecie. Można powtórzyć wybory w jakimś regionie albo całe wybory z nowymi kandydatami. Ludzie już mają dość tego wyborczego maratonu!

Janukowycz jednak uznał decyzję sądu i Popkow jako lojalny działacz weźmie znowu udział w pracach sztabu. A Rżepiszewskij cieszy się, że zmiana ordynacji niemal wyklucza możliwość fałszerstw. Bo, jak podkreśla, w Odessie - ku chwale mieszkańców - wybory przebiegły spokojnie.

Prof. Popkowa irytują pytania o przeszłość Janukowycza: - A czemu nikt nie pyta, dlaczego Julia Tymoszenko jest poszukiwana przez Interpol? [Tymoszenko ściga w istocie rosyjska prokuratura, Interpol list gończy za nią usunął z internetu kilka godzin po opublikowaniu - red.].

Profesor prześledził biografię Janukowycza i uważa, że w warunkach, w jakich dorastał urlopowany dziś premier Ukrainy, każdy miałby podobne przygody: - Urodził się pod Donieckiem, matka wcześnie umarła, a macocha się nim nie zajmowała. O wszystko musiał walczyć. Został skazany za rozbojki. A może się bronił? Oba wyroki uległy zatarciu, gdy Janukowycz był jeszcze bez wpływów, by to sobie załatwić.

Pytam Rusłana, czy już nie przeszkadza mu przeszłość Janukowycza?

- Każdy w młodosci popełnia błędy.

Nic dziwnego, że dla zwolenników Juszczenki liczący 2,5 mln mieszkańców obwód odeski to trudny teren. W 2002 r. w wyborach do parlamentu opozycyjna “Nasza Ukraina" zajęła tu czwarte miejsce, wyprzedzili ją nawet socjaliści Oleksandra Moroza (dziś sojusznika Juszczenki). Tu, na Południu, ludzie wolą partie władzy. A władza wspierała Janukowycza. Mimo to do wakacji preferencje wyborcze rozkładały się mniej więcej po równo: obaj mieli po 20 proc. Dopiero wrześniowe podwyżki płac i emerytur przysporzyły Janukowyczowi zwolenników.

Na zarzut, że podwyżki były kiełbasą wyborczą, Popkow odpowiada: - Gdyby Juszczenko tak zrobił, nikt nie miałby pretensji. Owszem, na decyzję rządu wpłynęły wybory, ale była ona też podyktowana ekonomią.

Spokojne Południe?

Władymir Kurennij jest szefem sztabu Juszczenki w odeskim regionie. 37 lat, z wykształcenia politolog i ekomista. Wcześniej był szefem jedynej tutaj opozycyjnej gazety “Jug". Regionalny sztab Juszczenki zatrudnia tylko 12 osób. Zaraz po sfałszowanej drugiej turze udało się jednak zmobilizować 2 tysiące ludzi, którzy pojechali na wiec do Kijowa.

Kurennij starannie wylicza przypadki nadużyć na Południu. Administracja państwowa pełniła rolę sztabu wyborczego Janukowycza. Zwolenników Juszczenki szantażowano utratą pracy, czasem zwalniano. W machinacje wyborcze wciągnięto służbę zdrowia: lekarzy straszono, że jeśli nie wygra Janukowycz, zostaną wyrzuceni z pracy, więc ci kładli ludzi Janukowycza do szpitalnych łóżek, gdzie utworzono zamknięte obwody, a potem ludzie ci wychodzili i głosowali jeszcze raz u siebie. Dyrektorom szkół kazano podpisywać pisma bez daty z prośbą o zwolnienie z pracy; słyszeli, że jeśli nie poprą Janukowcza, wystarczy wstawić datę. Pracownikom kolei nakazano brać karty do głosowania i oddać je administracji. I tak dalej...

Ale i bez tego w Odessie trudno było liczyć na zwycięstwo Juszczenki. Kurennij uważałby za sukces, gdyby 26 grudnia głosy podzieliły się pół na pół. - Obwód odeski dzieli się na trzy części - wylicza. - Na północy przeważa żywioł ukraiński. Potem sama Odessa, miasto kosmopolityczne, z europejską tradycją, studentami i biznesem. Wreszcie południe zdominowane przez Rosjan, Mołdawian, Bułgarów, teren dla Juszczenki stracony, zwłaszcza że lokalne media przedstawiały go jako nacjonalistę, który chce siłą ukrainizować.

Przeciw Juszczence działała więc nie tylko apolityczność regionu, ale i atmosfera zagrożenia. Władza kontroluje tu media, kampania ograniczała się więc do spotkań przedstawicieli Juszczenki z wyborcami. W ostatnim czasie, jak twierdzi Kurynnij, nastąpił przypływ wolontariuszy.

Za to lokalny sztab Janukowycza ma teraz kłopoty. Po drugiej turze uznał zwycięstwo za pewnik i rozpuścił ludzi. Na pomoc z Kijowa liczyć trudno: Janukowycza opuścił szef ogólnokrajowego sztabu Serhij Tihipko (szef banku centralnego), a za nim wielu ludzi w regionach. Ale jest też inny powód. - Janukowycz stracił bazę w postaci administracji - przyznaje Popkow. - Przedtem kampania polegała na mobilizowaniu urzędników, teraz nasz sztab musi odwołać się do zwykłych ludzi.

Ale, co ciekawe, Popkow w Pomarańczowej Rewolucji widzi też... pozytywy. Choć, jego zdaniem, demokracja nie narodziła się na kijowskim Majdanie, ale w ludziach, którzy niezależnie od barw poczuli się obywatelami i sami się organizują. Np. w Odessie udało się zmobilizować 500 samochodów, które oflagowano barwami Janukowycza. - Proszę zauważyć - mówi profesor - że to nie są, jak w przypadku zwolenników Juszczenki, auta luksusowe, ale pamiętające jeszcze czasy ZSRR. Bo za Janukowyczem są zwyczajni ludzie. Nasza nowa taktyka polega na ich aktywizacji.

Ulicą Odessy idą właśnie zwolennicy Janukowycza. W liczbie dwóch. Sasza i jego kolega mają po kilkanaście lat. Niosą flagę i rozdają biało-niebieskie wstążki.

- Proszę napisać, że nie bierzemy za to pieniędzy - nalegają. Popierają Janukowycza, bo są za sojuszem z Rosją i Białorusią. Jak ich rodzice.

Obok taktyki zmienia się też strategia. Z początku sztab Janukowycza prezentował go jako człowieka władzy, popieranego przez prezydenta Kuczmę, a przed drugą turą jako polityka szukającego własnej drogi. Teraz Janukowycz udaje opozycjonistę. - Nie ma w tym kłamstwa - przekonuje prorektor uniwersytetu - skoro administracja przechodzi na stronę Juszczenki.

Popkow nie ma dobrego zdania o zmianie ordynacji. Owszem, wyelimowanie głosowania w domu było wskazane. Ale zmiana składu Centralnej Komisji Wyborczej to nieporozumienie: - Skąd wiadomo, że teraz Komisja nie będzie służyć “pomarańczowym"? Czy gdy ogłosi zwycięstwo Juszczenki, mamy zacząć “niebieski" protest?

Z Rosją w tle

W Odessie ważnym czynnikiem są Rosja i poczucie odrębności. Rosjanie stanowią tu 20 proc. (Ukraińcy 60 proc.). Kiedy Pomarańczowa Rewolucja przybrała na sile, regionalne władze przebąkiwały o separatyzmie. Dla Kurynnijego to blef ludzi, którzy boją się utraty władzy.

Rżepiszewskij nie ma o pomysłach kolegów najlepszego zdania. Dyplomatycznie krytykuje separatyzm Doniecka. W przypadku Odessy woli mówić o niegroźnym dla państwa regionalizmie, który nie ma nic wspólnego z wyborami. - Na regiony stawia także UE - przekonuje. - Kiedyś na targach w Hanowerze reprezentując obwód odeski natknęliśmy się na premiera Janukowycza, który reprezentował Ukrainę. Nasze delegacje nie wiedziały o sobie. Zapanowało niezręczne milczenie.

Radykalniejsze poglądy ma Popkow: jego zdaniem mieszkańcy wschodu i południa charakteryzują się pragmatyzmem i różnią mentalnością od zachodniej części kraju, która żyje romantyzmem: - Te wybory, to nie tylko konflikt dwóch liderów, ale konflikt różnych mentalności. Pytanie, czy jest on rozwiązywalny?

Popkow opowiada się za decentralizacją Ukrainy, federalizmem, współpracą z Rosją. I żeby regiony mogły przyjmować rosyjski jako drugi język oficjalny. Jest też za integracją z Europą, ale “nie na byle jakich zasadach".

Dziennikarz Rusłan też stawia na Rosję: - Europejskie standardy tutaj to mrzonka, a Rosja, jak koszula, bliższa ciału. Trzeba pielęgnować związki z rosyjskim biznesem.

Rusłan nie wierzy, że gdy Juszczenko wygra, Ukraina pójdzie w kierunku Europy.

Popkow, zapytany o zaangażowanie prezydenta Rosji, odbija piłeczkę: - Putin publicznie popierał Janukowycza, ale to nacisk UE i USA okazał się większy, bo wyników wyborów nie uznano.

Przedstawiciel gubernatora Rżepiszewskij, zapytany na kogo głosował, uśmiecha się: - Moje dzieci są za Juszczenką. I do nich należy przyszłość.

Prof. Popkow na koniec rozmowy wyciąga z prorektorskiej szafy butelkę wódki. Wznosi toast za Ukrainę. I za to, by nie rządzili nią głupcy.

Włodimir Kurynnij na pożegnanie wręcza ulotki Juszczenki. Pytam, czy nie boi się zwycięstwa i rozczarowania, które potem przyjdzie. - To polityka, wszystko jest możliwe - odpowiada. - Jak “Solidarność" w Polsce wzięła władzę, rozczarowanie też przyszło szybko. Ale historii nikt już nie cofnął.

Autor dziękuje za pomoc Fundacji Batorego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2004