Hałas nad grobem generała

Nie można powiedzieć, że był Wallenrodem. Nie był nawet Wielopolskim. Ale na poczet zasług trzeba Wojciechowi Jaruzelskiemu zapisać przełom 1989 r. – i próbować łączyć sprawiedliwość z miłosierdziem.

31.05.2014

Czyta się kilka minut

Gdy emocje osiągają temperaturę wrzenia, dobrze skupić się na faktach. Od 1989 r. Rzecząpospolitą rządziło pięciu prezydentów. Dwóch już pochowaliśmy: Lecha Kaczyńskiego i Wojciecha Jaruzelskiego. Różniło ich wszystko: życiowa droga, światopogląd, moralne i polityczne wybory. Różne były okoliczności, w których obejmowali urząd; różne były okoliczności ich śmierci. Tylko jedno okazało się podobne: awantury wokół pochówku. Oczywiście diametralnie inne były obu sporów przyczyny, inne argumenty padały za i przeciw, ale fakt pozostaje faktem. Jak na razie ani razu nad trumną prezydenta III RP nie udało się zachować ciszy. Pozostawiam to bez komentarza, niech każdy wyciąga wnioski w zgodzie z własnym sumieniem i rozeznaniem.

Przed Bogiem i historią

Konstytucja kwietniowa z 1935 r. stanowiła, że prezydent odpowiada tylko przed Bogiem i historią. Ta archaiczna formuła, sprzeczna zresztą ze współczesną demokracją – w głębszym sensie moralnym nie straciła na znaczeniu. Generała bezpośrednio bądź pośrednio obciążają przede wszystkim cztery wydarzenia. Walka z podziemiem niepodległościowym tuż po wojnie. Interwencja w Czechosłowacji. Krwawe stłumienie robotniczych protestów w 1970 r.Śmierć stu i złamane przez stan wojenny biografie tysięcy Polaków. Mimo wysiłków jego hagiografów nie można powiedzieć, że był Wallenrodem. Nie był nawet Wielopolskim. Ale na poczet zasług trzeba mu zapisać aksamitny przełom 1989 r. i udział w pierwszym etapie budowy suwerennego, demokratycznego i bezpiecznego państwa.

Na dodatek nie sposób w pełni wniknąć w cudze intencje. Można przecież czynić zło, ślepo wierząc w fałszywe ideały czy łudząc się błędnymi przesłankami. Ale można też współpracować w dziele wielkiego dobra przez przypadek, wbrew własnym kalkulacjom albo z niskich pobudek. Tylko Bóg zna najskrytsze zamiary ludzkiego serca. Dlatego wierzymy, że wszystko to wyważy – w sobie jedynie znany sposób łącząc sprawiedliwość z miłosierdziem.

A osąd historii? Na orzeczenie trybunału pokoleń musimy zaczekać, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że z biegiem czasu ocena generała Jaruzelskiego wśród historyków się zaostrza, a jego linia obrony słabnie pod naporem nowo odkrywanych faktów.

Nekrolog głowy państwa

Tymczasem niektóre ważkie decyzje, chociażby dotyczące charakteru i przebiegu jego pochówku, trzeba było podejmować tu i teraz. Nie znając wyroków Boga ani historii. I temu zadaniu sprostał Bronisław Komorowski. Tak brzmiał nekrolog, który prezydent zamieścił w prasie: „25 maja 2014 r. zmarł generał Wojciech Jaruzelski, decyzją Parlamentu Prezydent Polski w latach 1989–1990. Rodzinie składam wyrazy głębokiego współczucia”.

W tym tekście jest wszystko: szacunek wobec majestatu śmierci. Szacunek dla urzędu. Szacunek dla własnego państwa i jego skomplikowanych dziejów. Szacunek dla bólu po stracie męża i ojca. Nie ma tu hołdu ani czci, które zwykliśmy składać narodowym bohaterom.

Prezydent Komorowski nie tylko w słowach, ale też w czynach odnalazł właściwe proporcje. Przybył na mszę żałobną, ale w ceremonii na Powązkach osobiście już nie uczestniczył. Podczas krótkiego wystąpienia w katedrze polowej mówił: „Majestat demokratycznej i niepodległej Polski powinien być umacniany poprzez okazywanie szacunku zmarłemu prezydentowi nawet, a może właśnie szczególnie wtedy, gdy politycznie tak wiele dzieli”. Oto rzadka w naszym kraju lekcja myślenia propaństwowego, w kategoriach racji stanu; bez zacietrzewienia, ale i zamazywania granic.

To prawda, że Wojciecha Jaruzelskiego wybrano na prezydenta w ramach politycznego kontraktu, w dodatku przewagą zaledwie jednego głosu. Ale fakt pozostaje faktem.

To prawda, że III Rzeczpospolita oskarżyła generała o zbrodnie – nie zdołała go jednak skazać. Fakt pozostaje faktem.

Gdybyśmy fakty zlekceważyli, dali się ponieść wyłącznie rozgoryczeniu i oburzeniu płynącym z poczucia niesprawiedliwości – czym różnilibyśmy się od tych, od których podobno tak wiele nas różni?


JARUZELSKI I CMENTARNA POWAGA


Generał został pochowany. Żegnała go salwa honorowa, marsz żałobny, grany przez wojskową orkiestrę, gwizdy i krzyki „hańba”. To był nie tylko pogrzeb, ale i rozliczanie się z tragiczną historią Polski. Na Powązkach Wojskowych, gdzie złożono urnę z prochami, doszło do konfrontacji. Urnę nieśli żołnierze: przez tłum, kordony policji, wśród gwizdów i wyzwisk. Obwieszeni medalami, dawni towarzysze broni generała smutno kiwali siwymi głowami, patrząc na te gorszące sceny. Za ich czasów byłoby to niemożliwe.Wystarczył jeden rozkaz, by przywrócić w całej Polsce cmentarną powagę. Więcej na blogu Pawła Reszki: pawelreszka.tygodnik.onet.pl.
Czytaj także felieton Marka Zająca w dziale „Felietony”

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2014