Gwiezdny kurz

W kosmicznych planach Rosja stara się nadgonić chude lata po rozpadzie ZSRR. Czy uda się jej odzyskać pozycję lidera w wyścigu do gwiazd?

23.02.2010

Czyta się kilka minut

W krążącej w drugim obiegu żartobliwej piosence z lat 70. śpiewano: "Za to my robimy rakiety, zmieniamy bieg rzek i także w dziedzinie baletu najlepsi jesteśmy na planecie tej". I rzeczywiście - radzieckie rakiety rywalizowały z amerykańskimi. Po rozpadzie ZSRR nastąpił kryzys, programy kosmiczne znalazły się na odległych pozycjach w budżecie państwa, skreślano z nich kolejne punkty, postawiono na współpracę międzynarodową, rozwinięto projekty komercyjne.

Radziecki kosmos był priorytetem najwyższych władz, bronią ideologiczną (i nie tylko) w meczu o mistrzostwo świata z Zachodem. ZSRR pierwszy wysłał człowieka w kosmos, ale nie zdołał zorganizować ekspedycji na Księżyc (strat prestiżowych z tym związanych nie zrekompensował nieporadny Łunochod - sterowany z Ziemi pojazd bezzałogowy, który miał zrobić zdjęcia i pobrać próbki gruntu). Znakomitym osiągnięciem były stacje orbitalne Salut (jednomodułowe), potem Mir (wielomodułowa). Początkowo stacja pracowała dla potrzeb ZSRR oraz - w ramach programu Interkosmos - także innych państw obozu socjalistycznego, w ostatnich latach eksploatacji latały na nią załogi międzynarodowe. Koszty utrzymania stacji były ogromne, państwowy mecenat przestał działać, w 2001 r. postanowiono zatem o deorbitacji Mira.

Osiągnięć tej miary rosyjski kosmos nie powtórzył. Wraz z rozpadem ZSRR upadł też program kosmiczny. Zwinięto m.in. ambitny program "Buran-Energia", który miał być przeciwwagą dla amerykańskiego projektu wahadłowców (za pogrzeb "Burana" można uznać zawalenie się w 2002 r. dachu hangaru, w którym bezczynnie stał jedyny radziecki wahadłowiec; dachu do tej pory nie naprawiono).

Ponadto na początku lat 90. największy i najnowocześniejszy radziecki kosmodrom Bajkonur, realizujący zarówno cele cywilne, jak i wojskowe, znalazł się na terytorium nowego niepodległego państwa - Kazachstanu. Wiele czasu zajęło ustalanie zasad dzierżawy (obecnie obowiązujące porozumienie mówi o dzierżawie do 2050 r. za 115 mln rocznie). Niedawno wycofano zeń większość jednostek wojskowych, obiekt, znajdujący się dotąd w gestii rosyjskiego ministerstwa obrony, przekazano cywilnej Federalnej Agencji Kosmicznej, Roskosmos. Rosja buduje od kilku lat własny kosmodrom Wostoczny w obwodzie amurskim, ma zostać uruchomiony w 2015 r. Z Bajkonuru startują m.in. statki zaopatrujące Międzynarodową Stację Kosmiczną. Po redukcji amerykańskiego programu kosmicznego Rosja - dzięki statkom Sojuz - pozostaje jedynym krajem mogącym dostarczać ładunki i ludzi na stację. Wspólnym projektem rosyjsko-amerykańskim ma być załogowy lot na Marsa. Rosjanie planowali wysłanie człowieka na Marsa i Wenus już w latach 70. - kiedy przegrali wyścig "księżycowy", miała powstać rakieta N1. W najbliższych latach jednak nikt ani na Księżyc, ani na Marsa nie poleci, wedle federalnego programu kosmicznego do 2015 r. nie planuje się takich ekspedycji, nie wyklucza się natomiast, że po 2020 r. misja marsjańska wyruszy z kosmodromu Wostoczny.

Oprócz wieloletnich problemów z finansowaniem programu kosmicznego, ostatnio doszły jeszcze problemy z zapóźnieniem technologicznym. "Trudno nam konkurować z europejskimi czy amerykańskimi uczonymi w astrofizyce, dlatego że tam technologie poszły daleko do przodu - mówi Lew Zielony, dyrektor Instytutu Badań Kosmicznych Rosyjskiej Akademii Nauk. - W większości naszych misji kosmicznych wykorzystujemy zagraniczne oprzyrządowanie. Technologicznie musimy gonić co sił. Straciliśmy możliwość bycia liderem w tej dziedzinie. Przez dwadzieścia lat nie finansowano programów naukowych, nasz przemysł kosmiczny zajmował się działalnością komercyjną. A nauka nie jest komercyjna".

Dwa lata temu, jeszcze przed kryzysem, problemom na odcinku kosmosu przyjrzał się Władimir Putin - wezwał do odbudowania potencjału i zapewnił o pomocy państwa dla branży kosmicznej, zapowiedział wspieranie programów naukowych. Ponadto wskazał nowe źródło finansowania: "Rosyjski biznes powinien się stać partnerem i poważnym uczestnikiem w realizacji rodzimych programów kosmicznych". Ale kilka miesięcy później na głowy biznesmenów posypał się nie tylko gwiezdny pył, ale i kurz po zawaleniu się ich ziemskich biznesów.

Poszukiwania drogi do poprawy stanu nauki nadal trwają.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2010