Grzech Kaina

Wracam tu po 10 latach. Co się zmieniło? Czy tegoroczne uroczystości, w których po raz pierwszy wziął udział biskup, naprawdę były przełomowe? - pisze ks. Adam Boniecki

12.07.2011

Czyta się kilka minut

Na skraju miasteczka - tam, gdzie przed 70 laty płonęła stodoła Bolesława Śleszyńskiego, a dziś znajduje się pomnik - rabin wypowiedział słowa modlitwy za męczenników: "Oby Dawca miłosierdzia ukrył ich w ukryciu Swoich skrzydeł na wieki i oby związał ich dusze węzłem życia. Oby znaleźli odpoczynek w ogrodzie Edenu (...). Ziemio, nie zakrywaj ich krwi! Nie uciszaj ich krzyku! Przez ich zasługę oby rozproszeni z Jisraela powrócili do kraju, który jest ich własnością". Stojący przy nim biskup Mieczysław Cisło powtarzał po polsku odmawiany po hebrajsku Psalm 130: "Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, o Panie, słuchaj głosu mego! Nakłoń swoich uszu ku głośnemu błaganiu mojemu! Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi? Ale Ty udzielasz przebaczenia, aby Cię otaczano bojaźnią. W Panu pokładam nadzieję, nadzieję żywi moja dusza: oczekuję na Twe słowo".

Uroczystość upamiętnienia 70. rocznicy zbrodni w Jedwabnem dobiegała końca. Jeszcze składanie przy pomniku wieńców, zniczy i - żydowskim zwyczajem - kamieni. Jak przed 10 laty. Wtedy - przypomniał ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Nera - niebo pokrywały ciężkie chmury, padał deszcz i mówiono, że niebo płacze nad Jedwabnem. Dziś niebo było błękitne i słońce świeciło. 10 lat... "Długo trwało, zanim zrozumieliśmy, że przyznanie się do winy nie przekreśla polskiej martyrologii i polskiego bohaterstwa w walce z niemieckim i sowieckim okupantem. Że nie oznacza relatywizacji win i wywrócenia proporcji w ocenie historycznych zasług i grzechów" - napisał prezydent RP Bronisław Komorowski w liście odczytanym przez Tadeusza Mazowieckiego.

Troska o zachowanie proporcji obecna była we wszystkich niemal przemówieniach. Przedstawiciel rodzin ofiar mordu Izhak Levin (urodzony w Wiźnie, gdzie także doszło do pogromu) wiele miejsca poświęcił Polakom, którzy narażali życie ratując żydowskich sąsiadów. On sam - wspominał - z rodzicami i siostrą był ukrywany przez polską rodzinę Dobkowskich.

Do tego nawiązał potem ambasador Zvi Rav-Nera, który przypomniał, że "byli też inni sąsiedzi". 6350 Polaków - najwięcej w Europie - otrzymało dyplomy "Sprawiedliwy wśród narodów świata". - To będziemy pamiętać. Tak samo jak to - mówił, wskazując na pomnik w Jedwabnem. - Dziś płaczemy, ale w taki dzień jesteśmy dumni, że możemy o tych sprawach rozmawiać i pamiętać razem.

Głos Piotra Kadlcika, przewodniczącego Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, przywracał do rzeczywistości. Zwracał się do tych, którzy tu nie przyjdą, bo "przyswoili sobie słowa »tym gorzej dla faktów«". Ofiarom - zakończył - należy się od nas pamięć, szacunek i nauczenie się, że dobro i zło się przenikają.

Pamięć zbrodni przeplatała się z przekonaniem, że mur dzielący świetlany mit nieskazitelnych Polaków od udokumentowanej wiedzy historycznej pękł. Co prawda Władysław Bartoszewski wspominał szok, jaki przeżył, kiedy w 1941 r. usłyszał o zbrodniach Polaków w okolicach Łomży - jakże wielu jednak nigdy nie słyszało.

Myślę, że uczucia zgromadzonych na uroczystości dobrze wyraził biskup Cisło: "Niech nas nie dzielą mogiły z Jedwabnego, a niech nas jednoczy modlitwa o budowę braterstwa, więzi polsko-żydowskich (...) Nad mogiłami tych męczenników musimy zbudować mosty pojednania. Jesteśmy dziećmi jednego Boga, starszymi i młodszymi braćmi i siostrami w wierze Abrahama".

Nie były to uroczystości tłumne. Kilkadziesiąt, może nieco ponad setka osób, przemówienia (mądre i ważne), goście z Izraela, przedstawiciele zaangażowanych w dialog środowisk, wreszcie garść osób "prywatnych", zaangażowanych w sprawę Jedwabnego.

Przybyłych powitał wojewoda podlaski Maciej Żywno. Był też prezydent Łomży Mieczysław Czerniawski. Na skromnej trybunie zasiedli Aleksander Kwaśniewski, b. prezydent RP, którego odwagę i zasługi w sprawie Jedwabnego podkreślił w swym liście Bronisław Komorowski, ministrowie Tadeusz Mazowiecki i Tomasz Nałęcz z Kancelarii Prezydenta, przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Władysław Bartoszewski i jej sekretarz Andrzej Kunert, bp Mieczysław Cisło, przewodniczący Rady ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, wspomniani Piotr Kadlcik, Izhak Levin, ambasador Zvi Rav-Nera oraz przedstawiciele ambasad USA i Niemiec, wiceprezes IPN dr Maria Dmochowska, dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Agnieszka Rudzińska i przedstawicielki Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwych wśród Narodów Świata: prezes Anna Bando i Alicja Maria Schnepf.

Obecność katolickiego biskupa uznano za wydarzenie przełomowe. Biskup Cisło nie tłumaczył dotychczasowej absencji biskupów na rocznicowych uroczystościach, przypomniał tylko nabożeństwo pokutne biskupów odprawione w warszawskim kościele Wszystkich Świętych krótko przed pierwszymi obchodami w Jedwabnem.

Wielkim nieobecnym pozostali mieszkańcy Jedwabnego. Byli reprezentowani przez kilkoro dzieci, które przyprowadziła tu - jak wyznały - po prostu ciekawość. Jeśli odkrywanie prawdy o historii sprzed 70 lat było dla większości Polaków procesem traumatycznym, o ile bardziej musiało być takim dla mieszkańców tego miasteczka? Przecież dziś powiedzieć, że się jest stąd, jest równoznaczne z powiedzeniem, że się jest synem czy wnukiem tych, którzy "sprzeniewierzyli się Rzeczypospolitej... podpalili jej dumną tradycję kraju, który nazywano kiedyś w Europie krajem bez stosów", by użyć sformułowań z listu Pana Prezydenta. Nie wiedzą, co z tym ciężarem zrobić. Choć ich tam nie było, a być może nie było tam przodków wielu z nich - znamię pozostaje. Często się słyszy, że potrzebują pomocy w zmaganiu się z koszmarami przeszłości.

Ale na czym miałaby owa pomoc polegać? Ks. Wojciech Lemański, proboszcz z Jasieńca pod Tłuszczem, działacz Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, od początku zaangażowany w "sprawę Jedwabnego", obecny tu przed dziesięciu laty i dziś, powiedział: - Do tego, by grób stał się miejscem, do którego ludzie przychodzą, by wspomnieć, by się pomodlić, trzeba czasami również uderzyć się w piersi i nie pozwolić, by to, co się wydarzyło, kiedykolwiek się powtórzyło.

Zdaniem księdza dla społeczności Jedwabnego ważniejsza od obecności biskupa Cisły byłaby obecność ich miejscowego biskupa: - Byłoby im łatwiej stanąć na tym miejscu obok niego. Ten grób tu jest i pozostanie przez całe pokolenia. Jak się im nie pokaże drogi do niego, to zostaną z bólem sami.

Czy tegoroczne obchody upamiętniające rocznicę były przełomowe? Podzielam opinię Władysława Bartoszewskiego: - Mam nadzieję, że ta uroczystość będzie dobrym krokiem do ukształtowania świadomości ludzi, tak by za 20-30 lat było można zrozumieć tamte wydarzenia.

Taka jest realistyczna i właściwa perspektywa.

Czego w tym wszystkim brakuje? Witając się ze mną w Jedwabnem, ks. Manfred Deselaers, Niemiec, który od 1989 r. pracuje w Polsce na rzecz pojednania polsko-niemieckiego i chrześcijańsko-żydowskiego, obecnie w  Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu, powiedział: - Ja tu jestem przedstawicielem SS. Nie jestem ani Polakiem, ani Żydem, a przecież jest tu i dla mnie miejsce.

To bynajmniej nie był ryzykowny żart. Ksiądz Manfred, patrząc przez pryzmat swego ogromnego doświadczenia, zobaczył, czego tu brakuje. Ogromny potencjał dobra, który niesie Jedwabne, wtedy dopiero będzie owocny, jeśli zostanie potraktowany w całej historycznej prawdzie. Ta prawda właśnie wymaga, by dialog wokół tamtych wydarzeń obejmował cały kontekst historyczny. Uczestnikami dialogu o Jedwabnem - uważa mój rozmówca - powinni być nie tylko Polacy i Żydzi, ale także Niemcy i Rosjanie.

Po południu, już po zakończeniu uroczystości, niebo nad Jedwabnem pokryły chmury i lunęło.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2011