Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Brzmi banalnie – ale wcale takie nie jest. Gotowanie żaby wymaga paradoksalnego kunsztu, cierpliwości, utrzymywania tzw. poker face, nie wolno mrugnąć powieką na kamiennej twarzy, nie można zmącić rosołu. Jeśli w jakimś niepożądanym okamgnieniu żaba wyczuje, co ją czeka, zacznie wrzeszczeć, a przedśmiertne skrzeczenie przeszkadza w stanowieniu nowych praw, osadzaniu nowych elit na wszystkich możliwych stolcach, przeszkadza w pospólnej społecznej drzemce. Niech więc rączka nie drgnie, gdy delikatniutko zwiększamy temperaturkę. Zwiększamy, z wyrozumiałym uśmiechem, machnięciem drugiej ręki oddalając zarzuty, absurdalne całkowicie, oszczercze, wręcz śmieszne, totalnie niesprawiedliwie histeryczne. Ani mru-mru, cha, cha, cha, a drugą kończyną przekręcamy pokrętło.
Stopniowo, nie bez narastającej równolegle satysfakcji, obserwujemy reakcję żaby w kolejnych stadiach klimatycznych. Najpierw żaba zadowolona – jest jej jakby cieplej na duszy. Później żaba sobą zachwycona – czuje, że wstała z kolan. Następnie żaba czuje, że całe życie zasługiwała na jacuzzi, więc nierychliwie, ale nareszcie sprawiedliwie spełniają się oczekiwania. Podnosimy zatem jeszcze temperaturkę wody, aby żaba uświadomiła sobie, że przecież jest jak na Islandii, że gorące źródła pełnią funkcję nie tyle nawet odprężającą, co wręcz leczniczą. Czas skończyć z zimną pedagogiką wstydu, żaba załuguje na najwyższą temperaturę wody. Nie wiadomo, czy żaba przed ugotowaniem zda sobie sprawę, że jest już po herbacie, być może tak, być może nie – wtedy i tak będzie za późno, a wszyscy obserwatorzy uznają, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Przecież od początku było widać, o co chodzi, nieubłaganie.
Skrzeki żab? Owszem, czasem dają się słyszeć, dobiegają, ale co to za bieg, rachityczny nader w kontekście przebiegłej intrygi. Skrzeki gotowanych żab podążają w różnych kierunkach, czasem zaiste kuriozalnych – wśród żab zdarzają się bowiem matoły. Najbardziej żenujące są konformistycznie pseudomądre, głębokożyciowe, defetystyczne banały, kończące się nawoływaniem do Pseudorealpolitik, do oportunizmu opakowanego w pozory Ratowania tzw. Substancji. „Przecież widzom (koniom, obywatelom) jest wszystko jedno, kto będzie prezesem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (dyrektorem stadniny, premierem RP, prezesem Trybunału Konstytucyjnego)”. Każdy, kto mówi powyższe zdanie, w jakiejkolwiek wariacji, jest kretynem, i w nadchodzącym roku kretynem pozostanie. Bez obrazy. Jeśli ktoś wielce wyrafino poczuł się gorzej z mianem kretyna, nielicującym, zwłaszcza na szacownych łamach – to dobrze, niech sobie podmieni na abderytę. Z Beocji. ©