Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kilka dni temu pobito kolejny rekord wszechczasów: 142,4 mln dolarów za tryptyk Francisa Bacona. Ktoś to będzie trzymał u siebie. Hmm, sam artysta chciał jak najszybciej pozbywać się owoców swego geniuszu, więc pewnie wyczuwał, że czakram jest gdzie indziej. Żeby było jasne (?), nie wątpię, że to sugestywna sztuka – ale trzymać w domu owe prace nie byłoby mi łatwo. Na szczęście nie mam tego problemu (i raczej się nie zapowiada, żebym zaczął mieć), więc prywatny Bacon portretujący swego kolegę Freuda mnie akurat bezpowrotnie ominął.
Ale wróćmy na aukcję. Najdroższy do niedawna „Krzyk” Muncha kosztował swego czasu prawie 120 mln dolarów, a na podium mieści się jeszcze stary dobry champion Picasso. Poszedł kilka lat temu za 106,4 mln dolarów – mniej więcej tyle Real Madryt dał za możliwość płacenia kilkuletniej pensji szybkiemu piłkarzowi. Munchowy „Krzyk” krzykiem, a prezes Florentino Perez nabył Garetha Bale’a, choć mógłby Gerharda Richtera – i to wielokrotnie. Bez obrazy, prezesie, ale jednak okazja może się nie powtórzyć. Na ostatniej aukcji Christie’s był również piękny Pollock za 32,6 mln „zielonych”. Oczywiście, szef „Królewskich” jest nie w ciemię bity i wie, że Bale już mu się zwrócił w sprzedanych białych koszulkach, a Richter czy Pollock na koszulkach raczej się nie sprzedadzą – chyba do reklam detergentów.
Będę naiwny, ale wolę martwego Pollocka od żywego Bale’a. A gdybym zarabiał tak piramidalnie abstrakcyjnie jak Cristiano Ronaldo, mógłbym mą tezę udowodnić, odkładając około 17 pensji na szczytny cel nabycia płótna „Number 16”. Legendarny CR7 nigdy na tak zatytułowany obraz się nie połasi. Pozostaje mu z ostatniej nowojorskiej aukcji coś skromnego i wspaniałego (wg mnie najpiękniejsze z ostatnio licytowanych dzieł): „Abstraktes Bild” Richtera. Taniocha. Niemal 21 mln dolarów. Niecały rok pracy młodego człowieka z Portugalii. A pewien 23-latek z Polski z armatką na piersiach właśnie wynegocjował nowy, 7-letni kontrakt w takiej wysokości. Szczęsny. Zazdrość tak – zawiść nigdy... Ale Richtera szkoda.