Generał, jego kolega i miliardy na zbrojenia

Los wiceministra Waldemara Skrzypczaka jest przesądzony. Odejdzie z resortu obrony niezależnie od tego, czy prokuratura będzie w stanie cokolwiek mu udowodnić.

07.10.2013

Czyta się kilka minut

Minister Tomasz Siemoniak i wiceminister Waldemar Skrzypczak. Warszawa, 26 czerwca 2012 r. / Fot. Adam Chelstowski / FORUM
Minister Tomasz Siemoniak i wiceminister Waldemar Skrzypczak. Warszawa, 26 czerwca 2012 r. / Fot. Adam Chelstowski / FORUM

Rozmawiam z ministrem Tomaszem Siemoniakiem, który powtarza mi to samo, co mówi od dawna we wszystkich wywiadach: „Tak, ufam Waldemarowi Skrzypczakowi”. Widać, że traktuje te słowa serio. Uważa, że jego zastępca przez krótki czas w resorcie ruszył sprawy przetargów i uporządkował to, co działo się z zamówieniami uzbrojenia.

Jaki więc będzie los generała Skrzypczaka? O tym minister mówić nie chce – śledztwo (z wątkiem korupcyjnym w tle) prowadzi prokuratura. Do tego trwa rozpatrywanie odwołania generała, któremu Służba Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) odebrała dostęp do tajnych informacji.

Wszystko w toku, i do tego tajne.

Jednak urzędnicy są przekonani, że zbliża się koniec ministerialnej kariery generała.

Bliski współpracownik Siemoniaka mówi: – Ministerstwo na dłuższą metę nie wytrzyma takiej sytuacji.

Niezależnie od tego, czy Skrzypczak potrafi się oczyścić?

– Niezależnie od tego. Minister autentycznie ceni generała, uważa, że odwalił kawał roboty, i wierzy w jego uczciwość. Tyle że generał stał się politycznym obciążeniem dla całego rządu. Problemem jest sposób dymisji. Siemoniak chciałby, żeby była to dymisja honorowa: żeby na Skrzypczaku nie pozostał żaden cień.

Sam Skrzypczak jest zbyt bystry, żeby tego nie dostrzegać. Kiedy się spotykamy się we włoskiej knajpce w centrum Warszawy, mówi, że jest zmęczony całą sytuacją. Dlaczego? Nie ma poświadczenia dostępu do tajnych informacji, pracuje więc na pół gwizdka. Jak długo tak wytrzyma? Mówi, że pewnie kilka tygodni. Jeśli do tej pory nie dostanie znów dostępu do tajnych informacji.

Pytanie tylko, czy swoją rezygnacją Skrzypczak nie potwierdzi podejrzeń, czy jego gest nie będzie odczytany jako przyznanie się do winy Tu generał nie ma wątpliwości: – Do winy? Przecież ja jestem niewinny! – mówi.

LOBBYSTA

Kłopoty generała i wiceministra obrony wiążą się z osobą izraelskiego lobbysty Mieczysława (Michaela, Menachema) Bulla. Bull działał od lat w Polsce, m.in. jako reprezentant państwowego izraelskiego koncernu zbrojeniowego Rafael. Starszy, ok. 70-letni mężczyzna, którego miałem okazję poznać kilka lat temu, przelotem w biurze nieżyjącego już generała Sławomira Petelickiego.

Gdy wymieniliśmy uścisk ręki, Petelicki powiedział, prezentując Bulla: – Mieczysław handluje bronią.

Urzędnik z resortu obrony: – Dziś Bulla przedstawia się jako szemraną postać. Jednak przez lata funkcjonował on jednak w środowisku zbrojeniówki i wojska. Był bywalcem rautów, m.in. tych organizowanych przez ambasadę Izraela. Jest dobrym znajomym wielu generałów.

Skrzypczak w rozmowie ze mną potwierdza, że zna Bulla od wielu lat. Od ilu? Generał mówi, że znają się od trzynastu lat. Bull zacieśnił znajomość, gdy Skrzypczak odszedł do cywila. Wówczas zaczęli spotykać się częściej.

DYMISJA

Generał Waldemar Skrzypczak – wówczas dowódca sił lądowych – odszedł „pod kapelusz” w 2009 r., w atmosferze skandalu i w konflikcie z ówczesnym ministrem obrony Bogdanem Klichem. Uchodził za jednego z najzdolniejszych polskich generałów, który przeszedł przez wszystkie szczeble dowodzenia – od kompanii czołgów do kierowania całym wielonarodowym kontyngentem w Iraku. W armii wykazywał się ogromną charyzmą.

Jego wystąpienie nad trumną zabitego w walkach z talibami porucznika Daniela Ambrozińskiego było dla wielu szokiem. Skrzypczak oskarżył „monowską biurokrację” o nieudolność w zamawianiu sprzętu potrzebnego na polu walki i narażenie życia żołnierzy. Chodziło m.in. o brak śmigłowców i samolotów bezzałogowych.

Wkrótce po tym zrzucił mundur, ale nie zaprzestał niemiłosiernej krytyki sztabu generalnego, ministerstwa i samego Bogdana Klicha.

KONTRWYWIAD

Otoczenie tego ostatniego odpowiadało, że Skrzypczak kiedy był dowódcą sił lądowych, nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń do zaopatrzenia armii. A sam Klich w rozmowie z „Tygodnikiem” tłumaczył, że wypowiedzi generała stanowiły element gry o drugą kadencję na stanowisku dowódcy. „Generał zdawał sobie sprawę, że prezydent Kaczyński ma innego kandydata i dlatego postanowił wykorzystać polityczne napięcie między MON a Pałacem Prezydenckim. Występując przeciwko mnie, chciał uwiarygodnić się w oczach głowy państwa” – mówił wkrótce po odejściu z resortu.

Niewątpliwie funkcjonariusze SKW badali sprawy majątkowe generała Skrzypczaka już w roku 2009. Pisała o tym „Rzeczpospolita”, cytując lokalnych samorządowców. Służba przeglądała dokumenty dotyczące domu i działki, należących wówczas do byłej żony Skrzypczaka, i sprawdzała związki generała z kolegą z dzieciństwa Jackiem Gryzieckim, właścicielem firmy budowlanej (sprzedał dom Skrzypczakowi), który stawia też budynki dla Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.

Sprawa zakończyła się niczym.

Kolega generała: – Skrzypczak potraktował to jako rewanż za krytykę MON.

W CYWILU

Skrzypczak w cywilu spędził dwa lata.

Źródło związane z SKW: – W jego domu w Legionowie często bywali generałowie, umawiali się ze sobą przez prepaidy. Było to coś na kształt alternatywnego ośrodka, nieprzychylnego ministrowi Klichowi i Sztabowi Generalnemu. Skrzypczak nie stronił od kontaktów z ludźmi związanymi ze zbrojeniówką.

Ta wypowiedź świadczy, że służby nie spuszczały ze Skrzypczaka oka. Z naszych informacji wynika, że interesowano się m.in. kontaktami z przedstawicielami zbrojeniówki, bilansem dochodów i wydatków generała, a także – nagłaśnianymi już podczas jego służby – historiami obyczajowymi z życia prywatnego.

Właśnie wtedy zacieśniła się znajomość Skrzypczaka z Bullem i ją również dokumentowały służby.

ZNAJOMOŚĆ

Spotykali się średnio raz w miesiącu – czemu Skrzypczak nie zaprzecza.

Gdzie?

Na przykład w Legionowie, w domu Skrzypczaka. Wedle słów generała, Bull lubił wpadać do niego na kolacje. Skrzypczak, który ponoć sam gotował, dodaje, że kolega przychodził z ciastem albo jakimś drobnym prezentem dla córki. Spotykali się także w hotelu Victoria, w restauracji.

Pytam generała, czy bywał w apartamencie Bulla. Skrzypczak potwierdza: był w apartamencie dwa razy. Bull miał mu wówczas pokazywać zdjęcia rodzinne.

Pytam też, czy Skrzypczak kiedykolwiek brał lub pożyczał pieniądze od lobbysty. Generał zdecydowanie zaprzecza. Przyznaje tylko, że kiedyś, gdy był w cywilu, Bull zaproponował mu pożyczkę. Wiedział, że generał spłaca hipotekę domu i mu się nie przelewa. Co zrobił Skrzypczak? Według jego słów: stanowczo odmówił przyjęcia pieniędzy.

WICEMINISTER

We wrześniu 2011 r. Waldemar Skrzypczak wraca do MON jako doradca ministra. Współpraca z Tomaszem Siemoniakiem układa się dobrze i pojawiają się informacje, że generał ma szansę zostać wiceministrem – w dodatku ma być odpowiedzialny za zakupy sprzętu wojskowego.

Źródło w MON: – Dla SKW, szczególnie że szef służby gen. Janusz Nosek jest bliskim znajomym Bogdana Klicha, był to policzek. Rozpoczęła się długa procedura sprawdzająca Skrzypczaka. SKW zwlekała, ale ostatecznie nie zgłosiła przeciwwskazań.

We wrześniu 2012 r. Skrzypczak zostaje wiceministrem. Jedna z pierwszych decyzji to zerwanie kontraktu z Aeronautics Defense Systems na dostawę samolotów bezzałogowych dla wojska.

DRONY

Kontrakt z ADS MON podpisał w lutym 2010 r. Sam przetarg wyglądał dziwnie – najpierw ADS w ogóle do niego nie stanął, bo wymagania technologiczne dla dronów, które stawiał MON, były zbyt wysokie jak na możliwości koncernu. Później wymagania obniżono – tak by w przetargu mogło wziąć udział więcej firm.

ASD zgłosiło się i zaproponowało wyjątkowo niską cenę: 89 mln zł.

Lobbysta izraelskiej firmy Elbit: – Myśmy zaproponowali 120 milionów i było to dla nas „po kosztach”, tak aby tylko wejść na rynek. 89 milionów? Dla nas to cena z kosmosu.

ADS wynegocjował sobie dodatkowo 30 mln zaliczki. Drony miały być dostarczone do września 2010 r., ale ustalenie nie zostało dotrzymane.

Przedłużano kolejne terminy. Z naszych informacji wynika, że zabiegał o to m.in. Mieczysław Bull.

Sprawę uciął Skrzypczak: – Staraliśmy się uniknąć decyzji o zerwaniu. Nie mogliśmy jednak dłużej zwlekać. Byłoby to z naszej strony działanie na szkodę wojska i skarbu państwa – mówił wówczas.

W jakimś sensie była to dla niego sprawa honorowa. Twierdzi, że zrzucił mundur m.in. dlatego, że kontyngent w Afganistanie nie miał samolotów bezzałogowych. Tymczasem nasza misja w tym kraju kończy się, a sprzętu jak nie było, tak nie ma.

30-milionowa zaliczka wróciła do MON, dziś o dostawę bezzałogowców ubiegają się dwie inne izraelskie firmy, IAI (Izrael Aerospace Industries) oraz Elbit.

Jeśli Mieczysław Bull liczył, że Skrzypczak mu pomoże, srodze się zawiódł.

RÓBCIE SWOJE

Mimo wszystko kontakty między wiceministrem a lobbystą nie zostały zerwane. Obaj nadal regularnie się spotykali.

Czy to w porządku? – zapytałem w MON.

– Z generałem przeprowadzano rozmowy: „Teraz jesteś wiceministrem, musisz ograniczyć krąg znajomych”.

I co?

– Odpowiedź była prosta: „Jestem uczciwy, nie zamierzam z nikim zrywać”. Jednym słowem, cały Waldek.

Rozległe kontakty towarzyskie, m.in. z Bullem, znów przyciągnęły uwagę SKW. Sprawdzano także, pod kątem ewentualnego konfliktu interesów, relacje z wojskiem firm, dla których pracował Skrzypczak przed zatrudnieniem w MON.

Doradca ministra: – Generał Nosek przychodzi z tym do Tomasza Siemoniaka. Słyszy w odpowiedzi: „Róbcie swoje”.

Tymczasem Bull ponosi następne spektakularne porażki. MON ma wątpliwości, czy kupować kolejne pociski przeciwpancerne SPIKE, które dostarcza Rafael.

To oznacza kolejne kłopoty. Dotychczas Rafael był przekonany, że jest faworytem w wyścigu na kontrakt na wieżę bezzałogową do transportera Rosomak, zgodnie z zasadą: „nasz pocisk, nasza wieża”.

Ale Skrzypczak stoi na stanowisku, że wieżę powinien wyprodukować nasz przemysł zbrojeniowy.

KOLACJA

Na początku 2013 r. Bull przyjeżdża ze znajomą na kolację do Skrzypczaka. Podczas towarzyskiego spotkania dochodzi do spięcia.

Generał zapamiętał, że Bull nagle zaproponował: „Waldek, weźcie tę wieżę od Rafaela”. Mówi, że był w szoku, bo nigdy wcześniej takie rzeczy między nimi się nie zdarzały. Odpowiedział, że wieżę zrobi polski przemysł zbrojeniowy. Bull się żachnął i stwierdził, że polska zbrojeniówka nie jest w stanie podołać takiemu zadaniu. Skrzypczak upierał się przy swoim. Napięcie nie spadło. Bull – jak zapamiętał to wiceminister – zaczął mówić, że generałem interesuje się SKW, że ma tam znajomych, wymienił jedno nazwisko. Skrzypczak odpowiedział, że nie podda się żadnym naciskom. Tak się rozstali.

Potem generał dostał smsa od towarzyszki Bulla, która tłumaczyła, że „Mietka” poniosły nerwy.

ŚLEDZTWO

Co robi Bull? Wersje są rozbieżne. „Rzeczpospolita” pisała, że złożył zawiadomienie do SKW, gdzie zawarł sugestie dotyczące podatności Skrzypczaka na korupcję. Według „Wprost” Bull temu zaprzecza.

SKW jednak wie o całej sprawie. W kwietniu kieruje ją do prokuratury.

Źródło w MON: – Siemoniak się wściekł. Nie dlatego, że skierowali coś do prokuratury, ale dlatego, że powiadomili go dopiero dwa miesiące później.

SKW nie przedłużyła także Skrzypczakowi dostępu do tajnych informacji, co praktycznie uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. 20 września wiceminister odwołał się od tej decyzji do premiera.

Podobno materiał, który trafił do prokuratury, nie jest powalający i Skrzypczak może spać spokojnie. Podobno, bo sprawa jest tajna.

Inaczej może wyglądać rzecz z certyfikatem dostępu do informacji niejawnych. Tam nie trzeba twardych dowodów: wystarczą wątpliwości, podejrzenia czy materiały operacyjne (np. podsłuchy), których w sądzie nie da się użyć. W sprawie dostępu do tajemnicy wątpliwości (inaczej niż w sądzie) rozstrzyga się raczej na niekorzyść osoby zainteresowanej, na zasadzie dmuchania na zimne. Uzasadniać odebranie dostępu można szerokim pojęciem „bezpieczeństwa państwa”, a procedura odwoławcza może ciągnąć się w nieskończoność – trzymiesięczny termin zawarty w ustawie to tylko zalecenie.

BATALIA

Jak wygląda krajobraz po pierwszej batalii?

Szef SKW, gen. Janusz Nosek, już pożegnał się z posadą. Oficjalnie przedstawiciele rządu nie wiążą tego ze sprawą Skrzypczaka, bo przecież sprawa trafiła do prokuratury i nikt jej nie blokował. Jednak trudno związku nie zauważyć.

Podkreśla go np. opozycja, słusznie zwracając uwagę, że do tej pory SKW otrzymywała od MON tylko pozytywne recenzje: na posiedzeniach komisji ds. służb specjalnych nie było żadnych zastrzeżeń do jej pracy. Nagle, od sprawy Skrzypczaka, wszystko zmieniło się o 180 stopni.

Opozycja próbuje to rozegrać. Jednak sprawa nie jest prosta – przynajmniej dla PiS. Przez lata jej politycy oskarżali generała Noska o najróżniejsze przewiny: od skrajnej niekompetencji aż po tajne związki z rosyjską FSB. Na bohatera prawicy były szef SKW za bardzo się więc nie nadaje.

Bull podobno usiłuje załagodzić sprawę – co raczej będzie trudne do wykonania. Wszystkie koncerny zbrojeniowe z Izraela, które działają na naszym rynku, są przerażone, że skandal, w którym przewija się lobbysta, wiceminister i słowo korupcja, skutecznie popsuje im interesy w Polsce mającej do wydania 140 mld na zbrojenia.

Skrzypczak? Chyba jest pogodzony z tym, że odejdzie z resortu, niezależnie od wszystkiego.

Znajomy generała: – Waldek powtarza: „Jestem uczciwy, nie odpuszczę tym draniom z SKW”. Jak go znam, to nie odpuści.

To świadczy o tym, że kolejna batalia będzie jeszcze bardziej krwawa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2013