Kłopot z panem generałem

Gen. Waldemar Skrzypczak mimo ostrzeżeń Służby Kontrwywiadu Wojskowego nie zerwał kontaktów z podejrzewanym o szpiegostwo izraelskim lobbystą. Jego los w rządzie Donalda Tuska wydaje się przesądzony.

14.10.2013

Czyta się kilka minut

Gen. Waldemar Skrzypczak / Fot. Krzysztof Żuczkowski / FORUM
Gen. Waldemar Skrzypczak / Fot. Krzysztof Żuczkowski / FORUM

Jak się dowiedział „Tygodnik Powszechny”, tajne ostrzeżenie przed kontaktami z Menachemem Bullem SKW wysłała do najważniejszych osób w państwie już pod koniec 2012 r. Notatka o tym, że Bull jest podejrzewany o pracę na rzecz wywiadu izraelskiego, dotarła m.in. do Kancelarii Prezydenta i Premiera, a także do MSZ, ministerstwa gospodarki oraz kilku innych resortów, w tym MON.

Z treścią tajnego pisma – według naszych źródeł – zapoznał się także wiceminister Waldemar Skrzypczak. Tyle że generał znajomości z Bullem nie zerwał.

Czy to dowód na winę? Nie. Na niefrasobliwość? Owszem. Czy człowiek niefrasobliwy może pełnić odpowiedzialne funkcje w resorcie obrony? Ocenią przełożeni.

INWESTUJ Z LOBBYSTĄ

Były oficer służb cywilnych: – Takich ostrzeżeń wysyła się najwyżej kilka w ciągu roku. U wszystkich adresatów notatki powinna się zapalić czerwona lampka.

SKW zainteresowała się działalnością obywatela Wielkiej Brytanii i Izraela Menachema (Mieczysława, Michaela) Bulla na początku 2011 r. Ustalono, że ma doskonałe kontakty z polskimi wojskowymi najwyższego szczebla, a także z przedstawicielami zakładów zbrojeniowych. Oficjalnie był lobbystą izraelskiego koncernu Rafael, pracował także dla innych firm przemysłu obronnego z tego kraju – nic więc dziwnego, że starał się mieć rozległe znajomości w kręgach wojskowych.

Bulla objęto obserwacją, zaczęto go także podsłuchiwać. Służby uznały, że zachowuje się niestandardowo. Szuka bliskich kontaktów z ludźmi na wysokich szczeblach – zaprasza ich na kolacje, oferuje wspólne wypady do teatru, pamięta o uroczystościach rodzinnych, chętnie się na nich pojawia z drogimi podarunkami. Zawsze jest gotów do drobnej pożyczki, a nawet do zainwestowania pieniędzy kolegi na procent.

Ten ostatni proceder, opisywany już przez „Wprost”, wzbudził szczególne zainteresowanie SKW. Okazało się, że Bull inwestował pieniądze znajomych, co mogło być formą ukrytej łapówki.

„Wprost” ustalił, że wśród inwestorów była jedna osoba z MON, zajmująca niezbyt eksponowane stanowisko, pozostali to cywile. Dlatego sprawę przekazano do służb cywilnych.

Z naszych informacji wynika, że zidentyfikowano kilkanaście osób „inwestujących” u Bulla. Są wśród nich m.in. obecni i byli wiceministrowie.

Ciekawy był też sposób przekazywania pieniędzy. Podobno Bull zostawiał je u jednego z pracowników hotelu Victoria, w kopertach na konkretne nazwisko. Dziwne, choć pytanie brzmi: czy mamy do czynienia „tylko” z naruszeniem ustaw skarbowych? Czy można któremuś z „inwestorów” udowodnić korupcję?

MINISTER NA CELOWNIKU

Towarzyskie kontakty z Bullem sprawiają, że gen. Skrzypczak – najpierw doradca ministra obrony, potem wiceminister – dostaje się na celownik służb. Można powiedzieć, że ponownie – bo SKW interesowała się nim również po tym, jak generał po konflikcie z ówczesnym ministrem obrony Bogdanem Klichem zrzucił mundur. Funkcjonariusze badali wówczas m.in. jego majątek: zgodność dochodów z wydatkami.

W związku ze sprawą Bulla generał jest obserwowany i najprawdopodobniej podsłuchiwany. Tyle że on wcale nie ukrywa swojej znajomości z lobbystą. „Jestem uczciwy i nie mam ochoty odcinać się od starych kolegów” – tłumaczy znajomym w resorcie obrony. Jego żona także jest znajomą Bulla i jego partnerki.

Bull jest m.in. gościem Skrzypczaka na bankiecie dla znajomych z okazji objęcia przez generała funkcji wiceministra obrony. Notatka do najważniejszych osób w państwie, ostrzegająca przed kontaktami z lobbystą, powstała niedługo po tym bankiecie.

„RÓBCIE SWOJE”

W marcu 2013 r. szef SKW, gen. Janusz Nosek, wraz ze współpracownikami pojawia się w gabinecie szefa MON Tomasza Siemoniaka.

Informują ministra o swoich podejrzeniach wobec Bulla i Skrzypczaka. Mówią, że badają wątek korupcyjny ich relacji oraz że Skrzypczak będzie miał problem z dostępem do tajnych informacji. Tomasz Siemoniak kiwa głową i mówi: „Róbcie swoje”.

To bardzo ciekawy moment w tej historii. Dlaczego Siemoniak nie zrobił nic więcej? Z drugiej strony pytanie: a co powinien zrobić? „Rozmowa wychowawcza”, urlopowanie, prewencyjna (bo żadnych dowodów przeciwko niemu jeszcze nie było) dymisja generała mogłyby wpędzić ministra w kłopoty. Siemoniak musi się liczyć z tym, że każdy jego ruch może być uznany za formę ostrzeżenia zastępcy. Wie to każdy, kto obserwował przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. afery hazardowej.

Minister zareagował więc w jedyny bezpieczny i dopuszczalny sposób: polecił służbie kontynuować sprawę.

ŚLEDCZY DO ŚLEDCZYCH

W kwietniu SKW składa do prokuratury wojskowej dwa zawiadomienia. Jedno dotyczące Menachema Bulla i jego domniemanego szpiegostwa – na podstawie art. 130 KK, mówiącego o działalności na rzecz obcego wywiadu.

Drugie dotyczy podejrzenia o korupcję urzędnika państwowego – tu chodzi o gen. Skrzypczaka, który miał rzekomo przyjmować korzyści osobiste od Bulla. Jakie to korzyści? Do dziś nie wiadomo. Tak samo jak nie wiadomo, za co Skrzypczak miałby przyjmować apanaże – wszystkie firmy, na rzecz których pracował Bull, w czasach ministrowania Skrzypczaka nie ubiły w Polsce żadnego interesu. A generał nie raz przyłożył do tego rękę.

Tu ważne jest, że gen. Nosek nie informuje o skierowaniu wniosków do prokuratury ministra Siemoniaka. Szef MON dowiaduje się o sprawie z blisko dwumiesięcznym opóźnieniem. Uważa, że SKW zachowała się nielojalnie.

SPÓŹNIONA NOTATKA

Niedługo po skierowaniu sprawy do prokuratury, w maju, do MON wpływa notatka służbowa generała, opisująca ostatnie spotkanie z Bullem. Doszło do niego w domu Waldemara Skrzypczaka; jak opisywaliśmy w poprzednim numerze, Bull miał naciskać na to, by Skrzypczak wydał decyzję o zakupie wieży bezzałogowej do transporterów opancerzonych firmy Rafael. Skrzypczak był oburzony i wyprosił kolegę z domu. Tyle że notatki nie sporządził natychmiast. SKW zaczęła podejrzewać, że była to reakcja wiceministra na działania służb wobec jego osoby.

SKW doszła do wniosku, że generał może mieć kreta w jej szeregach. Z naszych informacji wynika, że wytypowano nawet jednego z funkcjonariuszy jako podejrzanego. Pośrednio potwierdziły to informacje „Dziennika Gazety Prawnej”, który opisując sprawę przecieku w SKW powołał się na prokuratora Prokuratury Okręgowej.

DYMISJA JAK NAJBARDZIEJ PRZYPADKOWA

Wnioski SKW wędrują między prokuraturą wojskową a cywilną. Jednocześnie służby zajmują się przedłużeniem dostępu do informacji tajnych dla gen. Skrzypczaka.

Dla SKW sprawa jest jasna: Skrzypczak mimo ostrzeżeń nie zerwał kontaktów z Bullem. Przyjmował go w domu, chodził do jego apartamentu w Victorii. Nie przesądzając o niczyjej winie – takie zachowanie może nieść ze sobą zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.

Gen. Janusz Nosek kilka razy mówi Tomaszowi Siemoniakowi, że Skrzypczak nie dostanie dostępu do informacji tajnych. Prosi o przekazanie tych informacji premierowi. Jednak minister tego nie robi.

W końcu, 19 września 2013 r., Nosek posyła informację na ręce Tuska. Siemoniak znów ma powody, by wątpić w lojalność szefa służby. Dzień później Nosek jest na dywaniku u Siemoniaka, obecny jest też szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Generał dowiaduje się, że za chwilę straci stanowisko.

Oficjalnym powodem jest afera z przetargami na ochronę Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku (SKW miała rzekomo nie zauważyć problemu) – w co chyba nikt nie wierzy.

Gen. Nosek był pytany w zeszłym tygodniu przez jednego z opozycyjnych posłów, członka Komisji ds. Służb Specjalnych, czy wiąże swoje odwołanie ze sprawą Skrzypczaka. Z naszych informacji wynika, że odpowiedział dowcipnie: „W marcu zaczęliśmy zajmować się sprawą certyfikatu bezpieczeństwa dla wiceministra Skrzypczaka, w lipcu powzięliśmy decyzję, że go nie przedłużymy, o decyzji poinformowałem premiera 19 września, 20 września wszczęto procedurę mojego odwołania. Uważam, że związek mojego odwołania ze sprawą działań SKW wobec gen. Skrzypczaka jest jak najbardziej przypadkowy”.

JAK PIES DO JEŻA

Co dalej?

Trzeba pamiętać, że w świetle prawa wiceminister Waldemar Skrzypczak jest osobą niewinną. Nie ma ani wyroku, ani nawet zarzutu wobec niego.

Na pewno jednak można wypomnieć Skrzypczakowi nieostrożność. Wiadomo, że w charakterze generała nie leży zrywanie dawnych znajomości z powodu awansu na kolejny szczebel. Jednak skoro SKW ostrzegała przed kontaktami z Bullem, powinien być to dostateczny argument, by znajomość zakończyć.

Sprawa rozgrywa się na trzech poziomach. Pierwszy to poziom prawny: pytanie, czy prokuratorzy, mając do dyspozycji materiał z SKW, są w stanie cokolwiek Skrzypczakowi udowodnić? Widać, że podchodzą do sprawy jak pies do jeża (najpierw wędrowała ona między prokuraturą wojskową a cywilną, teraz pewnie trafi z okręgowej do apelacyjnej), co może świadczyć o tym, że materiał nie jest jednoznaczny, a może po prostu kiepski.

Drugi poziom to poziom bezpieczeństwa państwa, czyli dostępu do tajnych informacji. Tu sprawy nie są już tak oczywiste. Nie trzeba nic udowadniać: wystarczy podejrzenie lub wątpliwość. A wątpliwości jest niemało. Generał odwołał się do premiera od decyzji SKW, odbierającej mu dostęp do tajnych informacji. Formalnie Donald Tusk ma trzy miesiące na decyzję. Ciekawe, czy po analizie materiałów nie zadrży mu ręka? W każdym razie dla wszystkich byłoby lepiej, żeby procedura trwała jak najkrócej.

Jest jeszcze trzeci poziom, polityczny – tu sprawy wyglądają dla Waldemara Skrzypczaka źle. Niezależnie od jego uczciwości i jakości pracy – jest coraz większym obciążeniem dla rządu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013