Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyroki dają tzw. frankowiczom (większość spraw dotyczy kredytów indeksowanych tą walutą) prawo do przeliczenia długu na złotówki po kursie z dnia zawarcia umowy, ale z zachowaniem korzystnego oprocentowania według stawki LIBOR dla franka. W kilku sprawach unieważniono umowy kredytu, co oznacza, że klienci muszą zwrócić bankowi tylko tyle, ile pożyczyli (z odliczeniem spłaconych rat). Banki przegrywają zwykle dlatego, że w umowach umieściły odwołania do własnych tabeli kursów walut bez wskazania zasad, według których ustalają te kursy.
Do sądów trafiła dotąd, jak szacuje „Forbes”, najwyżej co dziesiąta umowa kredytu walutowego (zawarto ich ponad 600 tys.). Liczba takich pozwów może jednak wzrosnąć, bo do walki z bankami kuszą klientów kancelarie prawne. Bankowcy grają z kolei na przedawnienie, które w tym przypadku następuje po 10 latach. Przypomnijmy, że w kampanii wyborczej PiS obiecywał systemowe rozwiązanie problemu kredytów walutowych. W 2017 r. Jarosław Kaczyński zapowiedział jednak, że frankowicze powinni „wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć walczyć w sądach”. ©℗