Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
92-letni Sodano przepracował w kurii watykańskiej 60 lat. Stał się jej symbolem, uosobieniem wszystkich wad i nielicznych zalet. Jako długoletni sekretarz stanu (14 lat podczas pontyfikatu Jana Pawła II i rok za Benedykta XVI) odcisnął na urzędzie widoczne do dziś piętno. – Ani jednej kartki nie można było przełożyć bez jego wiedzy – mówi „Tygodnikowi” Luis Badilla, przedstawiciel najstarszego pokolenia watykanistów. Sodano odpowiadał za wszystkie decyzje (i ich brak), nomenklaturę (od niego zależały nominacje i kariery), związane z nią koterie, kunktatorstwo i korupcję, a także – co okazało się najbardziej tragiczne – lekceważenie doniesień i blokowanie dochodzeń w sprawie przestępstw seksualnych duchownych, zwłaszcza tych najgłośniejszych: Marciala Maciela, kard. Hansa Hermanna Groëra czy Ferdinanda Karadimy.
Sodano wspierał Jana Pawła II w otwieraniu Kościoła na świat i inne religie. Wytrawny dyplomata, jako nuncjusz apostolski w Chile organizował trudną i ważną podróż Jana Pawła II do tego kraju w 1987 r., na kilka lat przed oddaniem władzy przez Augusto Pinocheta. Zaaranżował wspólne pokazanie się papieża z dyktatorem na balkonie nuncjatury, o czym Jan Paweł II, jak mówiono, nie został uprzedzony i o co miał być wściekły. Ale nie zaszkodziło to karierze nuncjusza: dwa lata później był już „ministrem spraw zagranicznych” Watykanu, a w 1991 r. – sekretarzem stanu.
Jako szef watykańskiego rządu cieszył się bezgranicznym zaufaniem Jana Pawła II. W ostatnich latach pontyfikatu, podczas choroby papieża, jego władza (wspólnie z bp. Stanisławem Dziwiszem) była wręcz nieograniczona.
W 2006 r. Sodano odszedł z urzędu, ale pozostał dziekanem kolegium kardynałów, co pozwoliło mu nadal skutecznie, choć nieformalnie, wpływać na pracę kurii. Dlaczego więc Franciszek zwlekał siedem lat z jego odwołaniem? Czy pojawiły się nowe fakty obciążające Sodano?
Luigi Accattoli, inny wieloletni obserwator życia na papieskim dworze, wątpi w to: – Raczej nie chodzi o ciemne karty z przeszłości kardynała, bo te od dawna są znane. Papież myśli o przyszłości – mówi „Tygodnikowi”. Accattoli uważa, że – wbrew pozorom – Sodano był dotąd Franciszkowi potrzebny: jako twarz opozycji i piorunochron zbierający gromy ciskane na kurię. Teraz nadszedł czas, gdy na czele kolegium potrzebny jest ktoś młodszy, aktywny i skuteczniejszy w rozwiązywaniu sporów między kardynałami a papieżem. – Reforma jest ważniejsza niż Sodano – dodaje Accattoli.
Bardziej radykalny w ocenie jest Badilla, choć też nie uważa, aby przyczyną odwołania były dawne grzechy kardynała. Jego zdaniem chodzi o sprawy całkiem nowe: – Wszyscy, którzy blokują Franciszkowe reformy, zostaną wymienieni – uważa watykanista. – Dziekan był jednym z nich, choć często działał skrycie, jako człowiek inteligentny i przebiegły. Papież wie, że czas jego pontyfikatu się kończy i trzeba przyśpieszyć – mówi Badilla (dodajmy, że ma on ma osobiste powody, by Sodana nie lubić: kardynał był przyjacielem Pinocheta, a dziennikarz jest Chilijczykiem i jako zwolennik obalonego prezydenta Allende musiał w 1973 r. uciekać z kraju).
Ostatnie wydarzenia roku 2019 potwierdzają jego słowa. Papież obsadza kluczowe urzędy (sekretarz ekonomiczny, prezes trybunału watykańskiego, prefekt Kongregacji Ewangelizacji, o którym piszemy w tym numerze) nowymi ludźmi spoza kurii. Obaj moi rozmówcy są przekonani, że to jeszcze nie koniec. Franciszek dopiero się rozpędza. Rok 2020 będzie czasem ważnych zmian w Kościele. Co wcale nie znaczy, że ma być ostatnim rokiem pontyfikatu. ©℗
CZYTAJ TAKŻE
BOŻONARODZENIOWA DYMISJA: Był zaufanym Jana Pawła II. Oskarżanym o lekceważenie doniesień o przestępstwach seksualnych w Kościele. Czy decyzja Franciszka oznacza, że papież upewnił się o prawdziwości tych zarzutów?