Finansujemy partii władzy kampanię wyborczą na wsi

Import zboża z Ukrainy dostarczył PiS pretekstu do udzielenia wsi pomocy w zamian za poparcie w jesiennych wyborach. W ubiegłym roku rolnicy zagrali na zwyżkę cen – i przelicytowali.

17.04.2023

Czyta się kilka minut

Minister rolnictwa Robert Telus podczas spotkania z rolnikami. Rolnicze miasteczko protestacyjne, Wały Chrobrego w Szczecinie, 13 kwietnia 2023 r. Fot. CEZARY ASZKIEŁOWICZ / AGENCJA WYBORCZA.PL

15 kwietnia Jarosław Kaczyński ogłosił, że bez czekania na zgodę Brukseli Polska zawiesza do końca czerwca wwóz zboża i innych produktów spożywczych z Ukrainy. Rządowe agencje rozpoczną skup interwencyjny ziarna zalegającego elewatory.

Zaledwie dwa dni wcześniej politycy PiS uspokajali, że rozwiążą problem bez sięgania po tak radykalne środki, nie ryzykując też otwarcia kolejnego frontu sporu z Unią. Były to obietnice bez pokrycia, o czym – także na łamach „Tygodnika” – mówili eksperci, ostrzegając, że do żniw nie uda się wyeksportować z Polski 10 mln ton niepotrzebnego nikomu zboża. Wygląda więc na to, że w roku wyborczym rząd kolejny raz uległ wsi i wybrał rozwiązanie optymalne dla rolników, za które zapłacą wszyscy podatnicy. Pieniądze na skup interwencyjny pochodzić będą oczywiście ze środków publicznych, de facto sfinansujemy więc partii władzy kawał kampanii wyborczej na terenach wiejskich.

Problem z importem zboża z Ukrainy jest oczywiście realny. Blisko 4 mln ton ziarna, które miało jedynie przejechać przez Polskę tranzytem, w podejrzanych okolicznościach trafiło na nasz rynek i doprowadziło do spadku cen skupu. Stało się to w czasie, w którym w polskich elewatorach zalegało (i zalega wciąż) ok. 6 mln ton krajowego zboża – warto zapytać, dlaczego nie trafiło ono wcześniej na rynek.

Ostatnie dane GUS każą przypuszczać, że w ubiegłym roku polska wieś spekulacyjnie zagrała na zwyżkę cen – i mocno przelicytowała. W lipcu ub. roku, kiedy w Polsce końca dobiegały żniwa, cena pszenicy w punktach skupu była niższa w porównaniu z czerwcową o 6,6 proc. – jednak w skali roku wzrosła aż o 81,7 proc. Identyczną tendencję dało się obserwować na rynku detalicznym: kto w lipcu chciał sprzedać pszenicę na targu, mógł dostać za nią o 2,9 proc. mniej niż w czerwcu, ale wciąż o 64,7 proc. więcej niż rok wcześniej.

Wojna w Ukrainie i perspektywa odcięcia dostaw ze „spichlerza Europy” wywołały wiosną 2022 r. globalny szok cenowy. Na paryskiej giełdzie MATIF, na której pod koniec lutego tona pszenicy kosztowała ok. 290 euro, w połowie maja żądano za nią już ponad 400 euro. Przed wakacjami ceny zaczęły spadać, bo pojawiła się szansa na otwarcie czarnomorskiego korytarza zbożowego (co faktycznie nastąpiło od 1 sierpnia). Część polskich producentów doszła jednak do wniosku, że to tylko chwilowe wahnięcie, a horrendalnie wysokie ceny zbóż będą rosnąć dalej – i wstrzymała się ze sprzedażą. Zresztą ówczesny minister rolnictwa wprost zachęcał do takiej spekulacji.

Rolnicy często zostawiają w magazynach część zbiorów, zabezpieczając się w ten sposób przed wahaniami cen. Są to jednak środki głównie z arsenału dużych producentów rolnych – tych samych, którzy stoją dziś na czele głośnych protestów przeciwko trwającemu od roku importowi zbóż z Ukrainy. Trudno więc pozbyć się wrażenia, że pszenica ze wschodu to pretekst, pod którym można przehandlować partii rządzącej poparcie wsi w zamian za uratowanie z pieniędzy publicznych rentowności zeszłorocznych żniw.

Latem 2022 r. Wielkopolska Izba Rolnicza szacowała, że przy zbiorach pszenicy na poziomie ok. 6 ton z hektara zysk netto plantatora po odliczeniu kosztów i po dodaniu dopłat unijnych wyniesie 1855 zł z jednego hektara. Za pszenicę płacono wówczas w skupie ok. 1450 zł za tonę. Gdyby cena spadła do 1000 zł za tonę – a mniej więcej tyle płacą za nią w skupie dzisiaj – każdy obsiany pszenicą hektar przyniósłby 845 zł straty.

PiS obiecuje teraz wsi, że kupi od niej zboże za „co najmniej 1400 zł”.


Czytaj: Niedawno wzeszło, ale już wywołuje napięcia. Pytania o tegoroczne zbiory zbóż w Ukrainie niespodziewanie znalazły się w centrum polskiego sporu politycznego, a wkrótce sięgną także Brukseli.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Cud nad elewatorem