Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dla ograniczonych pragmatyków paradoksalny: można je zlikwidować. Na taki właśnie pomysł wpadła Rada Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku. Zbyt mało studentów – kierunek jest „nierentowny”. Decyzja – sama w sobie absurdalna – czeka jeszcze na zatwierdzenie władz uczelni, a już stała się inspiracją do czegoś mądrego.
Postanowienie białostockich „menedżerów nauki” stało się pretekstem niebywałego jak na polskie standardy listu otwartego do Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego w obronie filozofii. Wśród ponad stu jego sygnatariuszy znajdują się osoby, które we wszystkich innych istotnych społecznie kwestiach znajdują się po różnych stronach nieprzekraczalnej – zdawało się dotąd – barykady. We wspólnej sprawie wystąpili: Zdzisław Krasnodębski, Jadwiga Staniszkis i Andrzej Zybertowicz razem z Kingą Dunin, Magdaleną Środą i Janem Woleńskim.
Lista sygnatariuszy listu pokazuje, że ten, kto ma coś sensownego do powiedzenia w polskiej debacie publicznej, wie także, że filozofia to szkoła myślenia, bez którego nie sposób prowadzić rozumnej dyskusji nad ważnymi społecznie sprawami. Bez niej nie jest też możliwa, tak droga unijnym i ministerialnym reformatorom szkolnictwa wyższego, „innowacyjność”. Nie mówiąc już o tym, że filozofowanie (akademickie bądź nie) to poszukiwanie mądrości i sensu. Bez niego czymże różnimy się od świetnie przystosowanych na ewolucyjnym rynku (przeżyły już setki milionów lat) karaluchów?