Fidel Castro: ojciec i zdrajca

Najpierw umarła rewolucja, potem Kuba, a na końcu jej długowieczny dyktator.

28.11.2016

Czyta się kilka minut

Hawański taksówkarz czyta o śmierci wieloletniego dyktatora Kuby, 26 listopada 2016 r. / Fot. Adalberto Roque / AFP / EAST NEWS
Hawański taksówkarz czyta o śmierci wieloletniego dyktatora Kuby, 26 listopada 2016 r. / Fot. Adalberto Roque / AFP / EAST NEWS

Wojskowy mundur, długa broda, cygaro. Fidel Castro kreował siebie na ostatniego sprawiedliwego, na symbol oporu przeciwko wpływom USA w Ameryce Łacińskiej. Momentami przypominał wręcz produkt popkulturowego i imperialistycznego świata, którego przecież tak nienawidził.

W piątek 25 listopada zmarł w wieku 90 lat człowiek, który był sprzecznością. Mówił, że walczy o wolność, ale dla Kubańczyków stał się bezwzględnym dyktatorem. Mówił o równości społecznej, ale pławił się w luksusie (miał własną wyspę i niezliczone wille), gdy rodacy głodowali. Mówił o sprawiedliwości, ale sam ją wyznaczał: oponentów zabijał lub zsyłał do więzień, a np. homoseksualistom kazał pracować w łagrach.

„Nasza rewolucja jest humanistyczna, bo uczłowieczyła człowieka” – zapewniał podczas wykładu w Waszyngtonie (w co trudno dziś uwierzyć). Był kwiecień 1959 r., cztery miesiące po przejęciu przezeń władzy na Kubie. Prezydent USA Dwight D. Eisenhower nie przyjął wówczas Fidela – wolał lekcję golfa. Szczegół, ale zdaniem biografów istotny. Bo tak rodził się Castro-fundamentalista. Im dłużej rządził (łącznie tyle, co jedenastu prezydentów USA), tym bardziej radykalny się stawał. Zadusił Kubę „reformą” rolnictwa i nacjonalizacją, odcięciem od USA i światowych rynków. To były czasy, gdy 80 proc. eksportu Kuby stanowił cukier, a gospodarka karaibskiego kraju miała się naprawdę nieźle. Dopóki cukier płynął do przyjaciół ze Związku Sowieckiego i bloku wschodniego, było jeszcze względnie dobrze. Ale Castro upajał się władzą, ignorując fakt, że skończyła się zimna wojna i upadły Sowiety, jego protektor. Szukał pomocy w przyjaźni z bogatą w ropę Wenezuelą, ale było za późno.

Dekadę przed przejęciem władzy na Kubie Castro pojechał w podróż poślubną do... Nowego Jorku. Tam roztrwonił 10 tys. dolarów, a czas spędzał na nauce angielskiego. Codziennie wyrywał wykutą na blachę kartkę słownika i wyrzucał. Podobno skończył na słowie „pilśniowy”. A potem, metaforycznie, Kuba stawała się krajem pilśniowym, kruchym i niestabilnym, gdzie sklepy mają puste półki, ściany uszy, ludzkie życie nie jest nic warte, a wszystko dookoła jest prowizoryczne. Nawet tratwy, którymi za jego rządów dwa miliony ludzi – z wyspy liczącej 11 mln mieszkańców! – uciekło morzem do USA. Z wielkich idei rewolucji kubańskiej nie zostało nic. Jeśli ktoś ją zdradził, to przede wszystkim on.

Niektórzy w Ameryce Łacińskiej chcą go pamiętać jako charyzmatycznego przywódcę. Bo zapewnił Kubańczykom powszechny dostęp do edukacji, darmową służbę zdrowia – za jego rządów Hawana słała w świat pokolenia świetnych lekarzy. Teraz prezydenci Ekwadoru, Boliwii czy Wenezueli już pożegnali „giganta”. José Mujica, były prezydent Urugwaju, mówi o „ostatnim człowieku, który żył tak, jak chciał”.

Rzecz w tym, że to Kuba musiała żyć tak, jak pozwalał jej Castro. Od 10 lat, gdy z powodu choroby odsunął się od sprawowania realnej władzy, kraj systematycznie otwiera się na świat. Ducha Castro trudno będzie jednak wygonić. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2016