Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przyszli do świątyni. Kto wie, może nawet weszli do niej razem. Chociaż jednak fizycznie znajdowali się w tym samym miejscu, to jednak w rzeczywistości każdy z nich był gdzie indziej. Nie owijając w bawełnę można by to ująć następująco: faryzeusz był w świątyni, a celnik – przed Bogiem.
Faryzeusz był w świątyni, ale dosłownie: „zwrócony ku sobie samemu (!) modlił się: Boże” (w. 11). To nie musi zapewne oznaczać od razu bezczelnego bałwochwalstwa (choć niektórzy z Ojców Kościoła w taki sposób to interpretowali), w którym człowiek traktuje siebie samego jako „boga”; może jednak z całą pewnością oznaczać tyle, że swoją modlitwę zredukował do rozmowy z sobą samym. Nie była ona dla niego formą dialogu – spotkania – a więc i słuchania Kogoś większego od siebie; raczej próbą zaspokojenia swoich własnych „duchowych” potrzeb (cokolwiek by to miało znaczyć).
Celnik – będąc w świątyni – stał przed Bogiem. Przekonuje o tym nie tylko początek jego modlitwy: „Boże” (faryzeusz tym samym słowem otwiera swoją kwestię: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie...”). Celnik mówi: „Boże, bądź łaskawy/miłosierny dla mnie grzesznika” (Łk 18, 13).
Nie sposób nie zauważyć podobieństwa modlitwy celnika do tej, którą wypowiedział Szymon Piotr przy pierwszym spotkaniu z Jezusem, opisanym przez św. Łukasza kilkanaście rozdziałów wcześniej. Kiedy w samo południe, wypłynąwszy – na rozkaz Jezusa – na „głębię” Jeziora Galilejskiego, zobaczył naraz w swoich sieciach (wbrew jakiejkolwiek oczywistości) niewyobrażalną liczbę złowionych ryb – w tym momencie pojął, że Ten, który wszedł do jego łodzi, nie jest jedynie człowiekiem. Do tej pory zwracał się do Niego jako do Nauczyciela (Łk 5, 5). Teraz jednak mówi do Niego: „Panie!”, pochylając się przy tym do samej ziemi i obejmując Jego stopy (w. 8).
„Panie” (grec. Kyrie) to zwrot zastępujący w Septuagincie Imię Boga. To samo wypowiada Szymonowy gest. Rozpoznając obecność Bożą w Jezusie, co Szymon mówi? Mówi – to, co powróci echem modlitwy celnika – „odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny”.
Tak u Szymona, jak i u celnika świadomość bycia w obecności Boga wypowiada się najpierw pokornym uznaniem własnej grzeszności. Znalazłszy się przed Panem po trzykroć Świętym, nie można siebie samego opisać innym słowem jak „grzesznik”. To właśnie jest dowodem na to, iż celnik „stoi przed Bogiem”, a nie tylko „w świątyni” – autentyczne, nieudawane poczucie własnego grzechu.
W zgodzie z tym, co z częstotliwością refrenu powtarzają ostatni papieże, jednym z najważniejszych przejawów niewiary dzisiejszego człowieka jest zanik poczucia grzechu. Poczucie grzechu przed Bogiem nie jest samobiczowaniem, sadomasochizmem i nie zabija. Przeciwnie: „Ten wrócił do domu usprawiedliwiony, nie tamten”. ©