Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Element pierwszy: zaufanie Słowu Jezusa: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5, 5). W greckim tekście Ewangelii wypowiedź Szymona brzmi nawet mocniej, dosłownie: „w Twoim słowie zarzucę sieci...”.
Szymon Piotr wierzy w moc Słowa, i jakby wewnątrz tej mocy odważa się zrobić rzecz całkowicie sprzeczną z jego doświadczeniem i praktyką rybacką. Nie sprzeczną z rozumem, gdyż zaufanie Jezusowi jest postawą rozumną; niemniej polecenie wypłynięcia na połów w samo południe i zarzucenia sieci na głębię mógł rybakowi wydać jedynie... Cieśla. Rybak zaufał. A jego łódź (i łódź synów Zebedeusza) wypełniła się aż po brzegi złowionymi rybami. I wtedy...
Wtedy – i jest to drugi element postawy Szymona Piotra – upadł on do kolan Jezusa i powiedział: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym” (Łk 5, 8).
Czy tak reaguje człowiek „sukcesu”? Wtedy, gdy mamy „pełne sieci”; wtedy, gdy się udało: gdy nasza praca przyniosła obfity owoc; ogromne rezultaty – znacznie większe, niż się spodziewaliśmy czy zakładaliśmy – czy wtedy pierwszą naszą reakcją jest zobaczenie i uznanie w sobie grzesznika? Człowieka słabego?
Jak piękny jest ten Szymon brodzący po kolana w rybach, na środku Jeziora Galilejskiego – uznający z całą pokorą, że to nie jego mocą i nie z jego trudu dokonał się ów niesłychany połów. Że to moc i łaska Jezusa! A on pośród całego owego sukcesu pozostaje wewnątrz wielkim grzesznikiem, który wcześniej całą noc potykał się o swoją bezradność i bezowocność pracy.
I trzeci, równie piękny element postawy Szymona: „I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim” (Łk 5, 11). Najpierw pracowali całą noc; później pracowali pośrodku upalnego dnia. Czy nie po to, by złowić ryby? Czy nie to było ich celem? I teraz co? Wyciągają na brzeg łodzie wypełnione rybami i... zostawiają je? Co kryje się za takim postępowaniem?
Dystans i wolność w odniesieniu do owoców własnego trudu? Radykalna dyspozycyjność, która zdolna jest porzucić miejsce stabilizacji i bezpieczeństwa oraz wypracowanych wielkich i pięknych owoców – na rzecz innej (wcale jeszcze nie dookreślonej) potrzeby?
Po trosze pewnie jedno i drugie. Ale tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego: „poszli za Nim”. Chodzi o to, że w wierze, w apostolstwie, w ewangelizacji najważniejsza nie jest „robota”. Ani nawet jej owoce. Najważniejsza jest najściślejsza relacja z Nim. Komunia. Miłość. Zażyłość. Bliskość. ©