Falstart

Prawo chroniące życie poczęte nie jest zadowalające i powinniśmy je udoskonalać. Ale proponowany przez ruchy pro-life projekt zmian jest w wielu punktach niedopracowany.

04.07.2011

Czyta się kilka minut

Przekazany do Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy z 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży w takiej postaci nie mógłby zostać zaakceptowany. Przede wszystkim ignoruje on fakt, że wiele obowiązujących przepisów opiera się na dotychczasowej ustawie. Coś z tym należałoby jednak zrobić. Np. artykuły 152, 153 i 154 kodeksu karnego, dotyczące kar przewidzianych za przerywanie ciąży wbrew przepisom ustawy, utraciłyby prawne ramy. Wydaje się, że autorzy projektu tego nie zauważyli. Trzeba ponadto wiedzieć, jak wygląda ochrona życia ludzkiego właśnie w kodeksie karnym. Czy do przerwania ciąży ma się stosować wprost przepis z artykułu 148 o zabiciu człowieka, z zagrożeniem do dożywocia? Zatem przyjęcie proponowanych zmian prowadziłoby do chaosu prawnego.

Żeby móc poprawiać ustawę, trzeba mieć prawną koncepcję ochrony życia, a przyjęcie takiej koncepcji jest decyzją polityczną.

Granice ochrony

Ciekawe, że w pierwszym artykule powrócono do treści artykułu z 1993 r.: "Każda istota ludzka ma od chwili poczęcia przyrodzone prawo do życia" oraz "Życie i zdrowie dziecka od chwili jego poczęcia pozostają pod ochroną prawa". Takie sformułowanie zostało zmienione w 1996 r., po dojściu do władzy SLD. Zapisano wówczas, że "prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej, w granicach określonych w ustawie". Z kolei to sformułowanie zostało zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. W 1997 r. Trybunał orzekł, że ustawodawca zwykły, taki jak Sejm, nie może zakreślać granic ochrony życia.

Ustawa obecnie obowiązująca zawiera przesłanki dopuszczające przerywanie ciąży. Można mieć do nich zastrzeżenia i ja je podzielam. Nawet wobec, wydawałoby się, najmniej kontrowersyjnej, pierwszej przesłanki, mówiącej o dopuszczeniu przerwania ciąży, gdy "ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej". W tekście ustawy wynegocjowanym w 1993 r. mowa była o "poważnym zagrożeniu dla zdrowia kobiety". Zatem zbyt otwarte obecne sformułowanie niewątpliwie jest do zakwestionowania. Dalsze dwie przesłanki - kryminalna i eugeniczna - również budzą bardzo poważne wątpliwości.

Trzeba przy tym zwrócić uwagę na dwie warstwy normatywne. Po pierwsze, życie od poczęcia powinno podlegać ochronie prawnej - z tym trudno dzisiaj polemizować. Z tezą tą zgadzają się nawet zwolennicy przerywania ciąży. Można ją wyprowadzić zarówno z konwencji bioetycznej czy konwencji o ochronie praw dziecka, a także z wewnętrznych polskich przepisów, choćby z ustawy o rzeczniku praw dziecka, gdzie wyraźnie jest mowa o ochronie dziecka w fazie prenatalnej. To już dziś pewien standard prawny.

Czym innym jednak jest kwestia karania za przerywanie ciąży, np. pytanie, kto ma podlegać odpowiedzialności karnej? Kodeks z 1932 r. karał także kobietę. Wydaje mi się, że decyzja, iż w przypadku przerwania ciąży kobieta nie odpowiada karnie, jest w pełni uzasadniona - ona często jest bardziej ofiarą niż sprawcą. Trzeba pamiętać, że jeżeli prawo nie zakazuje pod groźbą kary jakiegoś nagannego zachowania, to wcale nie oznacza, że je z aksjologicznego punktu widzenia aprobuje. Po prostu nie zawsze stosowanie kary jest celowe.

Zbyt poważna sprawa

Sens obecnie obowiązującej ustawy jest zatem taki, że w trzech wspomnianych sytuacjach - gdy mamy do czynienia z zagrożeniem życia lub zdrowia kobiety, z przesłanką eugeniczną i kryminalną - odpowiedzialność karna za dokonanie aborcji jest zdjęta ze sprawców. Przy tym chciałbym zwrócić uwagę, że czasem jako argumentu za aborcją używa się faktu, iż Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował przesłanki eugenicznej i przerywania ciąży pochodzącej z czynu zabronionego, czyli przesłanki kryminalnej. Otóż ten argument jest nieuczciwy, gdyż Trybunał sam z siebie nie może wypowiadać się w dowolnej kwestii. Wypowiada się jedynie co do przepisów zaskarżonych.

W 1997 r. Trybunał zakwestionował czwartą przesłankę - społeczną ("ciężkie warunki życiowe lub trudna sytuacja osobista"), gdyż tylko ona została zaskarżona przez grupę senatorów. Pozostałych nie badał i nie mógł się na ich temat wypowiedzieć. Nie oznacza to, że dał na nie przyzwolenie z punktu widzenia prawa konstytucyjnego.

Projekt nowej ustawy nie przewiduje żadnej przesłanki do przerwania ciąży - nawet zagrożenia życia kobiety. Jego autorzy w komentarzu powołują się na artykuł 26 kodeksu karnego, dotyczący zdjęcia odpowiedzialności karnej za działania w stanie wyższej konieczności. Rzeczywiście, w przypadku aborcji w sytuacji zagrożenia życia kobiety, nawet jeśli złożono by doniesienie do prokuratury, jest ona zobowiązana umorzyć postępowanie albo odmówić ścigania. Zgodnie z kodeksem nie ma wówczas przestępstwa. Niemniej, jest to zbyt poważna sprawa, żeby odwoływać się jedynie do przepisów ogólnych.

Moim zdaniem, wyraźny zapis o zdjęciu odpowiedzialności karnej w przypadku zagrożenia życia kobiety powinien się znaleźć w ustawie. Tym bardziej że w dziedzinie medycznej stan wyższej konieczności jest delikatną instytucją, na którą lekarz nie zawsze może się powoływać. Np. nie może działać wbrew woli pacjenta i w przypadku braku jego zgody instytucja wyższej konieczności nie obowiązuje. W prawie karnym mówi się, że przez to, iż ustawodawca wprowadza ochronę prawa do samostanowienia, przepis o stanie wyższej konieczności przestaje funkcjonować. Dlatego, aby w przypadku konfliktu między życiem dziecka a życiem matki nie było żadnej wątpliwości co do możliwości jej ratowania, odpowiedni przepis o zdjęciu odpowiedzialności prawnej za aborcję powinien zna­leźć się w ustawie.

Projekt ustawy rzuca pewną fundamentalną myśl o wadze ochrony życia w fazie prenatalnej, od strony prawnej nie została ona jednak dopracowana. Dla mnie ważne byłoby myślenie całościowe o problemie, w tym - opracowanie modelu rzeczywistego wsparcia kobiety w ciąży. Działalność "punktowa" - np. domy samotnej matki - nie jest wystarczająca. Potrzebny jest system ochrony i pomocy dla kobiety w ciąży. Trzeba je motywować, by chciały urodzić. Także te, które zostały zgwałcone. Czy oferujemy im np. skuteczną opiekę psychologiczną, czy jedynie mówimy: pozwalamy ci przerwać ciążę bez konsekwencji prawnych?

***

Po wielu latach pracy w dziedzinie teorii prawa i legislacji jestem przekonany, że nie da się wszystkiego uregulować przepisami. Wśród polskich parlamentarzystów można spotkać się z silną wiarą w to, że podniesienie ręki i zagłosowanie za jakimś przepisem rozwiąże jakiś ważny problem. Tymczasem często jest tak, iż to właśnie przepis dopiero stwarza nowe problemy - choćby z rozsądnym jego wykonywaniem.

not. Artur Sporniak

Prof. Andrzej Zoll (ur. 1942) jest kierownikiem Katedry Prawa Karnego UJ, był prezesem Trybunału Konstytucyjnego i rzecznikiem praw obywatelskich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
ANDRZEJ STANISŁAW ZOLL (ur. 1942 r.) – profesor nauk prawnych, specjalista w dziedzinie prawa karnego. Od początku kariery naukowej związany z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, wieloletni kierownik Katedry Prawa Karnego, autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2011