Esemes

Może powinny być jakieś miejsca do umierania dla tych, którzy wiedzą, że już nic zmienić się nie może. Jakiś samotny zakątek, jak dla starych słoni.

18.09.2016

Czyta się kilka minut

Godzina 21.16. Esemes: „K. pie… samobója”. Jaki elastyczny czasownik. Można opisać nim cios albo miłosne uniesienie, a gdy trzeba, także śmierć. Wulgarność jest na miejscu, bo zapewnia dystans i neutralność. Oszukuje, że śmierć jest blisko, ale nie dotyczy nas. A miłość? Przecież nie przeraża i nie kłopocze jak śmierć. Chociaż w sumie to wszystkie ważne sprawy kłopoczą. Lepiej więc, gdy życie jest obłe, zwyczajne i łatwe do przełknięcia. Pozbawione górek i dołków – wypłaszczona monotonną codziennością sinusoida. Dziwne to…
– Czy coś się stało?
– Słucham?
– Skamieniałeś nad tym telefonem, więc pytam: Czy coś się stało?
– Nie. Znaczy tak.
– Co?
– K. się zabił.
– Kto?
– K.
– Aha! A jak się zabił?
– No zabił się.
– Ale jak? W wypadku może?
– Nie, k…, sam się zabił.
– Ale dlaczego od razu się irytujesz? Zadałam tylko pytanie. Mogę nie pytać. Jeśli nie chcesz…
Lepiej nie pytać. Bo co powiedzieć o zbłąkanej duszy? Przyjdzie mi teraz do głowy jakiś obraz, wspomnienie? Pierwsza myśl?
Samochód. Ulice miasta Tbilisi. Rosyjskie czołgi jadą. Zaraz tu będą? Armia w odwrocie. Zanosi się, że smutny koniec małego, pięknego świata nastąpi jutro, pojutrze, a jeśli się pośpieszą, to może jeszcze dziś. Nie wiemy kiedy. Dlatego cisza, wszyscy zatopili się w myślach.
Nagle on:
– Tu, za niedługo, za rogiem, będzie basen!
– Co?
– Basen!
Co on gada? Jaki basen?
Właśnie widzieliśmy ostatnią linię naprędce przygotowanej obrony. Rachityczna, śmieszna – okop na górce koło supermarketu. Od kilku dni ludzie wyjeżdżają z miasta, na drodze do Erywania robią się korki. Bardzo bogaci wyjechali pierwsi, bogatych też już nie ma. Za chwilę zostaną tylko biedacy i reporterzy.
– Ty, jaki basen?
– No, sportowy, z wieżą!
– A ty skąd wiesz?
– Skakałem tu kiedyś na zawodach! Dawno.
Rzeczywiście jest basen! Już od dawna zapomniany. Liszajowaty, szaroniebieski tynk. Wieża do skoków z odłażącą farbą, wielka jak diabli.
– Ty, a nie bałeś się, z takiego wysoka?
Nazwa śmieszna. „Jaskółka”? Nie wiem, nie pamiętam, co odpowiedział. Ale mówią, że ci, co skaczą z takich wież, nie mają w sobie strachu. Musieli go w sobie zabić, bo inaczej on zabiłby ich.
Ale czy taki strach można zabić na zawsze? Przecież wróci. Za rok, dziesięć, dwadzieścia lat. Kiedy wszystko będzie zwyczajne i płaskie. Praca, rachunki, bankomaty, zusy, faktury.
Niezwykłe będą tylko demony z przeszłości, które przyjdą co noc:
– Nic nie będzie jak dawniej. Daj już spokój!
Kuszą, kuszą – od przymknięcia powiek do rana.
Może powinny być jakieś miejsca do umierania dla tych, którzy wiedzą, że już nic zmienić się nie może. Jakiś samotny zakątek, jak dla starych słoni. Można rozpiąć wielki ekran i puszczać im jak film całe życie – od końca ku początkowi. Zgorzknienie, strach, naiwność, wreszcie nicość. Nicość i nicość byłyby klamrami.
Co to może być za miejsce? Do tego nie potrzeba wygód. W sumie jakiekolwiek. Nawet tu: kanapa, zasłonięta roleta, porozrzucane zabawki. Zabawki to nawet element bardzo na miejscu – w końcu poruszamy się wspak.
– Tato?
– Tak?
– Ja już chcę spać…
– Dobrze, już sobie idę. Dobranoc.
– Tato.
– Tak?
– Ten pan K.?
– No?
– Znałeś go?
– Yhy.
– Dlaczego on to sobie zrobił?
– Nie wiem. Może widział zbyt wiele. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2016