Emo na celowniku

W świecie arabskim młodzież buntuje się przeciw despotom, a w demokratycznym Iraku władze ograniczają prawa obywateli. Najnowszą ofiarą są subkultury młodzieżowe, zwłaszcza emo. W walce z nimi władze dostają wsparcie od szyickich radykałów.

03.04.2012

Czyta się kilka minut

Każdego ranka Fadhel Jatti maszeruje przez sale wykładowe i rozgląda się w poszukiwaniu studentek i studentów w obcisłych dżinsach i T-shirtach z motywami młodzieżowych subkultur, zwłaszcza emo. Jako kierownik katedry telewizji na wydziale ds. mediów Uniwersytetu Bagdadzkiego, Fadhel Jatti miałby właściwie ważniejsze rzeczy do roboty. Ale polecenie służbowe to polecenie służbowe – jak mówi. A w ostatnich tygodniach iracki rząd nakazał, aby wyeliminować zjawisko emo. Od tego czasu na młodych ludzi w Bagdadzie, ale także na tutejszych homoseksualistów – i w ogóle na świeckich Irakijczyków – padł strach. Nie tyle nawet z powodu zarządzenia władz: szok wywołała seria niewyjaśnionych zabójstw.

JAK ROZPOZNAĆ SZKODNIKA

Ile było takich zabójstw? Liczba nie jest znana. Irackie stacje telewizyjne nastawione krytycznie do rządu informowały o młodych mężczyznach, z wyglądu związanych z subkulturą emo, którym nieznani sprawcy mieli rozbić głowy kawałkami betonu. Rząd zaprzecza, jakoby w ogóle doszło do zabójstw na osobach związanych ze środowiskami emo czy na homoseksualistach. Ministerstwo spraw wewnętrznych ogłosiło, że takie wiadomości to plotki i medialne kłamstwa, których celem jest zdyskredytowanie rządu. Do żadnego z posterunków policji nie wpłynęły informacje o mordach na emo – oświadczył Akil Tureihi, generalny inspektor bagdadzkiego MSW; rzekomo nie ma też żadnych takich dochodzeń. Natomiast organizacje praw człowieka mówią o tuszowaniu śledztw.

Tymczasem kilka tygodni temu dyrektor tzw. policji społecznej – czyli irackiej policji obyczajowej – powiedział, że subkultury emo czy satanistów są tak rozpowszechnione wśród nastolatków, iż trzeba podjąć przeciwko nim działania. Oświadczył również, że jego urząd dostał uprawnienia do tego, by poszukiwać emo we wszystkich szkołach – i wyeliminować, tak szybko jak to możliwe, gdyż ruch ten stał się zagrożeniem dla społeczeństwa.

Mniej więcej w tym samym czasie minister szkolnictwa wyższego Ali Adib rozesłał do wszystkich uczelni pismo, w którym również domagał się wyeliminowania emo. Rozpoznać można ich – dowodził minister w swym okólniku – po obcisłych dżinsach, koszulkach z takimi emblematami jak trupie czaszki albo po opaskach na nadgarstkach. Zdaniem Adiba emo to sataniści, łamiący przepisy prawa koranicznego, szariatu, do tego wspierani przez zagraniczne siły.

Odtąd Fadhel Jatti obchodzi codziennie sale wykładowe. Zapewnia, że gdy odkryje chłopaka albo dziewczynę o wyglądzie emo, jedynie ostrzega, by ubierali się inaczej. Jatti jest zdecydowanie przeciwny przemocy.

TEN STRASZNY PIERCING

Ale najwyraźniej nie każdy widzi to tak jak Jatti. W wielu szyickich dzielnicach Bagdadu pojawiły się ulotki zawierające także listy z nazwiskami, po części nawet z adresami, grożące śmiercią domniemanym emo i homo¬seksualistom. „Jeśli nie zmienicie waszego postępowania, śmierć będzie waszym losem” – głosi ulotka skierowana do homoseksualistów i kolportowana w Sadr City, którą aktywiści zeskanowali i opublikowali w internecie.

Sadr City, dzielnica w północno-wschodnim Bagdadzie, to twierdza radykalnego szyickiego kaznodziei Muktady as-Sadra. Członków jego milicji obarczano w przeszłości odpowiedzialnością za mordowanie homoseksualistów. Wielu byłych milicjantów Sadra służy dziś w policji i armii. Także Sadr zabrał ostatnio głos w kwestii młodych ludzi z ruchu emo: nazwał ich szalonymi błaznami, a swych zwolenników wezwał, aby stawili czoło tej pladze – jak zaznaczył, w granicach prawach.

Emo – to skrót od emotional hardcore, stylu w muzyce, który swe korzenie wywodzi z ruchu punk. W ostatniej dekadzie wyrosła z tego subkultura młodzieżowa, podkreślająca indywidualizm i nieprzystosowanie, a wyrażająca się także specyficznym ubiorem, który, zwłaszcza w opinii irackich krytyków tego ruchu, zaciera różnice między płciami. W Iraku emo nie jest jedyną subkulturą – czy szerzej: zachodnim stylem w modzie i zachowaniu – z jaką od kilku lat eksperymentuje młodzież. Ale dla zwalczających takie zjawiska islamskich milicji i dla ekstremistów wszyscy, którzy w zachowaniu czy ubiorze wzorują się na przykładach z Zachodu, to ostatnio emo – obojętne, czy młodzi mężczyźni z długimi włosami lub tatuażami, sympatycy heavy metalu, hip-hopu czy rapu, czy młode kobiety z piercingiem.

WEZWANIE DO ZABÓJSTWA

Efekt jest taki, że młodzi mężczyźni z dłuższymi włosami masowo odwiedzają dziś fryzjerów. Wielu woli też chować w szafach swoje rzucające się w oczy bluzy z kapturem. – Ciuchy były jedynym obszarem wolności, jaki mieli tu młodzi ludzie – mówi Saif Abdul Kerim. – A teraz zabierają nam nawet i to.

W swoim sklepiku, w dzielnicy Karrada, Abdul Kerim sprzedaje właśnie takie ubrania, jakie nie podobają się irackim władzom. Klientów ma ostatnio coraz mniej. Kilka domów dalej swój interes zamknął właśnie niejaki Serwar, uważany za najlepszego w mieście speca od tatuaży. Przez telefon Serwar mówi tylko, że się boi.

Boją się również ci młodzi działacze, obrońcy praw człowieka i dziennikarze, którzy w ubiegłym roku brali udział w antyrządowych protestach. Po tym, jak policja aresztowała kilkudziesięciu demonstrantów – twierdzą, że byli torturowani – ruch protestu wyraźnie zamilkł. Jesienią 2011 r. znany dziennikarz Hadi al-Mehdi, krytyk premiera Malikiego, został zastrzelony we własnym domu. Odtąd strach padł także na media. – Prawie każdy boi się, że może być następny – mówi bagdadzki dziennikarz. Kampanię przeciwko emo uważa on za najnowszą próbę rządu, aby narzucić krajowi kurs zbieżny z poglądami fundamentalistycznych partii szyickich.

OTWARTE DRZWI DLA EKSTREMISTÓW

Szyitami są zarówno dyrektor policji obyczajowej, jak też minister szkolnictwa wyższego Ali Adib. Ten ostatni jest również drugą osobą w szyickiej partii Dawa – numer jeden to premier Maliki. W ostatnich miesiącach zmarginalizował on w rządzie świeckich sunnitów, kokietując zarazem szyickich ekstremistów i uchylając im drzwi do politycznego udziału w rządach. Premier Maliki, który pełni równocześnie urząd ministra spraw wewnętrznych, nie zabrał dotąd głosu w sprawie zabójstw emo. Krytycy interpretują to jako ukłon w stronę radykałów.

Mustafa al-Kasimi z samorządu studenckiego na wydziale ds. mediów Uniwersytetu Bagdadzkiego uważa, że kampania przeciwko emo to przejaw „wojny kulturowej”. – Udało nam się zakończyć wojskową okupację Iraku przez Amerykanów – mówi Al-Kasimi. – A teraz musimy doprowadzić do usunięcia okupacji kulturowej i intelektualnej.  

PRZEŁOŻYŁ WP



INGA ROGG jest korespondentką szwajcarskiego dziennika „Neue Zürcher Zeitung”, specjalizuje się w tematyce Bliskiego Wschodu. Mieszka w Bagdadzie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2012