Emigracja wewnętrzna

Szwedzki film „Mężczyzna imieniem Ove” to tragikomiczny portret męskiego starzenia się. Grający główną rolę Rolf Lassgård przekonuje, że kogoś takiego jak Ove możemy kiedyś spotkać na swojej drodze. A może nawet się nim stać.

10.07.2017

Czyta się kilka minut

Rolf Lassgård w filmie „Mężczyzna imieniem Ove” / AURORA FILMS
Rolf Lassgård w filmie „Mężczyzna imieniem Ove” / AURORA FILMS

Europejska Akademia Filmowa uznała ten tytuł za najlepszą komedię roku 2016. „Mężczyzna imieniem Ove” zawiera jednak szczególny rodzaj komizmu. Śmiech wywołują tutaj sceny nieudanych prób samobójczych oraz takie, w których starzejący się bohater daje upust swoim najbardziej drażniącym przywarom.

Mówi się, że współczesne kino to nie jest „kraj dla starych ludzi”. Jednak problem nie leży wcale w braku reprezentacji, ale w szczególnej manierze przedstawiania – najczęściej protekcjonalnej czy wręcz infantylizującej. „Straszny dziadunio”, „stara wariatka” to nader częste wyobrażenia filmowej starości, ocieplane zazwyczaj lekką, gatunkową konwencją. Wraz z tym skrzywieniem perspektywy daje się zauważyć jeszcze jedna tendencja: w centrum uwagi znacznie chętniej umieszcza się bohaterów niż bohaterki przekraczające smugę cienia. I wiosny nie czynią takie tytuły z ostatnich lat jak chilijska „Gloria”, francuska „Party Girl” czy brazylijski „Aquarius” z Sonią Bragą, bo mimo zdobytych nagród są to filmy raczej niszowe, niewpływające zatem na masową wyobraźnię. W głównym nurcie kina najwybitniejsi aktorzy amerykańscy i europejscy – Jack Nicholson, Clint Eastwood czy ostatnio Peter Simonischek – o wiele częściej od swych koleżanek mają szansę, by w wieku dojrzałym wykorzystać pełnię swego talentu. By wspomnieć tylko „Schmidta”, „Gran Torino” czy „Toniego Erdmanna”.

Przed nami jeszcze jedna pozycja w tym zestawie. Szwedzki film „Mężczyzna imieniem Ove” to kolejny tragikomiczny portret męskiego starzenia się – samotnego, obrażonego na rzeczywistość i uciążliwego dla otoczenia. Od początku wiadomo jednak, że puenta musi być krzepiąca: wystarczy odrobina dobrej woli i sympatyczni sąsiedzi, by stary borsuk wychynął ze swej jamy i na powrót poczuł, że ma dla kogo żyć. Trudno uwierzyć, że lekarstwo na samotną starość może być aż tak łatwo osiągalne, ale grający główną rolę wyśmienity Rolf Lassgård swą powściągliwą ekspresją godną Bustera Keatona przekonuje, że kogoś takiego jak Ove możemy kiedyś spotkać na swojej drodze. A może nawet się nim stać.

Hannes Holm, przenosząc na ekran poczytną powieść Fredrika Backmana z 2012 r. (wydaną w Polsce dwa lata później przez W.A.B.), opowiada o poczuciu bezużyteczności, które dopada pewnego szwedzkiego wdowca, kiedy po 43 latach zostaje nagle zwolniony z pracy w fabryce. Fabuła z lubością koncentruje się na rozmaitych dziwactwach Ovego: na jego sknerstwie, nadmiernym zamiłowaniu do porządku czy niechęci do obcych i zwierząt, które to wady nasiliły się wraz ze śmiercią ukochanej żony, a po przejściu na emeryturę stają się wręcz nieznośne. Dokuczliwy potrafi być Ove również wobec swoich nowych sąsiadów: żywiołowej Iranki i jej fajtłapowatego męża, oczekujących trzeciego dziecka. Na tym zderzeniu opiera się główna oś komiczna filmu i, jak się łatwo domyślić, zmierza ona do tego, by Ove odzyskał w końcu apetyt na życie – nawet jeśli nie zdąży się nim za bardzo nacieszyć.

Jak na komedię przystało, „Mężczyzna...” korzysta z wielu uproszczeń i klisz, którym Holm z różnym skutkiem stara się dodać wdzięku. Spotykają się też u niego dwie stereotypowo pojmowane Szwecje: ta, w której imigrantka, niepełnosprawny, gej i swarliwy sześćdziesięciolatek mogą stworzyć symboliczną rodzinę, oraz ta, którą pokazał Erik Gandini w głośnym dokumencie „Szwedzka teoria miłości” – kraj wyalienowanych, głęboko nieszczęśliwych, choć na pozór samowystarczalnych samotników. I nie trzeba dodawać, które z tych wyobrażeń bierze górę w komedii Holma. Gdzieś w retrospekcjach przywołana zostaje jeszcze inna Szwecja – czasów młodości Ovego, pełnej traum, ale i cudownych zrządzeń losu. Ten pastelowy, niemal bajkowy świat powraca za każdym razem, kiedy bohater próbuje rozstać się z tym światem, fotografowanym dla odmiany w chłodnych, nieprzyjaznych barwach. To rozdwojenie na „wczoraj” i „dziś” średnio służy filmowi. Wędrówki w czasie pozwalają co prawda lepiej zrozumieć trudny charakter bohatera, sprawiają jednak, że główny temat filmu, czyli starość jako emigracja wewnętrzna, zostaje zbyt łatwo rozbrojony.

Sympatycznemu filmowi Holma brakuje zatem tego, co było żywiołem „Toniego Erdmanna” i co sprawiło, że komedia Maren Ade została wybrana przez EFA filmem roku, a nie „tylko” najlepszą komedią. Oba tytuły były zresztą nominowane do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, co również skłania do porównań. Jednakże w niemieckiej produkcji, gdzie starzenie się bohatera też było naznaczone buntem wobec zmieniającego się świata, udało się pomieścić ryzykowną momentami dawkę narracyjnej i aktorskiej brawury, zaś szorstki, rubaszny humor wielokrotnie ratował przed osunięciem w sentymentalizm czy melodramatyzm. W obu filmach znalazło się też miejsce na łzy, lecz jakże inaczej one smakują. W „Mężczyźnie imieniem Ove” mimo wszystko bardziej sacharyną niż goryczką. ©

„Mężczyzna imieniem Ove” (En man som heter Ove) – reż. Hannes Holm. Prod. Szwecja 2015. Dystryb. Aurora Films. W kinach od 14 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2017