Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie chciał żyć bez swego narodu. Czuł się przy tym do głębi samotny. Tylko on zachował w sobie doświadczenie objawienia. Jego bracia je wyparli. Uciekli przed nim w kult bożków. Byli podobni tym dorosłym, którzy zachowują się w trudnych sytuacjach niczym dzieci i w ukryciu, po niemowlęcemu, ssą palec.
Prorok nie chciał, nie mógł porzucić swej misji. Samotność nie miała niczego wspólnego z wywyższaniem się. Nie było w nim śladu pychy. Jeśli kazał użyć miecza przeciw braciom, którzy go zawiedli, to nie tylko dlatego, że chciał ukarać winnych, ale również po to, by już oczyszczony z grzeszników lud mógł dostąpić wybaczenia.
Mojżesz swój los powierzył Bogu i wspólnocie. Eliasz był niemal jego przeciwieństwem. Anioł Pański nakazał mu, by się najadł, napoił, po czym zaprowadził go do Bożej góry Horeb i zamknął w jaskini na dni czterdzieści. Gdy czas ukrycia minął, usłyszał Eliasz słowo Pańskie. A wtedy prorok odpowiedział: „Gorliwiem się zastawiał o Pana, Boga zastępów; albowiem synowie Izraelscy opuścili przymierze twoje, ołtarze zburzyli, i proroki twoje pomordowali, a zostałem ja sam, i szukający duszy mojej, aby mi ją odjęli” (1 Krl 19, 10). Wtedy Bóg mu nakazał, by wyszedł z jaskini. „I oto Pan przechodził, i wiatr gwałtowny i mocny, podwracający góry, i łamiący skały przed Panem; ale Pan nie był w onym wietrze. Za wiatrem było trzęsienie ziemi; ale nie był Pan i w onem trzęsieniu. Za trzęsieniem był ogień; ale Pan nie był w ogniu; za ogniem był głos cichy i wolny” (19, 11-13). Eliasz otrzymał nakaz pomazania Hazela na króla nad Syrią, a Jehu na króla nad Izraelem.
Podobnie jak Mojżesz, wycofał się ze świata ludzi na dni czterdzieści. Jak Mojżesz wszedł do jaskini na świętej górze. Jak Mojżesz stał w obecności Boga i słuchał Jego głosu. Jak Mojżesz doświadczył wiatru, trzęsienia ziemi, widział potężny ogień. Ale nie w nich znalazł Boga. Misja Eliasza – proroka kończyła się pomazaniem królów. Raszi komentując tę historię, pisał: Bóg nie mógł mieć go już za proroka, ponieważ postępował jak gniewliwy oskarżyciel wobec swego ludu, wobec dzieci Boga.
Odpowiedzią na samotność i odrzucenie Eliasza były gniew oraz patos. Nie usłyszał ciszy. Bo w niej był Adonaj. Jego misją było potępienie, oburzenie, ale i litość nad samym sobą. On siebie przeciwstawił swemu ludowi. Jakże inaczej postępował Mojżesz. Nie znajdziemy w nim strachu. Nie przeciwstawia siebie Izraelowi. Szukał i znalazł język przemiany swego grzesznego ludu. Nakazał wrzucić do ognia złotego cielca, a spopielałe resztki wlał do wody i ten gorzki płyn nakazał wypić swoim ludziom. Potem ruszył na kolejne czterdzieści dni do jaskini na świętej górze, by raz jeszcze przynieść im Tablice Świadectwa. Eliasz cierpiał zamknięty w języku, w którym były tylko umiłowanie Boga i nienawiść do swoich. Coś tragicznego odkrywamy w jego losie. Żarliwość i osamotnienie. Żarliwość i bezradność wobec ciszy. ©